Kobiety bez znaczenia

Dwie kobiety, dwa światy, jeden problem i jedno pytanie – co tak naprawdę ma znaczenie? Bohaterki równoległych monodramów Alana Bennetta które przepadły dla świata, na chwilę powracają do rzeczywistości, aby na deskach Teatru Dramatycznego w Warszawie przypomnieć zgromadzonym, czym dla człowieka jest drugi człowiek.

Spektakl w reżyserii Grzegorza Chrapkiewicza to kombinacja monologów dwóch samotnych kobiet. Jedna z nich, panna Schofield (Halina Łabonarska), to cicha i potulna urzędniczka. Skrupulatna w pracy i niezauważalna w tłumie. Irene (Małgorzata Niemirska) jest natomiast absolutnym przeciwieństwem panny Schofield. To kobieta niesłychanie aktywna, o elektryzującym charakterze, wnikliwa, wścibska, nieustannie szukająca niegodziwości. To osoba której uwadze nie umknie najdrobniejszy szczegół, nawet wtedy, gdy znajduje się on za oknami sąsiadów.

Monologi prowadzone przez Halinę Łabonarską i Małgorzatę Niemirską doskonale oddają charakter odgrywanych przez nie postaci. Panna Schofield skrupulatnie przeprowadza widza przez najdrobniejsze szczegóły sytuacji w których się znalazła. Podaje dokładny czas, opisuje zarówno miejsca jak i reakcje osób biorących udział w opisywanych przez nią zdarzeniach, a ponadto stara się zawrzeć w monologu swoje osobiste uwagi dotyczące osób i wspomnianych wydarzeń. Zupełnie inaczej wygląda monolog Irene. W przeciwieństwie do uporządkowanego i szczegółowego sposobu mówienia pierwszej bohaterki, Irene swoją historię opowiada w sposób niezwykle żywy i chaotyczny, przypominający relację na żywo z sytuacji w których się znajduje. Obserwując te dwie postaci można pokusić się o uwagę, iż panna Schofield to kobieta żyjąca swoim życiem wewnętrznym, tłumiąc emocje i rozważając je w sercu, natomiast Irene pochłonięta w całości tym co ją otacza, zagląda wszędzie z wyjątkiem swojej duszy. Co zatem łączy te skrajne charaktery?

Samotność, choroba i szaleństwo to przypadłości z którymi na scenie zmagają się bohaterki sztuki Bennetta. Dwie zupełnie różne osobowości zmierzające w tym samym kierunku – ku nicości. Co spowodowało ten kierunek? Odpowiedź to pytanie nie jest w pełni poznawalna bowiem historia tych kobiet pozostaje w sferze domysłów. Z pewnością kluczowa jest samotność, lecz jej przyczyna pozostaje dla widza nieznana. Monologi wyrwane z kontekstu życia bohaterek nie pozwalają udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi. Problemem jest także sama forma monologu które ogranicza nas niemalże jedynie do punktu widzenia bohaterek. Powierzchowna znajomość postaci w połączeniu z ich ślepotą na swoje własne wady może budzić w odbiorcy chęć odtrącenia postaci, które nie potrafią się zmienić.

Czy sztuka uczy nas tego w jaki sposób uniknąć losu bohaterek? Prawdopodobnie kolejność monologów ma zwrócić uwagę publiczności na to, że ocalić przed zapomnieniem może jedynie drugi człowiek. Ale to wszystko, więcej wskazówek nie znajdziemy. Być może nie ma gotowych odpowiedzi.

Być może nie mają one znaczenia.



Anna Rusinowska
Dziennik Teatralny Warszawa
4 października 2019