Jakże długo nie opuszczałem mego pokoju!

To opowieść o miejscach, za którymi tęsknimy, nawet, jeśli nigdy w nich nie byliśmy. To tęsknota za rajem utraconym – choć rajem tym jest równie dobrze pragnienie przeżycia czegoś wielkiego, co najzwyklejsza codzienność. To nie tylko fikcja zbudowana na potrzeby etiudy, lecz problem, który w czasach pandemii dotyka każdego z nas.

Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie, w ramach cyklu Młodzi w Starym Online, udostępnił premierowo na oficjalnym kanale na YouTube wyjątkową, półgodzinną etiudę „Niezastane miasta". Tym razem widz ma do czynienia ze spektaklem, którego nie sposób wyobrazić sobie w teatrze. Ten format sprawdza się o wiele lepiej, bo podkreśla wymowę sztuki. Zrealizowany wyłącznie przez internet, zmontowany z nagrań wykonanych za pomocą prowizorycznych kamerek, nadaje autentyczności przekazowi.

Zamknięci w swoich własnych światach, porozumiewający się tylko poprzez ekrany aktorzy wydają się niczym nie różnić od niewidzialnej widowni po ich drugiej stronie. Postacie nie mają imion, mogliby być kimkolwiek z nas. Słowa także nie należą do nich – mówią prozą Schulza czy Jasieńskiego; łączą się we wspólnej wizji tego, co za oknem, choć tak naprawdę widzą wyłącznie to, co podpowiada im wyobraźnia. Etiuda przedstawiana jest z wielu różnych perspektyw – także postaci wewnątrz niej. Dzieje się tak choćby w momencie, gdy
łaknąca odrobiny kontaktu z drugim człowiekiem kobieta (w tej roli znakomita Ewa Kaim), próbująca niemal do końca bezskutecznie połączyć się z kimkolwiek za pomocą popularnego komunikatora, podsłuchuje rozmowę z poprzedniej sceny. Postaci grane przez Paulinę Kondrak i Michała Majnicza, z lekkością i naturalnością dopowiadają sobie wzajemnie kolejne elementy sprawozdania z nieistniejącej sytuacji, reagując entuzjazmem i wplatając potocyzmy.

Kaim spędza całe dnie wpatrując się w ekran, wywołując presję na osobie po drugiej stronie – odebrać, nie odebrać? Niezależnie od postanowienia, jest to jednak niemożliwe; to namiastka kontaktu z widownią, którą w obecnej sytuacji także oddzieliła od teatru szklana tafla, a aktor i widz tracą możliwość wzajemnego napędzania się w trakcie spektaklu. Więź między nimi podtrzymuje treść. Cytuje wyjątkowo aktualne dziś słowa z „Sanatorium pod Klepsydrą" Brunona Schulza, „jakże długo nie opuszczałem mego pokoju! Jeszcze trwał antrakt i wielka nuda antraktu, świat zbliżał się powoli i z tremą do jakiejś granicy".

Innym ciekawym zabiegiem jest przeplatanie sztuki ujęciami przypominającymi bardziej making of wątku mężczyzny (Łukasz Szczepanowski) opowiadającego historię Jeanette z głośnej powieści „Palę Paryż" Brunona Jasieńskiego. Choć postać, którą podglądamy, nie tkwi, jak pozostałe, w zamknięciu, również cierpi z powodu izolacji. Z offu słychać przejeżdżające pojazdy, odgłosy pracy w sąsiednich gospodarstwach, ale nie widać ludzi – towarzyszem mężczyzny jest wyłącznie pies. Mieszanka wątków i montaż sprawiają, że on sam wydaje się być jedną z osób, które widzą tkwiące w zamknięciu, wyobrażające sobie świat za oknem, wspomniane wcześniej postaci.

Za motto spektaklu autorka przyjęła słowa Italo Calvino z książki „Niewidzialne miasta", również pełnej wyimaginowanych relacji: „Różne miasta następują po sobie w tym samym miejscu i pod tą samą nazwą, rodzą się i umierają, nie znając się wzajemnie, pozbawione punktów stycznych". Ich mieszkańcy zlewają się w nieodróżnialną całość, także przychodząc i odchodząc. Tym razem to widzowie i artyści stają się jednością, uniwersalnymi postaciami mogącymi przybrać dowolną twarz, tęskniącymi za tym, czego nie doświadczyli, lub czego doznali, lecz zostało im zabrane.

Podróżując wspólnie przez miasta Benjamina, Jasieńskiego, Prusa i Schulza, mniej lub bardziej współczesne, choć wciąż do siebie podobne, próbują uporać się z izolacją – i mimo że występują bądź oglądają w osobności, budują tym samym poczucie tak potrzebnej dziś wspólnoty.



Iga Gromska
Dziennik Teatralny Wrocław
30 kwietnia 2020
Spektakle
Niezastane Miasta