Kołtun ma się świetnie

Brawami na stojąco widzowie nagrodzili "Opis obyczajów III", z którym we wtorek zajechał do Zielonej Góry warszawski Teatr IMKA

Pierwszy "Opis..." krakowski reżyser i aktor Mikołaj Grabowski wystawił 20 lat temu. Kto był wtedy w nieodżałowanej sali teatralnej w bibliotece wojewódzkiej im. Norwida, gdzie Grabowski z krakowską ekipą przybył na zaproszenie Bomana Więckowskiego, ten pamięta, ile pokładów humoru i ciętej satyry wydobył reżyser z XVIII-wiecznych pamiętników ks. Jędrzeja Kitowicza. Nie inaczej jest z "Opisem obyczajów III", które przy pomocy ABIplus, pokazano we wtorkowy wieczór na deskach Lubuskiego Teatru.

Polska za Sasa Augusta III: syfilis? Bo dotyka różne stany. Pederastia? Znana... za granicą. August III? Potężny, od kobiet pocałunki przyjmujący w rękę... Polska przedrozbiorowa, ojczyzna, co wróbelkom łebków nie urywa. Kraj, gdzie się ostro chędoży, pije ze wstrętem tylko za pierwszym razem, modli powszechnie i żarliwie, na trzydniowe pijackie "klasztory" umawia... A kołtun? Kołtun się szerzy na wszystkie stany! Jakaś taka "siatka" na włosy się wylewa, rośnie, potem zasycha. Obcinać? Nie obcinać? - wadzą się Polacy za króla Sasa. A kołtun (amputowany lub nie) ma się dobrze: narodowa duma usypia rozum, leczy kompleks niewiedzy, każe odrzucać Woltera i wszystko, co się "obcego" zza granicy pcha...

Spektakl Grabowskiego to koncert (z pistoletowymi wystrzałami - a jakże!) na kilku aktorów (warszawskich i krakowskich). Z rewelacyjną Iwoną Bielską, z Magdą Boczarską (główna rola w filmie "Różyczka"), z Tomaszem Karolakiem, ostentacyjnie wąchającym własną skarpetę. Z samym Mikołajem Grabowskim (wisi na torturach w kontuszu) w roli narratora, który w scenie pijaństwa nagle... puszcza pawia. Z aktorami częstującymi widzów wódką. Z dobrze rozpoznawalną muzyką (a la Piwnica pod Baranami) Zygmunta Koniecznego. "Opis..." to półtorej godziny przedniej zabawy. Z jakąś jednak goryczką w sercu, bo XXI wiek mamy, a kołtun rośnie, rośnie... "Opis." narobił apetytu na kolejne wizyty Teatru IMKA. Ale te jesienią.



Zdzisław Haczek
Gazeta Lubuska
6 lipca 2010