Janusz Opryński o spektaklu

Spotykamy się z „conradowskim człowiekiem", który poza doktryną i poza dogmatem, które mogłyby go rozgrzeszyć z niepewności i zabezpieczyć przed skutkami złego czynu, jak pisała przenikliwie Maria Dąbrowska, poddany zostanie niemiłosiernej „próbie ciemności".

Poznamy wartości człowieka w tak osobliwej chwili.

By zrozumieć „historię conradowską" szukamy inspiracji u wielkiego moralisty Alberta Camusa. Jego „Człowiek zbuntowany" a szczególnie rozdział „Delikatni zabójcy" rzuca ostre światło na rosyjski terroryzm, pokazuje nam skalę nierozwiązywalnych problemów, gdy próbujemy ocenić tę rosyjską młodzież. Za życie płacili życiem. Zabijali, ale wiedzieli, że nie mieli prawa dalej żyć. Niemal wszyscy byli ateistami, ale zdarzali się tacy, którzy w jednej ręce mieli bombę, drugą żegnali się przed ikoną.

Wielki znawca Josepha Conrada – Zdzisław Najder pisze, że „W oczach Zachodu" to polemika ze „Zbrodnia i karą" Fiodora Dostojewskiego. Uważa, że istnieje jakieś mroczne pokrewieństwo między Razumowem a Raskolnikowem. Conrad podobno nie cenił twórczości Dostojewskiego, ale wiele się od niego nauczył. I my, twórcy naszego przedstawienia, uczymy się od Dostojewskiego jego zasady twórczości (tę zaś odkrył Michał Bachtin), chcemy zachować niedopełnienie, dialogowe nierozstrzygnięcie świata artystycznego. Nie przyznajemy racji bezwzględnych żadnej z postaci, pełni empatii dla ich losu chcemy opowiedzieć ich historię.

Spytacie o aktualność tego tekstu, odpowiem znowu słowami mądrej Marii Dąbrowskiej: „Być aktualnym – w zastosowaniu do sztuki znaczy dobywać z tematu jego pierwiastki powtarzalne i wiecznie dla wszystkich żywe". My, twórcy tego spektaklu czujemy się razem z Conradem i jego postaciami „członkami załogi zaklętego okrętu, który bez sternika toczy się przez Nieznane".



(-) (-)
Materiał Teatru
2 czerwca 2018
Spektakle
W oczach Zachodu
Portrety
Janusz Opryński