Jak rodzą się relacje

"Piaskownica" to rzecz o relacjach damsko-męskich, na które "narażeni" zostajemy już w okresie dziecięctwa. Podobno tekst sztuki powstał w jedną noc a - w symboliczny sposób, czyli podczas zabawy dwojga dzieci w osiedlowej piaskownicy - opisuje całe życie. Tekst autorstwa jednego z młodych polskich reżyserów-dramaturgów Michała Walczaka zaskakuje oryginalnym podejściem do powszechnej i dość oklepanej tematyki. Inscenizacja również.

„Piaskownica” to tekst otwarty na różne sposoby interpretacji oraz sposoby prezentacji postaci. Stąd jego duża popularność wśród polskich reżyserów. Wystarczy przytoczyć garść statystyk – w ciągu zaledwie siedmiu lat sztuka na deskach teatrów (polskich i zagranicznych) znalazła się kilkanaście razy. Z tej otwartości oraz możliwości indywidualnego wyboru dialogów i scen korzysta również Adam Biernacki, reżyser spektaklu.  

Warto na początku nadmienić, gdzie wyprodukowano i wystawiono katowicką „Piaskownicę”. Bo, choć każda z osób pracująca podczas jego powstawania jest profesjonalistą w pełnym znaczeniu tego słowa, przedstawienie powstało poza teatrem instytucjonalnym, w siedzibie klubu muzycznego Old Timers Garage w Katowicach – nowym, interesującym miejscu na Górnym Śląsku spełniającym, jak widać, oprócz funkcji rozrywkowej także funkcje kulturotwórcze.

Spektakl w sposób oczywisty koresponduje z otoczeniem, w którym dojrzewał. Trzeba bowiem zaznaczyć, że katowicki Old Timers Garage to miejsce wypełnione lśniącymi, zabytkowymi samochodami, elementami karoserii, wyposażenia aut oraz innymi „bibelotami”, które kojarzą się z motoryzacją. Również samochody stanowią scenografię do „Piaskownicy”. Tłem wydarzeń staje się zdezelowany kolorowy samochodzik oraz lśniący, zadbany cadillac. Ustawione centralnie wobec widowni jest to kolorowe autko pełniące funkcję piaskownicy – miejsca spotkania bohaterów sztuki, Protazka i Miłki. To w nim i wokół niego toczy się całość akcji, bo caddilac tak naprawdę wydaje się być elementem zbędnym, odbywa się tam zaledwie kilka scen (auto „udaje” dom Miłki). W spektakl wplecione zostają również inne rekwizyty, niezbędne na potrzeby akcji: zabawki dzieci, czekoladki, atrybuty kobiece w postaci butów na obcasie oraz szminka czy piasek. Każdy z tych rekwizytów zostaje w świetny sposób „ograny”, a część z nich zostaje wykorzystana nie tylko literalnie ale również metaforycznie. Spektakl autorstwa młodego, ale już doświadczonego w tej materii, reżysera Adama Biernackiego ogląda się z dużym zainteresowaniem właśnie ze względu na wiele pomysłowych scen, wspomagający literę tekstu. Zabiegi te świadczą o tym, że spektakl jest udany – oprócz niezwykle istotnej warstwy tekstowej, jest również co oglądać, co jest nie mniej istotnym elementem przedstawienia jeśli nie równorzędnym.

Przykładem niech będzie scena dwojga bohaterów z udziałem piłki – Miłka rzuca nią kilkakrotnie podczas dialogu z chłopcem, chcąc sprawdzić, czy Protazek posłusznie pobiegnie za zabawką i ją przyniesie. Zabieg ten dziewczyna powtarza kilkakrotnie – z premedytacją i wyrachowaniem dojrzałej kobiety. Trudno o lepszy przykład metafory damskich „gierek”, które czasem prowadzą w swoim dorosłym życiu z prawdziwą rozkoszą. Interesująco wypadają również sceny z udziałem dorastającej Miłki – kiedy zakłada buty na obcasie i niewygodnie w nich człapie, gdy maluje usta szminką – wpierw nieporadnie, potem z coraz większą wprawą. Te drobne zabiegi reżysera pokazują, że dziewczyna dojrzewa właśnie do roli dorosłej kobiety. Choć może inaczej – rolę kobiety narzucono jej już w dzieciństwie, co doskonale widać na przykładzie zabawy w piaskownicy i rozmów z Protazkiem. Strojąc się i malując czyni kolejny z gestów, którego oczekuje od niej społeczeństwo. Protazek zaś dojrzewa mniej zjawiskowo – jego wchodzenie w dorosłość zaznacza się nie w wyglądzie, ale w słowach i w zachowaniu. Przestaje mu na przykład przeszkadzać, że ona nic t a m nie ma albo że lubi bawić się lalkami; w trakcie nawiązywania znajomości zaczyna również spełniać życzenia Miłki i daje się przysłowiowo wodzić za nos (przytoczona scena z piłką, odkupienie lalki, bombonierka na przeprosiny). Przemianie Protazka towarzyszą słowa piosenek zespołu Myslovitz, stanowiące równocześnie atrakcyjne tło muzyczne do spektaklu. Trudno sobie wyobrazić bardziej pasujące do siebie elementy!

Zaletą przedstawienia jest to, że aktorzy są w ciągłym ruchu. Trudno jest ograć nieruchomą scenografię ponieważ są to dwa stare samochody, udające piaskownicę i mieszkanie Miłki – w taki sposób, aby konfiguracje postaci ich gesty oraz czyny za każdym razem były zróżnicowane. Grzechem byłoby w tym momencie nie wspomnieć o grze aktorskiej w wykonaniu duetu Artur Gotz oraz Anna Walkowiak-Sikorska, dzięki któremu przedstawienie nieustannie pulsuje. Prym wiedzie Artur Gotz – może nie z racji lepszego warsztatu aktorskiego, ale dlatego, że rola Protazka jest znacznie bardziej rozbudowana niż rola Miłki i co za tym idzie – bardziej zauważalna. Aktor w świetny sposób wcielił się w rolę lekko zmanierowanego chłopca, który dojrzewa do tego, aby przeżyć swoją pierwszą miłość. Repertuar gestów oraz mimika twarzy aktora sprawiły, że poczynania Protazka oglądałam z nieustającym zainteresowaniem. Anna Walkowiak-Sikorska grała mniej ekspresyjnie, co dobrze kontrastowało z aktorstwem jej scenicznego partnera. Swoją bohaterkę zbudowała na podstawie kilku charakterystycznych zachowań.

Szkoda jednak, że nie wszyscy mogli dostrzec potencjał jakim dysponowała aktorska para. Realizatorzy sadzając widza dalej niż kilka metrów od sceny popełnili błąd ponieważ ci widzowie, którzy siedzieli w dalszych rzędach z pewnością nie zauważyli wielu interesujących niuansów z bogatego repertuaru aktorskiego warsztatu. „Piaskownica” to spektakl przeznaczony na scenę kameralną i najlepiej oddziałuje na widza, kiedy ten znajduje się blisko o czym na przyszłość organizatorzy powinni pamiętać.

Katowicka realizacja „Piaskownicy” jest skromna jak skromne były przeznaczone na nią środki, ale jednocześnie bogata pod względem interpretacyjnym. Jest to spektakl przemyślany, w wykonanie którego włożono ogromnie dużo wysiłku twórczego zarówno ze strony reżysera jak i aktorów. Życzę młodym twórcom dużo samozaparcia i pomysłowości w promowaniu siebie za pomocą „Piaskownicy” a po obejrzeniu spektaklu można mieć nadzieję, że publiczność polubi Miłkę i Protazka, i pozwoli trójce aktorów w świecie teatru niebawem zaistnieć!



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny
14 października 2010