Humor oraz nożyczki i awangarda

Grać czy nie grać w wakacje? To pytanie wraca co rok na scenach dotowanych z państwowej kasy. Niemal wszystkie w czerwcu jednak ogłaszają koniec sezonu. Dyrektorka Teatru Powszechnego Ewa Pilawska z przekonaniem popartym doświadczeniem mówi: grać w wakacje to obowiązek teatru publicznego. Kto powiedział, żeby w tym czasie nie czytać, nie chodzić do kina, teatru? To świetna pora na odrabiane zaległości. Gramy do końca lipca. Ponad połowa biletów (są po 25 i 20 zł) jest już sprzedana.

W miniony weekend prezentowany był "Dryl", sztuka awangardowego artysty Wojciecha Bruszewskiego, która zamykała przedłużony w tym roku Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. To społeczna degrengolada wpisana w realia upadającej kliniki dentystycznej. Tu dodać trzeba, że nie żaden inny, a właśnie Teatr Powszechny zdołał skutecznie zaznaczyć i artystycznie potwierdzić, że mamy rok awangardy, a ona niejedno ma imię. Rozgrywka o wartość obrazu, który jest, albo nie jest pracą Pollocka, toczy się w "Arcydziele na śmietniku" drugiej sztuce z awangardowym tłem. Ta inscenizacja (grają Milena Lisiecka i Jakub Kotyński) będzie w najbliższy weekend. Kolejny zapowiada "Brancz" - zabawną międzypokoleniową rozgrywkę opisaną przez Juliusza Machulskiego. Farsowa "Żona potrzebna od zaraz" to znów

spotkanie z niezawodną gosposią Nadią, w której postać wciela się Arkadiusz Wójcik. Lipcowy repertuar zakończą niezniszczalne "Szalone nożyczki" [na zdjęciu] - komedia, której premiera odbyła się 18 lat temu. Są wciąż uaktualniane, ubrane w nowe kostiumy i dekoracje. W program Powszechnego, który w tym sezonie wystąpił z 12 premierami, wpisane są działania edukacyjne, Teatr dla Niewidomych, w ramach Lata w Mieście ma też premierowe spektakle. We współpracy z grupą seniorów "Jesteśmy" pod kierunkiem A. Wójcika powstaje spektakl "Ostatni świadkowie". Jest w nim pytanie: czy przeszłość niczego nas nie nauczyła?

W tym sezonie Teatr Powszechny odwiedziło już ponad 130000 osób. Teraz na czas remontu zespół przygotowuje się do przeprowadzki dużej sceny do sali kina "Bałtyk".



Renata Sas
Express Ilustrowany
3 lipca 2017
Portrety
Ewa Pilawska