Kobiety do Afryki, mężczyźni do Azji

Świat z pogranicza narkotycznej wizji i rzeczywistości widzianej wyjątkowo cynicznymi oczami. W spektaklu napisanym przez Ilję Lehtinen i Andersa Carlssona na podstawie tekstów Michela Houellebecqa analizie zostaje poddana wizja świata według tego kontrowersyjnego, współczesnego pisarza.

Sztuka zaczyna się wydłużoną sekwencją, w której aktor podąża za nakręcaną maskotką pieska, by przejść następnie w nastrój euforyczny. Tekst Houellebecqa zostaje podany niczym kultowy kawałek zespołu rockowego. Aktorzy wyginają się w natchnionym, opętanym tańcu w rytm słów o parszywej, otaczającej ich rzeczywistości. Przygląda się im Houellebecq, wyzierający z portretu wiszącego na honorowym miejscu scenografii. Towarzyszą im pluszowe psy, które według jednego z tekstów pisarza są maszynami do kochania. Sądząc po ich liczbie na scenie, artysta bardzo potrzebował miłości. Nad głowami aktorów wisiały anatomicznie poprawne serca, z których dobywał się blask świetlówek – tak samo odarte z romantyzmu, jak pisarz odarł z niego miłość.

Ze spektaklu, będącego złożeniem różnych fragmentów prozy Houellebecqa, wyłania się obraz człowieka cynicznego, spragnionego miłości, w którą nie wierzy, z fiksacją na punkcie seksu. Nie budzi sympatii widza, może poza momentem empatii, gdy analizie zostaje poddana jego relacja z matką – pełna kłamstw i obustronnej pogardy. Pewnie to ona jest współwinna szowinizmowi, który wykazuje twórca, informując, że zawsze miał słabość do inteligentnych kobiet, którym ta cecha przydaje się w miejscach publicznych umożliwiając trafne określenie momentów, w których najlepiej położyć rękę na członku partnera.

Proponował wprowadzenie turystyki seksualnej, co twórcy spektaklu przedstawili jako rozmowę znajomych na tajlandzkiej plaży. Wyślijmy kobiety do Afryki, mężczyzn do Azji, a odzyskamy to, co nam zabrało równouprawnienie! W ten sposób Zachód, Wschód i Trzeci Świat mogą sobie nawzajem pomóc, wymieniając się kapitałem ekonomicznym i erotycznym. Bo i faktycznie pisarz analizuje współczesny świat, zauważając podział społeczeństwa ze względu zarówno na posiadany majątek, jak i „kapitał erotyczny". Wiele bolączek współczesnego człowieka sprowadza do frustracji seksualnej.

Ma też przerażającą wizję starości i prowadzi kult młodości. Według pisarza zaczynasz umierać, gdy zakładasz rodzinę, chodzisz do pracy, dasz się zamknąć administracyjnemu formalizmowi, a w tym wszystkim – nigdy nie dorastasz, nigdy nie stajesz się przygotowany na to co niesie przyszłość. Co więcej, nie oczekuj, że dzieci wesprą cię w okresie starości. Nigdy nie są one wdzięczne za wysiłki rodziców, tak jak ich dzieci nie będą im za nie wdzięczne.

Teksty Houellebecqa przeplatały się ze współczesnymi piosenkami, co świetnie uwypuklało kontrast między naiwnością popu oraz cynizmem Francuza.

Aktorzy byli niesamowici. Osiągnęli coś zadziwiającego – zupełnie nieistotna w grze stała się ich płeć. Kobiety grały role męskie, mężczyźni role kobiece, a w teatralnej umowności i przy ich talencie nie wydawało się to ani trochę dziwne (czy właśnie z tego Houellebecq chciałby wyleczyć zachodnią cywilizację?). Sześciu twórców stanowiło jedność – w związku z tym ciężko wyróżnić któregokolwiek z nich. Byli naprawdę niezwykli.

Drugi akt jest niestety o wiele słabszy od bardzo dobrego aktu pierwszego – świetna scena na plaży wprowadzająca temat seksturystyki przeradza się w przedłużone (i niepotrzebne?) zakończenie. Efektowny za to był sam koniec spektaklu – czujne oczy Houellebecqa wyzierające z portretu zrywają nagle kontakt wzrokowy z publicznością, gdy obraz z głuchym hukiem upada na ziemię. Wyznania skończone.

___

„Houellebecq!" – reż. Anders Carlsson – Akademia Teatralna Uniwersytetu Sztuk w Helsinkach – premiera: 2.12.2016 r.
*Spektakl prezentowany w ramach 9. Międzynarodowego Festiwalu Szkół Teatralnych iTSelF organizowanego przez Akademię Teatralną im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie odbywającego się w dniach 30.06.-6.07.2017



Anna Dawid
Dziennik Teatralny Warszawa
20 lipca 2017