Klasyka w hangarze

O Zapolskiej większość z nas wie tyle, ile nas nauczono w szkole czyli niewiele. Na czarno – białym zdjęciu z podręcznika patrzy na nas zamglonym wzrokiem postać kobiety opancerzonej w gorset i bujny kapelusz, wydawałoby się nobliwej, poważnej pisarki. Nic bardziej mylnego, o czym uświadamiają nas na szczęście twórcy spektaklu „ Zapolska – super star".

Myślę, że newsy o niej dominowałyby dziś na pierwszych stronach kolorowej prasy, a jej wypowiedzi na temat mężczyzn, seksu, wyzwolenia kobiet skandalizowałyby i niosły potrzebny ferment. „Lady Gaga, Doda, Madonna tamtych czasów, tak reklamowano wałbrzyski spektakl. Rzeczywiście, postać XIX – wiecznej celebrytki zasługuje na to, by ją wyciągnąć z lamusa, wyjąć z zakurzonej encyklopedii. Zarówno reżyserka Aneta Groszczyńska, jak i dramaturg Jan Czapliński, budują postać Zapolskiej z drobnych puzzli, fragmentów życiorysu. Pikanterii dodaje fakt, że sztuka powstała na podstawie pamiętników autorki „Moralności pani Dulskiej".

Nie jest tekstem konfabulowanym, wręcz przeciwnie, stanowi rekonstrukcję kilku wydarzeń z jej życia, najpełniej ją ukazującą. Spotykamy ją więc na scenach teatralnych, od Dąbrowy Górniczej po Theatre Libre w Paryżu. Paradoksalnie w Polsce wyśmiewana i niedoceniona, tam znalazła tak brakujące jej uznanie. Postać ekscentrycznej pisarki została rozpisana na trzy role , każda z nich eksponowała inny aspekt jej osobowości. Wulgarna, wyzywająca i skandalizująca (Sara Celler – Jezierska) zamieniała się w zrównoważoną, spokojną i racjonalną (Joanna Łaganowska), by w końcu dopełnić tożsamość kobiety walczącej z uprzedzeniami, uosabiającej wolność w czasach skostniałych zasad( Irena Sierakowska). Smutną, a zarazem komiczną sceną, obrazującą nierówności XIX – wieku, jest proces pomiędzy Zapolską, a redaktorem Popławskim( idealnie ukazujący obłudę i zacofanie intelektualne Rafał Kosowski) , którego ta pozwała o łamanie praw autorskich. Odwaga i nonkonformizm autorki kontra dominacja i męski szowinizm, broniący kobiecie dostępu do literatury. Wywód o literaturze w wykonaniu Sienkiewicza ( niezrównana parodia Filipa Perkowskiego), który argumentuje słabość jej prozy brakiem opisów przyrody i wątków patriotycznych, unaocznia nowatorstwo Zapolskiej, choćby w czynieniu głównych bohaterów osobami z marginesu.

Sztuka ma też fragment autotematyczny, kiedy to bohaterka stara się o angaż w Theatre Libre, zrażona polskim zaściankiem. Melodramatyczna z początku scena porzucania męża, którą wygłasza do drugiego aktora, odtwarzającego psa ( Rafał Kosowski) zmienia się w surrealistyczne poszukiwanie sensu sztuki aktorskiej. Wskazówki zmanierowanego dyrektora teatru ( poważny i groteskowy Piotr Mokrzycki) każą im zabić w sobie konwencję, werystyczny styl grania na rzecz wniknięcie w zjawisko.

Nie brak też wątków metafizycznych, relacje pisarki z konserwatywnym ojcem( ponownie Piotr Mokrzycki), wyszydzającym za życia jej literackie próby. Ukazuje się jej po śmierci, metaforycznie obdarzając akceptacją.

Scenografię biografii Zapolskiej stanowi obskurna świetlica, w której niczym na poczekalni dworcowej, wyświetlają się napisy miast, miejsc, w których przebywała. Bohaterami okazują się współcześni aktorzy dokonujący modnej ostatnio rekonstrukcji historycznej. Komentują oni porywy emocji bohaterki w transowych piosenkach, housowo – klubowych układach tanecznych. Jest nowocześnie, porywająco, oldskulowo.

W tym zadziwiającym spektaklu, odkrywającym inną twarz przedstawicielki kanonu lektur, zabrakło mi jednego. Nadziei, którą obiecywał drugi człon tytułu. Zapolska, subiektywnie odebrana przeze mnie w teatrze, została jednak osobą przegraną. Ewidentnie pomyliła czasy, epoki. Jeszcze kilkanaście lat i doczekałaby się końca belle epoque, wyzwolenia kobiet, równych praw. Kilkadziesiąt i doczekałaby się rewolucji seksualnej, zaczytywałaby się „Drugą płcią" Simone de Beauvoir.

Po dzisiejszej premierze doszłam jednak do jednego wniosku, historia nie istnieje. Zmieniają się epoki, przywdziewamy różne kostiumy, peruki, ale tak naprawdę przemykamy się tylko między kurtynami czasu. W środku jesteśmy wciąż takimi samymi ludźmi, przeżywającymi dramaty, komedie, dotkniętymi różnymi obsesjami, neurozami. Dystans do postaci z przeszłości jest zły, gdyż czyni z niej kartonowego ludzika, rekwizyt, zamkniętą w stereotyp i niezrozumienie figurę. Byliśmy/jesteśmy/będziemy śmieszni, smutni, zrezygnowani, przegrani, szczęśliwi. Poza czasem i osądem współczesnych.

Spektaklowi towarzyszy podstrona edu, poświęcona ciekawostkom z życia Gabrieli Zapolskiej:
https://cienieteatru.wordpress.com/category/zapolska-superstar/



Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
12 listopada 2015