Inni show

Mocny akcent na zakończenie sezonu, który w wałbrzyskim teatrze upłynął pod hasłem "Znamy, znamy do kwadratu". Młodzi dramaturdzy i reżyserzy wzięli na warsztat dzieła powszechnie znane: musical "Skrzypek na dachu" i Sienkiewicza "W pustyni i w puszczy"

To, co znane, posłużyło za platformę spotkania-zderzenia z nieznanym, Innym. "Skrzypek" w rękach izraelskiego reżysera Awiszaja Hadariego stał się bolesną farsą o Żydzie, współczesnym Hiobie i człowieku w ogóle. Spektakl zaczyna się jak farsa z przerysowanymi bohaterami, Tewje (świetny Włodzimierz Dyła) jest Żydem jak z obrazka. Seria nieszczęść, które na niego spadają: ucieczka jednej córki, samobójstwo drugiej, śmierć żony i pogrom zgotowany przez polskich mieszkańców wsi powodują, że początkowy śmiech widowni zamienia się we współczucie.

Spektakl Szczawińskiej i Frąckowiaka to z kolei rodzaj scenicznego eseju. Twórcy rozkładają powieść Sienkiewicza na części pierwsze, posługując się narzędziami analizy postkolonialnej i genderowej, demaskują ukryty za przygodami Stasia (Wojciech Niemczyk) i Neli (Marta Nieradkiewicz) w Afryce rasizm, seksizm i polskie marzenia o zamorskich koloniach. Do aseptycznej, pełnej niedomówień wizji Sienkiewicza dorzucają "Jądro ciemności" Conrada, passusy z Coetzeego i Kapuścińskiego. W pamięci tkwią sceny: dowcipnie rozegrane spotkanie ze słoniem Kingiem, przejmujące obrazy afrykańskiej biedy i narodzin muzułmańskiego terroryzmu, hołd składany polskim harcerzom przez Kalego, końcowa scena zaślubin Stasia i Neli, już nie tak białych i europejskich jak na początku wyprawy (Neli z nagimi, na wzór afrykański, piersiami), dźwięk toczących się po scenie ziaren kawy, zapach egzotycznych przypraw...



Aneta Kyzioł
Polityka
30 czerwca 2011