Konsternacja sposobem na "Konsternację"

Na pierwszą premierę w nowo otwartym Konsulacie Kultury wybrano "Konsternację" Mariusa von Mayenburga - sztukę przewrotną, godzącą w mieszczańskie poczucie estetyki, poświęconą kondycji społeczeństwa. Niestety, spektakl Grzegorza Chrapkiewicza pozostawia niedosyt.

Premiera "Konsternacji" wpisana została w trzydniowe otwarcie Konsulatu Kultury, nowej siedziby Gdyńskiego Centrum Kultury (które, przeprowadziło się do centrum miasta z Małego Kacka). Autor sztuki, Marius von Mayenburg, chętnie sięga po sytuacje pozornie neutralne, tworząc scenki rodzajowe i obyczajowe, z których po czasie wyłania się obraz ogólny poświęcony problemom interesującym Mayenburga, czyli najczęściej społecznym i osobistym uwikłaniom bohaterów.

"Konsternacja" jest kameralnym dramatem na czworo aktorów, dwie pary i jedno mieszkanie. Robert i Ewa wracają z wakacji, ale po powrocie z trudem poznają swoje mieszkanie, oddane pod opiekę zaprzyjaźnionej parze - Sebastianowi i Judycie. Zastają inaczej ustawione meble, obcy kwiatek doniczkowy i po chwili mają już uzasadnione poczucie, że są intruzami we własnym domu. Właściwie, jak się okazuje, nie we własnym, a cudzym, bo Sebastian z Judytą bezceremonialnie wypraszają ich jak niechcianych natrętów.

To zdarzenie rozpoczyna szereg absurdalnych zdarzeń, polegających na przesunięciu relacji między bohaterami, żonglerce kontekstami, w jakich ich oglądamy, oraz prowadzeniu narracji w coraz to nowe rejony, mające na celu - co nie dziwi - zaskoczenie widza i wprowadzenie go w stan konsternacji.

Czemu ma to służyć? Ukazaniu relacji międzyludzkich jako niestabilnych, kruchych i zmiennych, uzależnionych od naszych pragnień i potrzeb w nastawionym na doraźność i konsumpcjonizm stylu życia. U Mayenburga to złośliwa, momentami zajadła krytyka klasy średniej. Do popełnienia zdrady wystarczy chwila, gdy partner idzie zrobić herbatę. Odwet wziąć można na jego oczach. Nagle rozbudzone zainteresowanie może popchnąć statecznego, pozostającego w klasycznej damsko-męskiej relacji chłopaka nawet do seksu "z łosiem". Świat na scenie Konsulatu Kultury chwieje się w swych posadach dosłownie i w przenośni. Nad wszystkim dominuje żartobliwy, beztroski ton towarzyskiej zabawy. Oczywiście to smutna i wzięta w nawias teatralnej przesady diagnoza naszego społeczeństwa, którego podstawy, jak sugeruje autor, to kolos na glinianych nogach.

Reżyser spektaklu, Grzegorz Chrapkiewicz, konsekwentnie wywołuje u widzów konsternację, traktując ją jako nieodłączny element spektaklu - dotyczą to nie tylko początkowej zamiany ról, ale też diametralnie zmieniających się relacji, ekscentrycznych zachowań niektórych bohaterów, z dekonstrukcją przestrzeni spektaklu włącznie. W "Konsternacji" bardzo kuleje jednak dramaturgia, trudno określić, czy kolejne sceny są formą zabawy materią teatru, marzeniem sennym czy ciągiem niepowiązanych ze sobą etiud. Nie mają one odpowiedniego tempa, a często również adekwatnej do zaproponowanych zdarzeń temperatury.

Aktorzy w tych niełatwych warunkach powierzchownie naszkicowanych zdarzeń wypadają poprawnie, często uciekając, niestety, w "serialowe" granie. Pozytywnie wyróżnia się Piotr Jankowski, najbardziej swobodny i odważny w roli Sebastiana, szczególnie w czasie dowcipnie zainscenizowanego wybuchu "nietypowej" fascynacji i jej następstw (w najlepiej zagranej i wyreżyserowanej scence z Marcinem Bubółką). Ewa Hanny Skargi i Judyta Marty Jankowskiej to postaci skrojone po prostu na miarę spektaklu.

Uniwersalna, zimna przestrzeń domowego salonu we współczesnym apartamentowcu jest głównym, choć niejedynym pomysłem scenograficznym Wojciecha Stefaniaka, innym jest efektowna niespodzianka pod koniec przedstawienia. Na uwagę zasługują kostiumy Macieja Chojnackiego, szczególnie podczas spotkania przebierańców - scena "co ma na sobie Ewa?" to najzabawniejszy moment spektaklu.

Spektakl Gdyńskiego Centrum Kultury w przewrotny, niebanalny sposób karykaturuje powszechny konsumpcjonizm i problemy dzisiejszych trzydziesto- i czterdziestolatków. Mam jednak wątpliwości, czy zostanie to docenione przez publiczność nawykłą do łatwiejszych w odbiorze propozycji Centrum Kultury oraz Teatru Miejskiego w Gdyni. Karuzela kolejnych odmian sytuacji, po początkowym wrażeniu konsternacji, zaczyna po prostu nużyć. Poza kilkoma trafionymi rozwiązaniami, większości scen brakuje pazura i odpowiedniego rytmu, przez co spektakl raz na jakiś czas przeobraża się z łagodnej komedii obyczajowej w odważny teatr abstrakcyjny, bo po chwili znów wrócić w rejony lekkiej komedii. Pozytywnym ożywieniem jest finał spektaklu, pozwalający przyjrzeć się między innymi zabytkowemu freskowi, zachowanemu na ścianie sali widowiskowej.

Ciekawe, czy premiera na otwarcie Konsulatu Kultury to zwiastun otwarcia tej sceny na bardziej eksperymentujący, odważniejszy teatr czy jednorazowy wystrzał "na wiwat". Nie miałbym nic przeciwko tej pierwszej możliwości.



Łukasz Rudziński
www.trojmiasto.pl
29 sierpnia 2018
Spektakle
Konsternacja