"Il Trespolo tutore". Jak ożenić opiekuna

Wdzięk, muzykalność oraz sporą dawkę humoru oferuje studenckie przedstawienie w Teatrze Collegium Nobilium.

"Il Trespolo tutore" to coś więcej niż rodzaj dyplomowego popisu. Od kilku lat trzy uczelnie stołeczne - Akademia Teatralna, Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina i Akademia Sztuk Pięknych - wspólnie przygotowują premiery. I za sprawą przede wszystkim Artura Stefanowicza, wybitnego kontratenora oraz cenionego pedagoga, wydostają na światło dzienne zapomniane arcydzieła baroku.

Są to niekiedy zaskakujące wręcz odkrycia i tak trzeba też nazwać przywrócenie teatrowi opery Alessandro Stradelli "Il Trespolo tutore", niewystawianej ponoć na świecie od 250 lat. Fakt, że jakiś utwór spoczywał w bibliotekach przez kilka stuleci, nasuwa przypuszczenia, że rzecz jest albo wtórna, albo bezwartościowa. Nic bardziej mylnego, to prawdziwe odkrycie, które powinien poznać nie tylko każdy fan muzyki dawnej.

Alessandro Stradella, działający w połowie XVII wieku, talentem ponoć dorównywał mistrzom epoki, Haendlowi i Bachowi. Zyskał uznanie, ale niezbyt dbał o sławę, bardziej cenił burzliwe życie, które nie trwało długo, bo został zamordowany przez płatnego zabójcę. Na szczęście jeden z przyjaciół zaopiekował się jego rękopisami i dzięki temu utwory Stradelli przetrwały do naszych czasów.

Mimo wszystko dziś znamy tylko część tej spuścizny. I to nasz błąd, sądząc po tym, jak oryginalny jest utwór zaprezentowany przez warszawskich studentów. Formalnie rzecz biorąc należy go zaliczyć do oper komicznych, ale Stradella przełamał tę konwencję. Wzbogacił beztroskie żarty o tony liryczne i heroiczne, część prostych arii rozbudował, a przede wszystkim stworzył rzecz prawdziwie teatralną, w której wokalne numery solowe naturalnie łączą się z dialogami recytatywów.

Intryga jest prosta i skomplikowana zarazem. Tytułowy Trespolo, opiekun bogatej Artemisii pragnie poślubić Despinę. Tymczasem Artemisia kocha Trespola lecz nie ma mu odwagi tego wyznać. W niej zaś beznadziejnie zakochał się Nino. W ów łańcuszek uczuciowych powiązań zaplątała się jeszcze niania Simona oraz dziarski, choć gburowaty Ciro, wzorowany na postaci Brighelli z commedii dell'arte. Miłosna układanka zaczyna w pewnym momencie prezentować się bardzo współcześnie, skoro wszystkie postaci godzą się również na małżeństwo dwóch kobiet. Ostatecznie jednak finał tej komedii jest bardziej tradycyjny.

Reżyser Paweł Paszta (doktorant Akademii Teatralnej) zamienił XVII-wieczną operę w całkiem współczesną zabawę, nawiązującą do commedii dell'arte, także za sprawą urokliwych kostiumów niedawnej absolwentki ASP Marty Kodeniec. I tak prostymi środkami stworzono spektakl żywy, wartki, momentami szalony i zaskakujący.

Szóstka śpiewaków z Uniwersytetu Muzycznego dodała do tego wdzięk młodości, gotowość do wspólnej zabawy i sprawdzenia się na scenie. W przypadku Magdaleny Pikuły w roli Ciro należy docenić nie tylko swobodę aktorską, ale także ładny, a co istotne - umiejętnie prowadzony głos. Z równą swobodą wokalną prezentował się kontratenor Rafał Tomkiewicz, poruszając się w różnych konwencjach, jego Nino ma w sobie coś z zabawnego Arlekina, jak i z lirycznego, zrozpaczonego Pierrota. Warto też wyróżnić Paulinę Tuzińską w roli Artemisii.

Muzyków z Uniwersytetu Muzycznego poprowadził Włoch Andrea De Carlo, uznawany za wybitnego znawcę twórczości Alessandro Stradelli. Warto więc poznać opiekuna Trespolo, którego wszyscy chcą ożenić. Studenckie spektakle będą grane do 18 marca.



Jacek Marczyński
Rzeczpospolita online
12 marca 2018
Spektakle
Il Trespolo Tutore
Portrety
Paweł Paszta