Księga Rodzaju dla dzieci i dorosłych

W dobrym teatrze można pokazać wszystko - nie tylko Arktykę, ale biblijny potop i tęczę. Aby to zrobić, trzeba mieć pomysł i dobry zespół. Dowodem na to jest najnowszy spektakl Olsztyńskiego Teatru Lalek, zatytułowany "Na arce o ósmej" niemieckiego dramaturga i reżysera Urlicha Huba w reżyserii Mariana Pecko ze Słowacji

est to zabawne, ale niepozbawione głębokich sensów przedstawienie, na którym bawią się zarówno dzieci, jak dorośli. Historia zaczyna się wśród śniegów i lodów, gdzie trzy pingwiny strasznie się nudzą i czekają, aż coś się zdarzy. Dzieje się szybko, bo nadlatuje gołąb z wieścią o potopie. Pingwiny nie mają chwili do stracenia. Problem jest tylko taki, że Noe przyjmuje na arkę po parze zwierząt, a pingwiny są trzy. Nie będę zdradzać intrygi, biegu wypadków ani zaskakującego zakończenia. Siła opowieści Huba tkwi w humorze i w dialogach, kiedy padają pytania: czy jest Bóg, a jeżeli jest i jest dobry, to dlaczego skazuje świat na zagładę? Odpowiedzi padają różne - od ateistycznych, przez panteistyczne po scholastyczne, ale autor nie stawia kropki na i. Dorosłemu widzowi pozostawia wolny wybór, dzieciom proponuje tęczę - boską obietnicę, że potopu już nigdy nie będzie.

Realizacja spektaklu jest bardzo zręczna. Reżyser stworzył na scenie jeszcze jedną - mniejszą. To na niej bawią się pingwiny, tutaj arka przemierza wzburzone wody. Na dużej scenie występują, tańcząc i śpiewając aktorzy animatorzy. Oba plany przenikają się sprawnie i płynnie. W przedstawieniu łączy się solidny warsztat z wdziękiem. Chociaż dorośli śmieją się chyba częściej niż dzieci. Niezwykle cenne w "Arce" jest nawiązanie do źródeł kultury. Po przedstawieniu przeczytałam w Księdze Rodzaju rozdziały o potopie i Noem. Wszystko się zgadza, choć o pingwinach nie ma ani słowa.



Ewa Mazgal
Gazeta Olsztyńska
16 marca 2011
Spektakle
Na arce o ósmej