Konkurs talentów

Zapowiadało się ciekawie. Nowy prywatny teatr V6 powstały w Łodzi zapraszał na "Wielką Sylwestrową Rewię". Oczekiwania były duże, jak przystało na miarę poziomu łódzkich scen. Dlatego zastanawiające jest, co się stało z rewią sylwestrową? Gdzie był reżyser widowiska? Cieszę się, że widziałam to dopiero w lutym i zastanawiam się jaki jest rok 2009 dla widzów, którzy w taki sposób postanowili go przywitać.

Widowisko było bardzo nieprofesjonalne, wykonanie niezadawalające i poniżej oczekiwań. Specyfika rewii została oddana aż zanadto. Było dużo numerów, kolorowo, głośno i hucznie i zaskakująco źle. Taniec zespołowy, taniec w duecie, wokalizy przeplatane były pokazami akrobatycznymi, które na tle całego widowiska wypadły najlepiej. Nie można odmówić talentu gimnastycznego wykonawcom tej trudnej i niebezpiecznej sztuki. 

Ale co z resztą występów? Było po trosze wszystkiego: kabaret, czarny teatr, musical, taniec klasyczny i współczesny. Forma rewii taka właśnie powinna być - ale trzeba zastanowić się jeszcze nad stroną wykonawczą i jej poziomem. Efektowne stroje, piękne kobiety i muzyka (szkoda, że nie grana na żywo) nie przysłoniły braku dokładności i pomyłek. Wielka szkoda, możliwe, że oczekiwania były wygórowane, a poprzeczka dla niektórych młodych wykonawców jeszcze zbyt wysoka. 

Odniosłam wrażenie, że jestem na castingu do programu „Mam talent” i każdy z osobna chce pokazać widowni swoje umiejętności. Tylko, że osobiście nikogo nie przepuściłabym do kolejnego etapu. Bo nie chodzi o to, by zrobić rewię sylwestrową i zapomnieć o niej po dwóch miesiącach, ale o to, by pamiętać ją przez cały rok i mile ją wspominać.



Agata Siuta
Dziennik Teatralny Łódź
27 lutego 2009