Jak zostać kolegą Mela Gibsona?

W grudniu 2007 roku odbyła się prapremiera monologu artystycznego, który po dziś dzień bawi publiczność, wypełniającą salę po brzegi. „Kolega Mela Gibsona" to pełna szyderstw, kpin, drwin i ironii opowieść, w której wybitny aktor bezlitośnie punktuje środowisko aktorskie. Spektakl zyskuje dzięki temu wymiar uniwersalny – staje się nie tylko satyrą, ale i refleksją nad kondycją człowieka uwikłanego w świat pozorów. Ten pozornie lekki monolog prowokuje do śmiechu, ale i do namysłu – dzięki głębokiej diagnozie środowiska artystycznego oraz współczesnych postaw społecznych, zostawia widza z pytaniem o granice autentyczności w życiu i sztuce.

Tomasz Jachimek, specjalnie dla Teatru Korez, napisał „Kolegę Mela Gibsona" – monodram, który zagościł nie tylko na katowickich scenach. Mirosław Neinert wcielając się w rolę Feliksa Rzepki zwiedził ze sztuką wiele polskich miejscowości. Nawet litewska publiczność miała możliwość zapoznać się z nią (w Teatrze „Studio" w Wilnie rolę tytułową zagrał Łukasz Kamiński, a spektakle odbyły się w 2019 i 2024 roku). Sztuka okazała się olbrzymim sukcesem – od osiemnastu lat króluje na deskach teatru i może poszczycić się wieloma prestiżowymi nagrodami, a w tym: Nagrodą główną na VI Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego w Warszawie, Złotą Maską (2008 rok) dla Mirosława Neinerta za rolę Feliksa Rzepki, Grand Prix XVI Międzynarodowego Festiwalu Zderzenie w Kłodzku oraz Nagrodą Aktorską dla Mirosława Neinerta na XII Ogólnopolskim Festiwalu Komedii TALIA 2008 w Tarnowie. Wiedząc, kto napisał tekst oraz w jakim miejscu monodram rozegra się (Tomasz Jachimek, podobnie jak Teatr Korez, słynie bowiem z humoru i satyrycznych wystąpień) od razu można założyć, że sztuka będzie również pełen inteligentnego dowcipu. Założenia te istotnie miały swe odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Cały spektakl grany jest tylko przez jednego aktora i trwa około 90 minut. Czas wydaje się jednak w nim płynąć inaczej – widzowie go bowiem nie odczuwają, a gdy zmierza ku końcowi wielu nie dowierza. Każdy bowiem pragnie kontynuacji monodramu. Jest to zasługą zarówno dobrze przemyślanego, pełnego nieoczekiwanych zwrotów akcji scenariusza, a także doprecyzowanej w każdym elemencie i wykonywanym geście, postaci Feliksa Rzepki, w którą wcielił się Mirosław Neinert, będący zarówno aktorem, jak i dyrektorem Teatru Korez. Mirosław Neinert z tym teatrem jest związany od 1990 roku, czyli prawie od samego początku jego istnienia. Jest twarzą Korezu i gra w niemal każdym spektaklu. Oprócz tego aktor występował w filmach fabularnych (np. Bokser jako lekarz drużynowy, Jesteś Bogiem jako ojciec Justyny), serialach (np. Hotel 52, wcielając się w rolę Edka), spektaklach telewizyjnych, a niegdyś był również lektorem i dubbingował w wielu produkcjach. Jest także laureatem „tylu nagród, że już nikt tego nie liczy".

Wracając do „Kolegi Mela Gibsona" – trzeba przyznać, że Mirosław Neinert zaprezentował pełnię swoich aktorskich umiejętności, wcielając się w postać Feliksa Rzepki, aktora, który niegdyś cieszył się ogromną sławę, wspiął się na wyżyny aktorskich Himalajów i druzgocąco z dnia na dzień z nich spadł, chcąc – w przypływie swych emocji i twórczej niemocy, a przede wszystkim chęci zarobku – dopuścić się rzeczy wręcz skandalicznej, przez co znalazł się na komisariacie w roli przesłuchiwanego.

Cała narracja zaczyna się pozytywnie – opowieścią o sukcesie oraz rosnącej popularności Feliksa Rzepki, którą zapewniła mu rola Cyrano de Bergerac w jednym ze spektakli. Artysta grał głównie dla sławy i oczywiście dla pieniędzy, a tych z kolei najwięcej przysparzały mu wyjazdy do Ameryki, gdzie z innymi aktorami z branży występował dla amerykańskiej Polonii. To właśnie w trakcie lotu w klasie biznes, ze Stanów Zjednoczonych do Polski, Feliks Rzepka spotkał Mela Gibsona, którego nazywa swoim kolegą, choć, kiedy po powrocie do kraju próbował się z nim skontaktować, ten go nie kojarzył... (Ach, ci aktorzy!)

Historia opowiadana przez przesłuchiwanego ma swoje drugie dno – obnaża doszczętnie charakter Polaków, jak i samych aktorów. Wskazuje na ich skąpstwo (dla przykładu: w klasie biznes leciał tylko Feliks Rzepka, ponieważ jego towarzysze podróży woleli wymienić, otrzymane w prezencie bilety, na tańsze turystyczne, zachowując w rodzinne sprzeczki oraz trudny charakter samego artysty (bohater mówi wprost, że jego żona nie ma z nim łatwego życia). Niebezpośrednio naśmiewając się z aktorów, składający zeznania obnaża ich zawiść, nieustanną chęć bycia sławnym, bogatym oraz sztucznym – aktor bowiem całe życie gra, nawet bycie normalnym jest dla niego wyzwaniem aktorskim, dlatego nigdy nie wiadomo, czy można mu ufać – czy jest on szczery, czy też cały czas odgrywa pewną rolę. Monodram jest również po prostu kpiną z niszy aktorskiej, która kreuje się na wielkoformatowe postaci (pokroju Mela Gibsona), a w rzeczywistości nie może im nawet dorównać.

Monolog Feliksa Rzepki kończy się pozytywnie, pomimo przebywania w areszcie. Tym razem inny sławny „przyjaciel" (Krzysztof Cugowski) bohatera monodramu, kiedy ten przebywa w areszcie, dedykuje mu w radiu piosenkę, którą, przy odpowiednim rytmie gitary elektrycznej, ten również zaczyna śpiewać: „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój / Nagle ptaki budzą mnie, tłukąc się do okien".

W trakcie opowieści grany przez Mirosława Neinerta Feliks Rzepka nawiązuje z publicznością liczne interakcje. Jedną z nich jest opowieść z Ameryki, która kończy się wspólnym śpiewaniem O mój rozmarynie. Innym razem cała publiczność wybija rytm nogami, tworząc beat do popisu raperskiego bohatera.

Akcja monodramu rozgrywa się na komisariacie. Zielony stolik, krzesło, długopis, pusta kartka papieru i kubek wody – to tyle z elementów scenografii, która jest adekwatna do miejsca akcji – mała ilość rekwizytów odzwierciedla przestrzeń sali przesłuchań. Minimalizm sceniczny nie stanowi wady, wręcz przeciwnie – pozwala skupić się na sednie przedstawienia – to nie rekwizyty są tu najważniejsze, lecz snuta przez aktora historia.

Strój Feliksa Rzepki również dobrze oddaje charakter sytuacji – zwykłe czarne spodnie i czarny t-shirt, na którego zarzucona jest jasna koszula. Całość dopełniają czarne buty i wybijające się spod nogawek czerwone skarpetki. Ubiór ten sprawia wrażenie codziennego, domowego – i słusznie, ponieważ przesłuchiwany został zatrzymany i przewieziony na komisariat w, jak to bywa w przypadku policji, całkowicie nieoczekiwanym dla niego momencie, a zarazem nie tak codziennym dla każdego z nas, podczas przeliczania dużej sumy pieniędzy.

Jak na komisariat przystało, Feliksowi Rzepce towarzyszy cisza. Muzyka, którą skomponował Sergiusz Brożek jest obecna tylko w niektórych retrospekcjach wygłaszanych przez aktora. W trakcie trwania monologu mamy z nią do czynienia wtedy, kiedy Rzepka wspomnia graną przez siebie rolę Cyrano de Bergerac, rodzinne święta, (podczas których ten znowu odgrywa jakąś rolę, a na stole przelewa się wysokoprocentowy alkohol) lub w trakcie śpiewania O mój rozmarynie. Sergiuszu Brożek, który notabene w teatrze Korez pełni stanowisko szefa techniki i projektanta przestrzeni, odpowiada również za oświetlenie sceniczne. Gra światłem w „Koledze Mela Gibsona" jest bardzo wnikliwie przemyślana. Już w pierwszych sekundach spektaklu wciąga ona widza w tok akcji i budzi w pewnym stopniu niepokój. Wszystkie światła gasną i na sali panuje zupełna ciemność. Nagle jednym, punktowym, padającym z góry promieniem światła, zostaje oświetlona twarz Feliksa Rzepki, mającego jeszcze przypięty nos ze sztuki, w której wcielał sie w Cyrano de Bergerac. Następnie jego twarz zostaje oświetlona z przodku, a kolejno z jego prawego boku. Świetnie nawiązuje to do scen przesłuchań na komisariacie, gdzie z założenia prosto w twarz przesłuchiwanego wymierzone jest mocne światło z lampki stojącej tuż obok niego. Sztuka jest grana jednoosobowo, więc światło to wymierza Feliksowi Rzepce niewidoczny komisarz, do którego ten (w toku monologu) co chwila się zwraca. Ale czy słynnemu aktorowi takie ostre światło przeszkadza?

Wręcz przeciwnie. Czuje się on wtedy jak na scenie, a więc w swoim naturalnym środowisku. Z czasem ostre światło ustaje, a scena pogrąża się w neutralnym, górnym świetle, które jest tak niezmiennie pozostawione prawie do końca sztuki. Wyjątki stanowią opowieści z Ameryki, kiedy to oświetlenie przybiera intensywną czerwień, budując emocjonalne napięcie i patriotyczny kontekst.

Na zakończenie muszę wspomnieć o jeszcze jednej sytuacji, która wydarzyła się kiedy miałam przyjemność wziąć udział w spektaklu „Kolega Mela Gibsona" w Teatrze Korez. Gdy na sali ustały owacje na stojąco, Feliks Rzepka przybrał już rolę – jak to tylko aktor potrafi – normalnego człowieka, wchodząc we własną skórę – Mirosława Neinerta i udowodnił, że Teatr Korez jest miejscem, w którym można poczuć się jak w domu. Nie mówił w tonie gwiazdora, choć na początku parodiował Feliksa Rzepkę. Ukazał siebie nie jako gwiazdę, lecz jako zwyczajnego człowieka, opowiadając o sobie z dystansem i emocjonalną otwartością. Sedno jego historii i ogłoszeń poruszyło całą salę. Dotyczyło Kamili – młodej kobiety, która niegdyś pomagała, a obecnie sama potrzebuje pomocy. Dyrektor Teatru zwrócił się do publiczności, aby wesprzeć chorą Kamilę i organizowaną dla niej zbiórkę pieniędzy na zakup wózka. Jaki był rezultat? Nie widziałam nikogo, kto nie wspomógłby finansowo akcji. Mirosław Neinert złapał przybyłych za serca i pokazał tym samym, że teatr zespala ludzi, ale przede wszystkim – jest dla ludzi.
__

Bibliografia:
„Kolega Mela Gibsona" - wyniki wyszukiwania, E-teatr.pl, https://e-teatr.pl/szukaj?searchstr=KOLEGA+MELA+GIBSONA [dostęp: 19.05.2025].
Mirosław Neinert, FilmPolski.pl, https://filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=112949 [dostęp: 18.05.2025].
Mirosław Neinert, Teatr Korez, https://teatrkorez.pl/o-nas/zespol/show/miroslaw-neinert [dostęp: 18.05.2025].
O Teatrze, Teatr Korez, https://teatrkorez.pl/o-nas [dostęp: 18.05.2025].
Sergiusz Brożek, Światodźwięk.pl, http://xn--wiatodwik-7ib06bqj7n.pl/sergiusz.html [dostęp: 19.05.2025].
O spektaklu „Kolega Mela Gibsona" i planach Teatru „Studio" w Wilnie, TVP Wilno, https://wilno.tvp.pl/75506585/o-spektaklu-kolega-mela-gibsona-i-planach-teatru-studio-w-wilnie [dostęp: 19.05.2025].



Michalina Skwara
Dziennik Teatralny Górny Śląsk
14 lipca 2025