Krajobraz z czerwoną sukienką w tle

Ich dwóch, ona jedna. Miłosny trójkąt pojawia się na scenie eksperymentalnej teatru Rampa w produkcji "Zima w czerwieni" Grupy Verte

Skromne przedstawienie doszło do skutku dzięki determinacji młodych twórców ze spontanicznie powołanej do istnienia Grupie Verte. Zaskakujące, że udało im się wystawić tę sztukę w Rampie, kojarzącej się jednak z innym repertuarem.

Dramat Adama Rappa w wykonaniu młodych aktorów to subtelny portret trójki ludzi zaplątanych we własnych emocjach. Dwóch przyjaciół, Matta i Daviesa, poznajemy w Amsterdamie. Obaj sprawiają wrażenie studentów korzystających z życia. Stopniowo jednak odsłania się przed nami bardziej skomplikowany związek ich relacji, w której mieszają się w równych proporcjach przyjaźń, nienawiść, zazdrość i współczucie.

Prostytutka Christine pojawi się w ich życiu jako doraźny lek na problemy. To ona stanie się dla obu katalizatorem, który doprowadza do zrzucenia przybranych wobec innych beztroskich masek. Choć sama początkowo gra niespełnioną francuską artystkę, najszybciej odsłoni prywatne emocje. I równie szybko przegra, bo w tej rozgrywce utrzymają się tylko ci, którym najdłużej udaje się zachować pokerową twarz.

Temperaturą emocji i napięciem między trójką bohaterów przedstawienie może kojarzyć się chwilami z „Closer” Patricka Marbera. Podobnie jak w tym dramacie, uczucia stają się przedmiotem wymiany, który w każdej chwili można odłożyć na półkę albo zamienić na inne. Reżyserka „Zimy w czerwieni” Karolina Kirsz delikatnie buduje świat pustki emocjonalnej Matta, Davisa i Christine, którym maski pozorów na stałe przyrosły do twarzy. Tylko w niemych, rozgrywanych powolnie w rytmie muzyki scenach możemy na chwilę zajrzeć w ich wnętrza, gdzie skrzętnie ukrywają rozpaczliwą tęsknotę za bliskością.



Agnieszka Rataj
Zycie Warszawy
24 marca 2011
Spektakle
Zima w czerwieni