Karnawał czas zacząć!

Kto zna Teatr Przedmieście, wie, że grane tam sztuki są raczej poważne i pełne refleksji. Tym razem artyści postanowili połączyć dotychczasową działalność z rozpoczynającym się karnawałem. Na stronie internetowej teatru czytamy: "przekształcamy nasz teatr w budę jarmarczną, a sami stajemy się trupą wędrownych komediantów, którzy bawią i wzruszają prostymi, a czasem absurdalnymi opowieściami o życiu". Spektakl inspirowany jest commedią dell' arte - widz znajdzie tam więc zarówno śmiech i sprośność, jak i kilka życiowych prawd.

Pierwsza część przedstawienia oparta jest na dwóch "Paradach" Jana Potockiego: "Podróż Kasandra do Indii" oraz "Kasander literatem". Opowiada perypetie "pięknej jak cnotliwej" Zerzabelli, jej przygłuchego ojca - mieszczanina Kasandra, amanta Leandra, służącego Gila i uczonego Doktora. W pierwszej "Paradzie" Kasander wybiera się w podróż do "Indii wschodnio-zachodnich, skąd każdy wraca ozłocony". Pod jego nieobecność, wbrew zakazowi pana, Gil wpuszcza do domu adoratora Zerzabelli. Kasander, po dojściu aż na rzeszowski rynek, postanawia jednak niespodziewanie wrócić do domu, gdzie zastaje swoją córkę "w poważnym stanie". Kolejna Parada opowiada o tym, jak Kasander postanawia zostać literatem, w czym nie przeszkadza mu nawet analfabetyzm. Zamierza ogłosić konkurs, w którym jego córka zostanie nagrodą literacką. Pojedynek między ukochanym Zerzabelli a uczonym Doktorem jest pełen zabawnych gier słowno-znaczeniowych.

Druga połowa spektaklu przedstawia historię z "Dekameronu" Giovanniego Boccaccia. Jest to bardziej frywolna i niegrzeczna część przedstawienia, w której Masetto udając niemowę, godzi się na służbę jako ogrodnik w żeńskim klasztorze - "tylko mnie do klasztoru wpuśćcie, a tak wam ogród uprawię, jak jeszcze nikt przedtem". Podstępem zbliża się do świątobliwych mniszek, które są urzeczone jego męskim wdziękiem i chętne do wspólnej zabawy. Wykończony ogrodnik rezygnuje z milczenia, aby wszystko wyjawić przeoryszy.

Przez groteskowość i szablonowość postaci przebija się również refleksja dotycząca życia - dowód na to, jak namiętności mogą albo stać się słabościami, albo też zmotywować do osiągnięcia upragnionego celu. Wszystko to zostało okraszone frywolnym humorem godnym karnawału. Blade twarze aktorów, z mocno wymalowanymi różem policzkami, peruki oraz barwne, błyszczące stroje przywodzą w na myśl teatr Moliera. Maciej Szukała w roli Kasandra szczególnie rozbawia widza, ukazując prawzór wszystkich starców-skąpców, którzy na dodatek strzegą swych córek z nadmierną ojcowską zaborczością. Zerzabella Anety Adamskiej pokazuje nie tylko swoje wdzięki, ale również wzbudza w widzach jednocześnie śmiech i irytację, oraz współczucie. Natomiast przeorysza w jej wykonaniu jest po prostu zabawna. Wykreowany przez Pawła Srokę namiętny amant Leander rozbawia śmiesznym "francuskim" akcentem, a jego Masetto pokazuje, że prawdziwe jest powiedzenie "uważaj o czym marzysz, bo marzenia mogą się spełnić". Grająca Gila Sylwia Błażejowska, przypomina o tym, że życia nie można brać całkiem na poważnie. Zaś Jakub Adamski to nie tylko aktor, ale również muzyk, który dekoruje spektakl muzyką akordeonową. Aktorem w przedstawieniu jest też widownia, która zostaje wciągnięta przez artystów do wspólnej zabawy. Zaciera się granica pomiędzy sceną a publicznością, goście są listonoszami, mniszkami, a nawet rodziną Zerzabelli i Kasandra.

Jak przystało na przedstawienie inspirowane commedią dell' arte, sztuka jest pełna komizmu sytuacyjnego i elementów groteskowych, wręcz parodystycznych. Występują tam postaci o charakterystycznym, szablonowym zachowaniu. Nawet scenografia nawiązuje do jarmarcznych estrad commedi dell' arte. Pojawiają się tylko dwa rekwizyty: wieszak na ubrania oraz krzesło Kasandra, z tyłu sceny wisi kotara, za którą są kulisy.

Po obejrzeniu sztuki pozostaje jednak niedosyt. Odegrane sceny są zabawne, chociaż nie zapadają w pamięć na długo. Część pierwszą spektaklu od drugiej oddzielają nie tylko utwory śpiewane, ale również zmiana strojów z barokowo ozdobnych na niezwykle skromne. Widz w krótkim czasie musi się także przestawić z klimatu sarmackiej świętoszkowatej pruderyjności w atmosferę sprośności i niedopowiedzeń. Nierówne czasowo części powodują lekki zgrzyt, niespójność oraz wrażenie, że historia inspirowana "Dekameronem" jest zaledwie dodatkiem do "Parad" zamiast ich dopełnieniem.

Sztuka broni się dobrym aktorstwem i niebanalnym tekstem wielkich pisarzy. Dla uczczenia karnawału podczas premiery aktorzy - w ramach sztuki - częstowali ciasteczkami i winem. W końcu jak zabawa, to na całego. "Circus Paradise" to opowieść o ludzkich namiętnościach, pragnieniach i słabościach, którą warto obejrzeć w kontekście postanowień noworocznych.



Kamila Potapiuk
Internetowy Magazyn Teatralia
26 stycznia 2016
Spektakle
Circus Paradise