Jak być szczęśliwą?

Sztuka Bombshells, autorstwa Joanny Murray-Smith, wśród londyńskich krytyków i publiczności cieszyła się ogromnym powodzeniem. Wcześniej nie była tłumaczona na język polski i spektakl w Teatrze Polonia, w reżyserii Krystyny Jandy, jest jej polską prapremierą. Trzeba przyznać, że Krystyna Janda ma wyjątkowo szczęśliwą rękę do sztuk o kobietach i z kobietami w roli głównej. "Kobiety w sytuacji krytycznej" to kolejny przykład jej wyczucia reżyserskiego

Pięć kobiet w różnym wieku, pięć niepodobnych sytuacji życiowych, pięć stereotypów  – i to coś, co drzemie pod skórą każdej – BYĆ SZCZĘŚLIWĄ! Panna młoda w dniu ślubu, wdowa zaprzyjaźniona jedynie z innymi wdowami, hodowczyni kaktusów, wycieńczona młoda matka, swego czasu popularna piosenkarka. Do tego cztery białe krzesła udekorowane anielskimi skrzydłami. Piąte niepotrzebne, ponieważ jedna z pań, przywykła do ciągłego stania na scenie, nawet nie pomyśli o tym, by usiąść. Krystyna Janda stworzyła spektakl - mozaikę,  słodko-gorzki cocktail, satyryczny, pełen tragikomizmu. Jakie marzenia, jakie myśli tkwią w głowach współczesnych kobiet? Może nie jest to sztuka zbyt odkrywcza, ale na pewno odkrywająca  babskie fobie, nadzieje…

Mira (świetna rola Marii Seweryn) to  matka trójki dzieci, z czwartym w drodze, ciągle w powyciąganym szlafroku i klapiących kapciach. To kobieta domowa, żona swego męża – w nieprzerwanym monologu, w biegu, z szybkością ognia relacjonuje swój dzień, a przy okazji zdradza swoje obawy i niepokoje. Nie od dziś media wmawiają matkom, że rodzicielstwo to po prostu sielanka. Mit baśniowego macierzyństwa wpajany przez filmy, reklamy, kolorowe gazety, nawet społeczeństwo, zabrania młodej mamie powiedzieć, że bywa smutna, zagubiona, nieszczęśliwa, a przede wszystkim zmęczona. Jej potrzeby, ambicje czy przyjemności z dnia na dzień powinny zniknąć, przynajmniej na kilka najbliższych lat. Jeśli nie, to zostanie nazwana wyrodną egoistką, która uszczęśliwia siebie kosztem dziecka. I Mira za nic w świecie nie chce do tego dopuścić. Jeszcze lepsza, idealniejsza, perfekcyjna - „Boże! Potrzebuję kawy! Nie mogę pić kawy, bo karmię dziecko!”. „ To z mojego powodu z moimi dziećmi jest coś nie tak. Nie czytają i nie mogę znaleźć skarpetek dziecka bo jestem głupia. To z mojego powodu poziom analfabetyzmu wzrasta. To moja wina, że dzieci są źle przygotowane do życia! To moja wina! Jestem leniwą, egoistyczną matką. Nie jestem dostatecznie ostrożna. Nie wolno mi spać, nie wolno mi usnąć, nie wolno usnąć. Deskorolki, rowery, zapomniałam kasku. Nie uważam.  Niedostatecznie się nimi zajmuję”.

Muszka (Małgorzata Zajączkowska) – wielbicielka kaktusów, którą porzucił mąż, odważnie, choć z trudem przełamująca swą nieśmiałość, wygłasza długie monologi na temat ulubionych sukulentów. Prezentując wszystkim ukochanego, jedynego przyjaciela – zielonego kaktusa, stara się, zabawnie, ale i gorzko zwalczyć swój kryzys psychiczny oraz emocjonalny. I dziwaczeje coraz bardziej, w samotności… .

Marzena – (Joanna Pokojska) istny wulkan, pełna energii, trochę zwariowana panna młoda, wpada na scenę w białej, koronkowej bieliźnie. Tuż przed wygłoszeniem małżeńskiej przysięgi próbuje sama siebie przekonać, że kocha przyszłego męża. Radosna, rozszczebiotana? Tylko pozornie. Na oczach widzów traci złudzenia, wszystkie. Bo tak na prawdę nie chce wychodzić za mąż, ale musi, bo … - SUKNIA! Przecież każda dziewczyna o niej marzy, przecież każda chce na moment stać się księżniczką . Chce odnaleźć tego jedynego, ukochanego.

Maria (Dorota Pomykała) – wdowa ok.50-tki, nieco sztywna, zbyt akuratna, za to z zasadami. „W naszym społeczeństwie... Kiedy się żyje samotnie… człowiek czuje się samotnie… Tak, więc… organizujemy się, wdowy, staramy się sobie pomagać, idziemy przez życie z determinacją, ale czujemy się w społeczeństwie źle, bo społeczeństwo uważa, że nie  miałyśmy szczęścia. Nie mieć szczęścia… to jest jakby to powiedzieć? Nieprzyjemne, niepopularne”. Ubrana stosownie, bez uśmiechu na twarzy, z dogłębnie skrywanym, aż kipiącym wielkim apetytem na życie i jego rozkosze.  Dość niespodziewanie, zaskakująco udaje się jej zaspokoić owe pragnienie.

 Marianna (Lidia Stanisławska) - była alkoholiczka, nadwrażliwa artystka, która wbrew wszystkiemu i wszystkim, po latach wraca zwycięsko do życia. I śpiewa – mocnym, dźwięcznym głosem.

Ileż pań na widowni dostrzeże, uświadomi sobie fakt, że i one również znalazły się w „sytuacji krytycznej”? Warto wobec tego spojrzeć na siebie ciepło, z uśmiechem i z humorem, bo cóż innego nam pozostało?



Anna Czajkowska
Teatr dla Was
12 grudnia 2011