Idzie nowe w Nowym

Wciąż nie zapadły decyzje w sprawie przedłużenia dyrektury Zbigniewa Brzozy, który przez miniony sezon z powodzeniem stał na czele Teatru Nowego w Łodzi. Zdecydowane posunięcia i odważne decyzje repertuarowe charakteryzują rządy tego dyrektora - przykładem pożegnania z tym, co bezpowrotnie minęło, było zdjęcie z afisza "Choroby młodości" Ferdinanda Brucknera w reżyserii Ireneusza Janiszewskiego. Ostatnie spektakle widzowie mogli zobaczyć w czerwcu.

Zdania na temat tego przedstawienia są podzielone, jednak widzowie, którzy chwalą spektakl kierują się przede wszystkim sentymentem, bowiem w „Chorobie młodości” swoją zawodową drogę zaczynało kilkoro aktorów, którzy dziś znajdują się na etacie łódzkich teatrów (Kamila Selwerowicz to aktorka Teatru Nowego, a Mariusz Ostrowski pracuje w Teatrze Jaracza). Spektakl był ważny także dla młodych adeptów sztuki aktorskiej, którzy wspominają go z sentymentem. 

Choć wiem, że zmiany w obsadzie po paru latach od premiery są zjawiskiem naturalnym przyznam, że z sentymentem wspominam pierwotny skład aktorski, przede wszystkim dlatego, że byliśmy studentami jednego roku i zżyliśmy się ze sobą. Nie ukrywam, że chciałbym pożegnać się z tym tytułem grając ostatnie spektakle właśnie z tamtymi ludźmi - wspomina Mariusz Ostrowski, kreujący rolę Fredera. 

Przypomnienie spektaklu, którego premiera odbyła się na długo przed objęciem dyrektury przez Zbigniewa Brzozę z pewnością ma na celu ukazanie zmian, jakie zaszły w linii repertuarowej Teatru Nowego. Dyrektor Brzoza wielokrotnie podkreślał, że jego celem nie jest stworzenie kolejnego mieszczańskiego teatru, dąży on raczej do tego, by powołać do życia instytucję teatralną, jakiej w Łodzi jeszcze nie było - podejmując się realizacji dość ryzykownych przedsięwzięć (z pewnością do takich należała „Brygada szlifierza Karhana” Remigiusza Brzyka czy „Król-Duch” Łukasza Kosa) stara się wypracować nową jakość. Przypomnienie „Choroby młodości” stało się zatem zabiegiem symbolicznym, który miał na celu pokazanie, że wcześniej Teatr Nowy toczyła choroba polegająca na braku spójnego wizerunku, który byłby znakiem rozpoznawczym teatru. Czy uda się osiągnąć zamierzony cel?  

O tym, czy Zbigniew Brzoza dostanie szansę na kontynuację rozpoczętych działań zadecydują urzędnicy. Widzowie zapamiętają natomiast, że spektakl Ireneusza Janiszewskiego stał się łącznikiem między nowym i starym. Żartobliwie wspomina o tym aktor grający w spektaklu: 

Na dwa tygodnie przed końcem sezonu, kiedy to definitywnie żegnamy się z tym spektaklem, okazało się, że kanapa, która jest ważnym elementem scenograficznym w przedstawieniu, nie nadaje się już do użytku. A zatem zakupiono nową, która pozostanie na wyposażeniu Teatru Nowego i z pewnością zostanie wykorzystana w innych spektaklach - mówi Mariusz Ostrowski. 

Miejmy nadzieję, że mimo wszystkich wprowadzonych w ostatnim sezonie innowacji czerpanie z tradycji na wykorzystaniu starych rekwizytów się nie zakończy.



Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
26 czerwca 2009
Portrety
Zbigniew Brzoza