Kiedy robaczki nie słuchają rodziców...

Teatr Miniatura postawił w ostatnim czasie na promowanie działań własnego zespołu, dając mu przestrzeń na autorską wypowiedź sceniczną. W grudniu zeszłego roku Wojciech Stachura stworzył filmowo-teatralny koncept Rodziny Papetów, który niebawem zostanie udostępniony do publicznego, wielokrotnego odtwarzania w internecie.

W ostatnią niedzielę stycznia miała miejsce premiera spektaklu dla najmłodszych autorstwa trojga aktorów Miniatury. "Jasiek i Małgośka, czyli uważaj robaczku" to przedstawienie dla maluchów, wzbogacone edukacyjnymi rozmowami na temat bezpieczeństwa.

Zgodnie ze scenariuszem Magdaleny Żulińskiej i Piotra Kłudki młodzi bohaterowie, Jasiek i jego siostra, mają tylko dotrzeć do szkoły, aby w normalnym, codziennym trybie posiąść wiedzę. Nie docierają tam jednak, ponieważ po drodze poddają się różnym sygnałom i podszeptom, skutecznie odciągających ich nie tylko od nauki, ale również od głównej ścieżki, która ma ich bezpiecznie prowadzić. Jasiek dżdżownica i Małgośka dżdżownica są w miarę normalnym rodzeństwem, które w słonecznych okolicznościach przyrody dokonuje niewłaściwych wyborów, choć ze szczęśliwym finałem. Dają radę nie tylko "niemieckiemu" wilkowi, ale też "rosyjskiej" wróżce i "zakopiańskiemu restauratorowi". A wszystko dzięki "wyrafinowanym" komunikatom wizualizacyjnym, które mocno stresowały Jaśka. "Broń biologiczna" skutecznie zadziałała na każdego, rozpoznanego "wroga".

W zamierzeniu zespołu realizatorów, w skład którego wchodzi również Andrzej Żak, sceniczna opowieść miała przybliżyć dzieciom zagrożenia, jakie czyhają na tych, którzy nieopatrznie podejmują samowolne działania, jak wagary albo zbyt łatwo ulegają historyjkom podejrzanych osób. Włączono do tego również przestrzeganie zasad ruchu drogowego i obronę przed atakiem psa, a dla oddania powagi sprawie, zaproszono do rozmów pospektaklowych dwóch przedstawicieli straży miejskiej.

Premierowa publiczność życzliwie podeszła do sympatycznych bohaterów animowanych przez Magdalenę Żulińską i Piotra Kłudkę. Estetycznie wykonane pacynki dobrze komponowały się z kostiumami aktorów i prostą scenografią. Uwagę przyciągał Andrzej Żak, któremu udało się wywołać radość dzięki "poliglotyzmowi" postaci, w które się wcielał. W finale zabrakło jednak reprymendy ze strony rodziców za wagary Jaśka i Małgośki, bo skoro wszystko skończyło się dobrze...



Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
2 lutego 2017