Kwiecień, 2020, (cd)

W Święta Canal + pokazał wyprodukowane przez NBC w 2018 roku widowisko „Jesus Christ Superstar Live in Concert", które było znakomite, a musical Webbera/Rice'a, mimo 50 lat, nic się nie zestarzał, do tego rewelacyjna obsada, co za głosy (!), a jakie aktorstwo: świetni odtwórcy ról (partii) Jezusa, Marii Magdaleny, Piłata, Kajfasza, Heroda, Judasza!

Właśnie, Judasz, w wersji musicalowej, targany wyrzutami sumienia, postanawia się powiesić, ale przecież tej postaci dopisywano różne zakończenia, bo tak naprawdę tajemnicą Judasza do dziś zajmują się teolodzy: czy był on częścią boskiego planu, czy też jego udział w spowodowaniu męki Chrystusa był czysto przypadkowy i wynikał z wolnej woli. A jeśli tak, to jak naprawdę mogły wyglądać zamysły Boga, jaka mogła być planowana śmierć Jezusa? (14.04)

***

Wczoraj, na TVP Kultura, z trzyletnim opóźnieniem, obejrzałem film ukraińskiego reżysera, Siergieja Łoźnicy zatytułowany „Łagodna", bardzo daleko i nie wprost inspirowany opowiadaniem Dostojewskiego, ale myślę, że jest w nim też sporo z Kafki. W 1917 roku dzieło zostało wygwizdane w Cannes (choć nominowane do nagród w paru kategoriach), we Francji kompletnie nie zrozumiano jego przesłania, że Rosja jest jednym wielkim, skorumpowanym więzieniem, a gen homo sovieticusa głęboko tkwi w społeczeństwie. W większości film jest opowiadany skrajnie realistycznie i wtedy jest świetny, gorzej z ostatnią częścią surrealistyczną i oniryczną, bo z tą konwencją Łoźnica najwyraźniej gorzej sobie daje radę, no cóż, nie jest Fellinim, ale reżyserem potrafiącym pokazać rosyjskie piekło w skali 1:1 i naprawdę znakomicie. (18.04)
***

Jak oglądać to coś dobrego, więc – dzięki Żukowi Opalskiemu – „Komedianci" Marcela Carné, film z 1945 roku, który 25 lat temu został okrzyknięty najlepszym dziełem w historii francuskiej kinematografii, ale dzisiaj nieistotne są rankingi sprzed ćwierćwiecza, to było arcydzieło, arcydziełem jest i pozostanie. W pięknej kurtyzanie (gra ją Arletty) kocha się czterech mężczyzn, w tym dwóch najważniejszych: mim (Jean-Luis Barrault) i aktor (Pierre Brasseur), bo głównym przesłaniem filmu Carné są nie tylko uczucia, ale fascynacja sztuką sceniczną. À propos Barrault'a – aktora, mima i reżysera – kiedyś zajmowałem się jego działalnością teatralną, stąd pamiętam, że w swojej książce „Wspomnienia dla jutra" (dzisiaj na Allegro za 3,99!!!) napisał zdanie, które nadal można byłoby traktować jako przestrogę, a które cytuję z głowy: „Chciałbym tworzyć taki teatr, który jako widz miałbym ochotę oglądać." (20.04)
***

Od komentowania polityki są przede wszystkim dziennikarze, a nie artyści, zwłaszcza ci najwybitniejsi w swojej dziedzinie, bo o ich przekonaniach powinny świadczyć dzieła nieco owiane aurą tajemnicy, a nie manifesty – tak zawsze podpowiadał mi pragmatyczny gen dziadka i zdrowy rozsądek. Dlatego z wielką przyjemnością odnotowałem to, co powiedział ostatnio Maciej Stuhr (nie tylko utalentowany, ale inteligentny) w programie „Rezerwacja" Katarzyny Janowskiej, czyli słowa o frustracji z powodu braku wpływu na rzeczywistość i o trudnościach z podjęciem decyzji na temat wyborów. Stuhr ma świadomość wykorzystywania go w walce politycznej oraz wątpliwości czy jego działania nie przynoszą odwrotnego skutku od zamierzonego: „To że pani Janowska, Stuhr, pan Hołdys, pani Ostaszewska powiedzą co o tym myślą przekona tych, którzy są przekonani", a dla rządzących stają się wrogiem, na którego można zwalić niepowodzenia, więc może w tych trudnych czasach powinno się pozwolić im wziąć pełną odpowiedzialność za kraj, niech się sprawdzą. (24.04)
***

„Co bym wybrał?" – myślę sobie za każdym razem ilekroć, obojętny i znudzony, oglądam kolejne spektakle parateatralne online, czytania performatywne online, domowe serialiki online, rejestrowane teraz, podczas pandemii koronawirusa, w systemie jeden aktor w jednym pomieszczeniu. Dobrze, że coś się robi, ale wiadomo – brakuje kontaktów, napięcia między partnerami, dialogów, cała rzecz sprowadza się do wygłaszania pojedynczych kwestii, dłuższych lub krótszych tyrad wprost do oczka kamery w telefonie lub komputerze i do robienia stosownych min. Gdybym to ja miał decydować, prawdopodobnie zwróciłbym uwagę na scenariusze zawierające wartką, akcyjną, wciągającą dramaturgię i unikałbym formalnych eksperymentów literackich rodem z postdramy, które w tych warunkach kompletnie się nie przenoszą; a może by czytać dobrze skonstruowane sztuki? (28.04)



Krzysztof Orzechowski
Dziennik Teatralny
30 kwietnia 2020