Historia poetyckim zmyśleniem?

Posłuchaj – „Odo do młodości"!
Nie dawaj skrzydeł nam do pleców!
Te skrzydła pełne są „polskości",
No i dlatego – nie polecą!
(fragment tekstu finałowego autorstwa Wojciecha Szelachowskiego)


Śmierć porucznika (1963) to ostatni dramat napisany przez Sławomira Mrożka przed opuszczeniem kraju na wiele lat, w którym odnajdujemy źródła dla kolejnej, chyba najbardziej znanej sztuki autora, Tanga (1964). Mimo iż premierowe spektakle – w krakowskim Teatrze Starym i warszawskim Teatrze Dramatycznym – publiczność przyjęła z entuzjazmem, zarzuty krytyki dotyczące zarówno warsztatu dramaturga, jak i „szargania świętości" oraz „przekroczenia granic przyzwoitości" sprawiły, że aż do dzisiaj sztuka miała zaledwie jedną realizację w Gnieźnie i do 1990 roku nie była publikowana w żadnym zbiorowym wydaniu dramatów autora.

Co tak zbulwersowało ówczesnych krytyków? Mrożkowi za kanwę sztuki posłużyła historia opisana w wierszu Adama Mickiewicza „Reduta Ordona". Mrożkowski Orson ujawnia prawdę dotyczącą tego epizodu powstania listopadowego, która jest sprzeczna z treścią wiersza. Uśmiercony bowiem bohatersko przez Mickiewicza Ordon, w istocie przeżył wybuch wspomnianej reduty i dopiero w wieku 77 lat zabił się strzałem z pistoletu.

W dramacie Mrożka Orson jako Starzec (w tej roli świetnie znany białostockiej publiczności aktor Białostockiego Teatru Lalek – Ryszard Doliński) trafia do więziennej izby zatrzymań, gdzie wspólnie z głównym bohaterem zbiorowym sztuki – Chórem Wykolejonej Młodzieży, wywołuje duchy na wzór Dziadów, cz. II Mickiewicza. Zatem Mrożek dekonstruuje romantyczny mit poświęcenia i krytykuje kreowanie polityki historycznej opartej nie na faktach, ale... poetyckim zmyśleniu. W analizie Moniki Kostaszuk możemy przeczytać, że „trawestacja pełni w Śmierci porucznika nie tylko funkcję stylizacyjną — jest rodzajem pułapki, jaką zastawia Mrożek na banał, podszywający się pod romantyczny frazes, literacki stereotyp, artystyczny kicz."

Jak dowodzi jednak Małgorzata Sugiera w publikacji Dramaturgia Sławomira Mrożka, „reakcja widzów z jednej strony, a krytyków z drugiej, przekonała Mrożka, że historyczno—parodystyczna maska bywa mocno zdradliwa". Za śmiechem publiczności wcale nie musi kryć się refleksja, a zbyt głęboko ukryte intencje autora, narażają dramat na błędną interpretację.

Jak zatem białostocka publiczność odbierze studencką realizację? Zespół twórców podjął się wyzwania, które ma przedstawić dramat Mrożka jako doskonały materiał dla wykorzystania groteskowego potencjału lalki. Współczesny kształt realizacji, wykorzystujący ruch sceniczny, elementy kultury hip-hopowej czy maski, nie jest jedynie figurą interpretacyjną, ale wynika wprost z treści sztuki. Uniwersalność dramatów Mrożka określa bowiem wykorzystanie mitu jako nośnika aktualnych treści.

Liczymy na to, iż przedstawienie sprowokuje potrzebę refleksji i dyskusji dotyczącej współczesnych ideałów, tożsamości, prawdy i prawa jednostki do decydowania o sobie.



(-) (-)
Materiał Teatru
16 stycznia 2020