Historia naturalna człowieka

XVIII-wieczna powieść Jonathana Swifta kojarzy się dziś przede wszystkim z parodią popularnej wówczas literatury podróżniczej.

Tymczasem w "Podróżach Guliwera" kryje się głęboka filozoficzna refleksja o ponurej kondycji gatunku ludzkiego. I tę właśnie błyskotliwą, acz krytyczną refleksję wydobywają twórcy krakowskiego spektaklu. Duża w tym zasługa scenariusza Joanny Bednarczyk. W kącie proscenium na rozrzuconej stercie starych mebli siedzą malarsko upozowane aktorki w strojach z epoki. Ubrany po męsku kobiecy chór Guliwerów słowami współczesnych teoretyków snuje w prologu filozoficzne rozważania o historii homo sapiens. W drugiej części śledzimy znane z książki przygody żeglarza. Dowcipna, abstrakcyjna scenografia Barbary Hanickiej, składająca się z kilku pomysłowo ogrywanych rekwizytów - gigantycznej dłoni, kompanii małych ludzików - przenosi widza w świat powieści. Aktorki, rzucając wyzwanie męskiej, kolonialnej perspektywie epoki, w której pisał Swift, wcielają się kolejno w mieszkańców dziwnych krain, po których wędrował jego najsłynniejszy bohater. Z różnym skutkiem. Znakomita jest Ewa Kaim w roli nieśmiertelnego, choć starzejącego się Struldbrugga oraz Monika Frajczyk jako młody, idealistyczny Guliwer. Gorzej wypada rozkrzyczana Iwona Bielska w roli starzejącego się, rozgoryczonego podróżnika. Intrygujący, choć zbyt długi spektakl Miśkicwicza chwilami traci rytm. Za dużo w nim także bieżących aluzji politycznych.



Michał Centkowski
Newsweek Polska
18 czerwca 2019
Spektakle
Podróże Guliwera