Król Kwiecień

Kiedy wiadomo było, że na deskach Opery Krakowskiej pojawi się Mariusz Kwiecień w inscenizacji "Króla Rogera", mało kto przewidywał, że tak zdominuje to przedstawienie. Oczywiście do spółki z Karolem Szymanowskim, którego operę można odczytywać wielorako i taką też zrobić inscenizację.

Krakowianin Kwiecień, największy propagator opery Szymanowskiego, dał prawdziwy popis. Jeżeli ktoś nie słyszał go wcześniej na żywo, teraz zrozumiał, dlaczego śpiewa w najważniejszych teatrach operowych świata.

Tę dominację Kwietnia ułatwił Łukasz Borowicz, sprawnie dyrygując orkiestrą, ale nade wszystko Michał Znaniecki, który nie udziwnił spektaklu, starając się, by był on zrozumiały. "Król Roger" Znanieckiego to poszukiwanie sensu życia, bunt przeciw starym bogom i normom moralnym, ale także poszukiwanie odpowiedzi, co jest po śmierci.

Wokalnie Kwiecień górował, nieźle wypadła Iwona Socha w roli Roksany, ale to, co zaprezentowali Pavel Tolstoy i Vasyl Grokholskyi, uzasadnia potrzebę wyświetlania libretta nawet polskiej opery. Za ciekawą trzeba uznać scenografię, która nawiązuje do "Matrixa" czy "Planety małp".



Paweł Dybicz
Przegląd
28 listopada 2015
Spektakle
Król Roger