Kartoteka zdekonstruowana

Scena Inicjatyw Twórczych działająca od kilku miesięcy przy Teatrze Dzieci Zagłębia w Będzinie to odpowiedź Teatru na coraz większe zainteresowanie mieszkańców miasta kulturą teatralną. Stąd - oprócz stałego repertuaru dla najmłodszych - Teatr postanowił również zadbać o widza dorosłego

Pierwszą premierą, inicjującą działalność SITu został spektakl „Emigranci” wg Sławomira Mrożka w reżyserii Michała Kusztala, jednego z aktorów Teatru Dzieci Zagłębia. Druga premiera również została zainspirowana twórczością polskiego dramatopisarza – tym razem Tadeusza Różewicza, między innymi z tego względu, iż Teatr tak właśnie pragnął uczcić 90. rocznicę urodzin cieszącego się niesłabnącą popularnością pisarza. Tak więc 14 października, kilka dni po urodzinach Różewicza odbyła się premiera „Kartoteki”. Dodajmy, iż premierze towarzyszyły pozytywne opinie przywiezione przez aktorów z Radomska, gdzie podczas festiwal Różewicz Open Festiwal odbył się przedpremierowy pokaz „Kartoteki”. Publiczność żywiołowo zareagowała na to przedstawienie i zgotowała aktorom brawa na stojąco. Taka „fama’ zaostrzyła zatem apetyt zwolenników Teatru.

Warto na początek wyjaśnić, że spektakl jest konglomeratem tekstów Rożewicza i chyba dobrze byłoby odnotować ten fakt w świadomości widzów przed ich wejściem na salę teatralną. Myślę, że dzięki temu odbiór będzie pełniejszy, a zdziwienie zastąpione zostanie pilną obserwacją działań bohaterów. W będzińskiej realizacji wykorzystano zarówno sceny z „Kartoteki” jak i „Kartoteki rozrzuconej” i utworów poetyckich Różewicza.

Spektakl opiera się na indywidualnych i zbiorowych etiudach aktorskich, których sens rozpatrywać możemy jedynie w całości i w odniesieniu do twórczości Różewicza. Rozpoczyna się kluczową dla całego spektaklu sceną – do (przypuszczalnie) starego bohatera „Kartoteki” – manekinu leżącego na leżaku – zagląda lekarz: bada go i osłuchuje, mierzy puls, po czym wychodzi. Bohater, nie dość, że schorowany, został jeszcze oddelegowany na wakacje. O tym fakcie świadczy jego kostium (spodenki do kąpieli), otoczenie (bohater leży na leżaku, w pobliżu znajduje się plażowa piłka) oraz odgłos szumu fal i śpiewu mew (słyszanych z offu). Jest zatem podwójnie nieobecny. A nawet potrójnie – bo, właściwie, będąc jedynie lalką, nie może wykonywać żadnych gestów, ani tym bardziej być twórcą akcji, ani bohaterem dramatu, także nie głównym protagonistą. Zresztą – jak to przecież zapowiedział Różewicz – bohater umarł, klasyczny dramat też, pozostaje nam jedynie „nieudolne” budowanie akcji z przypadkowych scen, zdarzeń, słów i gestów. Co też czyni trójka aktorów, którzy – dosłownie – przypłynęli na scenę wraz z falami (które imitowały rzędy teatralnych foteli).

Po „przybyciu’ na scenę aktorzy, wystylizowani na biurowych urzędników pragną wskrzesić swojego szefa a naszego bohatera do życia. Jednak zamiast tchnąć w niego ducha, dekonstruują go – wyrywają mu nogi, odkręcają ręce... To kolejna kluczowa scena, powalająca na interpretację następnych scen, która stanowi raczej semiotyczny rozbiór i jest przyczynkiem do analizy aniżeli próby syntezy dzieła. Dodatkowo, w spektaklu podkreślana jest jawność sytuacji teatralnej, pewna sztuczność owego zdarzenia, którego - jako widzowie - jesteśmy świadkami : gdy publika wchodzą na salę po widowni \'niewinnie\' pałęta się sprzątaczka, po zakończeniu spektaklu od razu słyszymy komunikat, że przedstawienie właśnie się skończyło.  

Bohaterów ta „Kartoteka” ma właściwie kilku. Bohaterem symbolicznym jest, wspomniana już wcześniej, ludzkich rozmiarów drewniana marionetka, zastygła, nieruchoma, bezimienna, niezdolna do poruszania akcji naprzód. Drugim rodzajem bohatera jest zbiorowość, grupa ludzi, występujący na scenie aktorzy, którzy niejako w imieniu bezimiennego bohatera „pchają” akcję. Trzecim typem bohatera jest też w zasadzie każdy aktor z osobna, gdyż tworząc pojedyncze scenki, staje się na chwilę konkretnym, różewiczowskim bohaterem.  

W spektaklu ważne są relacje pomiędzy bohaterami poszczególnych sytuacji. To właśnie ich działanie, gesty i zachowanie buduje nowe, naddane przez reżysera znaczenia, dzięki którym „Kartoteka” wybrzmiewa oryginalnie i nowatorsko. To na przykład scena podczas zabawy piłką czwórki dzieci w parku, w której nie byłoby nic interesującego, gdyby nie to, że dwaj chłopcy nagle dotykają swoich dłoni i... zakwita między nimi uczucie; to także scena zakupów w hipermarkecie, scena sondy, czy też ta z dziewczyną z baseballowym kijem rozwalającą na swej drodze wszystko, co popadnie. Sytuacje te – zaaranżowanie w symbolicznej przestrzeni – zyskują nowe znaczenia, a sama „Kartoteka” po raz kolejny udowadnia, że jest tekstem uniwersalnym, skrojonym w sam raz na nasze czasy.  

„Kartoteka” w reżyserii Michała Kusztala to interesująca propozycja teatralna dla każdego widza. Co prawda, powoduje w naszych głowach pewien chaos, ale skłania również do myślenia o naszym współczesnym świecie: rozdrobnionym, skomplikowanym, nie dającym się poskładać w jedną rzeczywistość, w którym łatwo się zgubić, a trudno odnaleźć. Spektakl również nie jest łatwy w odbiorze, ale to dobrze. Może uważny widz zainspirowany „rozgardiaszem’ scenicznym i „bałaganem’ słów zapragnie uporządkować sobie tekst i sięgnie po twórczość Różewicza po raz kolejny?



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
5 listopada 2011
Spektakle
Kartoteka