Każda chwila przeminie.

Uświadamiamy sobie o tym, zbyt późno... Spektakl „Panny z Wilka. Repsod" jest to realizacja na podstawie powieści Jarosława Iwaszkiewicza. Wzbudza nostalgiczne emocje oraz prowadzi do głębokich przemyśleń w tematyce sensu życia i jego przemijania. Anna Gryszkówna poprzez całokształt przedsięwzięcia wprowadza w stan refleksji dotyczących podejmowanych decyzji lub ich braku.

Akcja dzieje się w okresie powojennym, gdy główny bohater Wiktor, w którego wcielił się znakomity aktor Michał Staszak, rozmyśla nad ostatnimi latami swego życia. Towarzyszy mu, postać ducha Jurka (Karol Puciaty), zmarłego przyjaciela. Decyduje się wyjechać do starego folwarku we wsi Wilko, w której spędzał wakacje jako dwudziesto-pięcioletni młodzieniec. Już od pierwszej sceny gra aktorska Michała Staszaka oraz Karola Puciatego wprowadzają w zadumę. Wiktor po drodze wspomina chwile wakacji w Wilko oraz dziewczęta, z którymi obcował. Było to 6 sióstr.

Dalsze wydarzenia rozgrywają się już w folwarku. Siostry, które Wiktor pamiętał to dorosłe, zamężne kobiety. Relacja z każdą z nich, za czasów młodości, była inna o czym dowiadujemy się z dalszymi scenami. Kobiety uświadamiają mężczyznę o swoich uczuciach, którymi go darzyły 15 lat temu. Okazują mu wdzięczność ale też pełno żalu i zawodu, co prowadzi Wiktora do przemyśleń swoich postaw dotyczących owych znajomości. Szuka odpowiedzi co do swoich uczuć wobec kobiet i uświadamia sobie aspekt przemijania.

Warto wspomnieć o warsztacie aktorskim widniejącym w kobiecych rolach tej sztuki teatralnej. Iwona Karlicka jako Julcia, Anna Sarna jako Kazia, Iwona Dróżdż jako Zosia, Urszula Gryczewska jako Jola i Paulina Walendziak jako Tunia na scenie sprawiają ogromne wrażenie swoim wejściem w postać. Widać ogromną pracę poprzez idealne dopasowanie i wykorzystanie cech i umiejętności aktorskich co do okoliczności klimatu sceny. Role pełne dynamiki emocji, sprzeczności, nadziei ale też sensualności i seksapilu.

Scenografia ułatwia cofnięcie się do czasów powojennych a kostiumy podkreślają indywidualne cechy każdej z postaci. Ciekawym rekwizytem były jabłka, trzymane przez każdą z kobiet, które przy początkowych scenach były piękne i świeże a przy końcowych zamieniły się w czarne kule. Oryginalnym i nowoczesnym pomysłem jest zastosowanie projekcji video (Jagoda Chalcińska) w ramach wspomnień bohaterów, ułatwia to przeniesienie się z czasu teraźniejszego akcji do przeszłego.

Moją uwagę przykuła muzyka Michała Lamży. Już przy pierwszym kontakcie z fragmentem kompozycji zajrzałam w informację kto jest za nią odpowiedzialny. Idealnie oddziałuje na nastrój i klimat scen, wręcz prowadzi ku konkretnemu odbiorowi. Przyznam się, że brakowało mi tego elementu ale nie ze względu na to, że muzyki w sztuce Gryszkówny jest mało ale dlatego, ponieważ jest tak dobra. Ogromne brawa dla Michała Lamży.

Anna Gryszkówna oraz wszyscy realizatorzy spektaklu zrobili świetną pracę. Jest to sztuka, na którą mogą iść koneserzy teatralni ale też ludzie szukający w teatrze formy rozrywki. Na scenie pojawia się szeroki wachlarz emocji a elementy tworzące dzieło są dobrze połączone i wszystkie odgrywają istotną rolę w kwestii odbioru całokształtu. Z sali teatralnej wychodzi się nasyconym ową sztuką.

Z czystym sumieniem polecam tą realizację powieści Iwaszkiewicza.



Aleksandra Stasiak
Dziennik Teatralny Łódź
5 października 2021
Portrety
Anna Gryszkówna