Lalka ludzkim indywiduum

Na okres 5 festiwalowych dni Białystok stał się miejscem spotkań i wymiany doświadczeń pomiędzy profesjonalistami a młodymi adeptami lalkarstwa. Publiczność za to miała niepowtarzalną okazję przeżycia tego magicznego momentu, w którym zacierają się granice pomiędzy człowiekiem a animowanym przez niego przedmiotem. Momentu, w którym lalka staje się ludzkim indywiduum...

Teatralnych emocji ciąg dalszy

Spragnionych festiwalowych wrażeń widzów organizatorzy zaprosili na performance czeskiej Akademii Sztuk Scenicznych „Przez las". Studenci z Pragi przygotowali adaptacje bajki o Czerwonym Kapturku. Ta autorska realizacja połączyła grę aktorską w żywym planie z teatrem przedmiotu. Czy to możliwe, aby Rycerz nie miał swojego Konia a z kolei Koń nie posiadał swego Rycerza? Z odpowiedzią na te pytania postanowił zmierzyć się Teatr Lalek w Koszycach w spektaklu „O rycerzu bez konia". Słowaccy artyści wprowadzili publiczność w baśniowy świat rycerskich podań pełnych smoków, czarowników i złodziejaszków. Jednak pod przykrywką z pozoru banalnej fabuły, kryje się niezwykle pouczająca historia o poszukiwaniu sensu w życiu i własnego przeznaczenia.

Młodzi adepci lalkarstwa

Wyjątkową prezentacją pracy studentów pierwszego roku Państwowej Wyższej Szkoły Muzyki i Sztuk Scenicznych ze Stuttgartu okazały się „Cztery manifesty". Spektakl przygotowany pod opieką Juliki Mayer miał na celu pokazanie interakcji zachodzącej pomiędzy ciałem a przedmiotem. Wcześniej każdy z aktorów został zobligowany do napisania własnego manifestu na temat kondycji „współczesnego teatru lalek". Następnie współpraca ze specjalistką z zakresu wymowy pomogła w wypracowaniu wspólnej przestrzeni dla słowa i działań wprowadzających w ruch ciało i przedmiot. Dzięki tym zabiegom niemieckim artystom udało się stworzyć niezwykłą przestrzeń performatywną, która interpretuje tekst w czasie kolejnych prób improwizacyjnych. Drugą propozycją przygotowaną przez zespół wykładowców i studentów ze Stuttgartu był „Stuttcase", czyli prezentacja zadań, jakie stawiane są na tamtejszym Wydziale Lalkarskim. Przegląd rozpoczął się od krótkich scenek studentów pierwszego roku, by powoli przeistoczyć się w pokaz animowania przedmiotów w formie manifestów. Ostatnim akcentem tego przedstawienia była solowa scena „W moim pokoju" z udziałem studentki ostatniego roku. Anne Brüssau w niezwykle liryczny sposób zmierzyła się z problemem Hikkikomori dławiącym coraz większą rzesze młodego pokolenia Japończyków, którzy odmawiają wyjścia ze swoich sypialni przez dłuższy czas.

Świat baśni, świat nonsensu

Akademia Sztuk Scenicznych z Bratysławy na festiwalu zaprezentowała swoje dwa widowiska teatralne. Pierwszym z nich była „Gerda" inspirowana baśnią Hansa Christiana Andersena „Królowa Śniegu". Przy akompaniamencie muzyki granej na żywo odkrywaliśmy kolejne odsłony wcieleń Gerdy a także samego Kaja, który przybrał postać ażurowej formy wykonanej w całości z koronek z tlącym się światłem w głowie. Drugi powstał na podstawie powieści brytyjskiego pisarza Roalda Dahla. „Nonsens" to opowieść pełna absurdalnych i groteskowych zwrotów akcji, w której widzowie mogli obserwować siedem różnych osobowości. Słowaccy aktorzy stworzyli oryginalną wizję łączącą artystyczną kreacje impresji z gestem i ruchem.

Pokazy profesjonalistów

W ramach mistrzowskich pokazów na deskach Białostockiego Teatru Lalek został wystawiony spektakl „Ony" w reżyserii Jacka Malinowskiego. Niezwykle barwne i niejednoznaczne postaci wykreowane w poetyckim tekście Marty Guśniowskiej otworzyły przed reżyserem i aktorami szereg realizatorskich możliwości. W rezultacie powstała mozaikowa inscenizacja wpisująca różne style sztuki lalkarskiej w ramy teatralnego spektaklu. Od pierwszych minut naszą sympatię zdobywa tytułowy Ony – ośmioletni chłopiec z rozbitej rodziny wychowywany przez zwariowanych krewnych. Z uwagą śledzimy jego zabawne, choć w większości dramatyczne perypetie. Spektakl na tle pozostałych produkcji wyróżniał się klimatyczną scenografią, świetnie dobranym podkładem muzycznym oraz momentami zaskakującymi rekwizytami jak np. majestatyczny pająk skonstruowany z drutów od parasola. Historie pewnego romansu w starym stylu rozgrywającego się na stacji klejowej starali nam się opowiedzieć aktorzy z Narodowego Teatru w Bitoli. W rytmie tanga do rosyjskiej wersji utworu „Ta ostatnia niedziela" wybrzmiała fabuła o nieprzeciętnej kobiecie z wachlarzem w ręku, czekającej na miłość swego życia. Macedoński „Wachlarz – tragiczna miłość dziewczyny" niemal od samego początku szafował emocjami publiczności, od poczucia głębokiej zadumy i wzruszenia aż do salw ironicznego śmiechu. Właśnie za sprawą niejednoznaczności przekazu, spektakl z pewnością pozostanie na długo w pamięci widzów.

Wirtuozi morału

Siła teatralnego przekazu tkwi w uniwersalności jego motywów i morałów z nich wypływających w połączeniu z minimalistyczną formą inscenizacyjną. Potwierdzeniem tej tezy są kolejne spektakle zaprezentowane na festiwalu w Białymstoku. Łotewska Akademia Kultury za pomocą spektaklu „Wzmacniając więzi" zwróciła uwagę na problem postępującego w dzisiejszych czasach zaniku rodzinnych relacji. Historia koncentruje się na trudnej sytuacji pomiędzy ojcem i synem. Wspólnie spędzony czas ma im pomóc w ponownym nawiązaniu ze sobą kontaktu. Paradoksalnie taką możliwość daje im wirtualna gra Ludo, w której aby stawić czoła różnym wyzwaniom trzeba wykazać się umiejętnością współpracy. W ostatecznych rozrachunku obaj doszli do tego samego wniosku, że rodzina jest najważniejsza. Niezwykła oprawa świateł LED na specjalnie do tego przeznaczonym ekranie sprawiła, że widzowie mogli poczuć się częścią tej niesamowitej gry i samemu odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie wartości w życiu są najbardziej istotne. Z kolei, spektakl „Przebiegły lis" przygotowany przez Kijowski Narodowy Uniwersytet Teatru Filmu i Telewizji to przykład klasycznej bajki o podstępnym lisie i naiwnym króliku. I choć trójka studentów postanowiła opowiedzieć znaną wszystkim historię odwołując się do jednej z najbardziej klasycznych metod, czyli za pomocą pacynek i parawanu, to udało im się nadać tej powiastce nowy morał. Nie zabrało przy tym solidnej dawki humoru i świetnej interakcji z widownią.

Siła minimalizmu

Bez zbędnego scenograficznego przepychu obyło się także w przypadku genialnego w swojej prostocie przedstawienia „ Żyrafa". Evgenia Tsichlia i Thanos Sioris stworzyli nieme widowisko z wykorzystaniem lalki stolikowej. Niezwykłość tego pokazu polegała na tym, że ta lalka na oczach widzów ożyła. Precyzja i płynność gestów, z jaką założyciele ateńskiego Teatru Lalek Hop Signor wprawiali w ruch lalkę sprawiła, że odbiorcy dali ponieść się iluzji obcowania na scenie z prawdziwym chłopcem. Marzenia zarówno młodego bohatera jak i starszego człowieka urzeczywistniają się dzięki tytułowej Żyrafie.

Popkulturowy zawrót głowy

Zupełnie inną konwencją posłużono się w spektaklach „Open the dor, man!" i „Hrabia Monte Christo w 30 minut". Zarówno studenci z Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie z filią we Wrocławiu oraz Łotewskiej Akademii Kultury w swoich inscenizacjach postanowili odwołać się do muzycznych utworów znanych z popkultury. Wspólnym elementem łączącym każdą z indywidualnych etiud składających się na „Open the dor, man!" była konsekwentna realizacja założenia rezygnacji z lalki teatralnej na rzecz lalki czy formy wziętej ze świata zabawek czy przedmiotów utylitarnych. W przedstawieniu nie zabrakło soundtracku z filmu „Mission Impossible", piosenki „Downtown" czy postaci Chudego z „Toy Story". Za to łotewscy studenci podjęli się ryzykownego zadania scenicznej adaptacji powieści Aleksandra Dumasa - „Hrabia Monte Christo" w zaledwie 30 minut. Niemal każdy wątek został suto okraszony przebojami muzyki popularnej. Nie tylko klubowe dźwięki, ale i stroboskopowe światło laserów podkreślały groteskowy charakter wyreżyserowanej inscenizacji. Artyści w swojej odważnej aranżacji wykorzystali lalki imitujące noworodki.

W świecie zwierzęcej i ludzkiej moralności

Białostocki Teatr Lalek wraz z Wydziałem Sztuki Lalkarskiej przygotowali wyjątkowe w swojej formie przedstawienie dla dzieci. „Karmelek" w reżyserii Roksany Miner zabrał najmłodszych widzów do świata zagrodowych zwierząt, w którym głównym bohaterem jest przebojowy piesek. W rzeczywistości perypetie pociesznego czworonoga skrywają w sobie głęboki morał, który wybrzmiewa szczególnie mocno w finałowej scenie, kiedy to zwierzęta dostają surową reprymendę od gospodarzy za naganne zachowanie w stosunku do kundelka. W niezwykle oryginalny a zarazem komiczny sposób studenci Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Teatru, Filmu i Telewizji im. I. K. Karpenko-Karowa przedstawili „Historie Tomcia Palucha". Akcja przenosi nas do czasów starożytnej Germanii, gdzie trafiamy wprost do rodzinnego domu małego Tomcia. Lalkowy chłopiec dzięki swojemu wrodzonemu sprytowi ratuje swoich rodziców i rodzeństwo z opresji, a jego odwaga pozwala mu nawet na przechytrzenie małżeństwa Kanibali, którzy przybrali postać kwadratowych masek z rozwichrzonymi włosami. Całości dopełniły tradycyjne tańce, jakie z humorem zaprezentowali nam ukraińscy artyści.

Kiedy rozum śpi budzą się demony

Kolejnym wartym zapamiętania pokazem okazał się kolejny ukraiński performance, tym razem przygotowany przez Charkowski Państwowy Instytut Sztuki im. I. P. Kotljarowskiego. „Vasylyna Opowieść o matczynym błogosławieństwie" od początku do końca była inspirowana regionalnymi baśniami i pieśniami. Folklorystyczną atmosferę widowiska podkreślały ręcznie haftowane stroje, ozdobne makatki oraz dźwięki ludowej muzyki. W inscenizacji nie zabrakło niesztampowych rozwiązań w symbolicznym przedstawieniu postaci czy metaforycznych scen z udziałem płynnie animowanych bohaterów i przedmiotów. Do starych ludowych podań postanowili również nawiązać studenci trzeciego roku Wydział Lalkarskiego w Białymstoku wystawiając na deskach akademii teatralnej „Bestiariusz słowiański". Początkowo mroczna i posępna scenografia zostaje nieoczekiwanie oswojona przez prasłowiańskie stwory, które tylko na pierwszy rzut oka budzą przerażenie i strach. Szybko okazało się, że szmacianym lalkom o karykaturalnym wyglądzie daleko do wyobrażenia o krwiożerczym usposobieniu mitycznych bestii. Ich zachowanie świadczyło raczej o typowo ludzkich pragnieniach i słabościach takich jak: potrzeba przyjaźni, pociąg do alkoholu czy poczucie lęku i zagrożenia. W tej niewiarygodnej aranżacji bez użycia słów aktorom udało się wciągnąć widza do baśniowego świata, w którym nawet śmierć nie jest przeciwnikiem nie do pokonania.

Tajemnice pradawnego lasu

W czasie festiwalowego maratonu można było też zobaczyć projekt. „Puszczańskie opowieści" niezależnej grupy teatralnej Kooperacja Flug i Białostockiego Teatru Lalek. To unikalny w swej formie projekt muzyczny, który w wyobraźni odbiorców nakreślił sekretne życie puszczy. Umiejętne połączenie koncertowej dynamiki z teatralnymi środkami wyrazu zaowocowało powstaniem niecodziennego musicalu. Teksty piosenek oparte na opowiadaniach spisanych przez Waldemara Sieradzkiego wraz z muzyką powstałą w czasie nocnych jam sessions w niezwykle liryczny sposób wprowadziły nas w klimat tajemniczego lasu, który staje się niemym świadkiem potajemnych schadzek pary zakochanych.

Z papieru świat

W nurcie pokazów profesjonalistów mogliśmy także podziwiać animacyjne arcydzieło „Kiedy wszystko było zielone", którego autorem jest uznany Teatr Key z Izraela. O nowatorskim podejściu pomysłodawców tego spektaklu do sztuki lalkarskiej świadczy choćby to, że każdy element scenografii i wykorzystane w nim rekwizyty zostały przetworzone ze znalezionych na ulicach Tel Awiwu książek. Niebywale delikatny bo wykonany z papieru świat w alegoryczny sposób przedstawił intymną relację, jaka łączyła najpierw chłopca a później dorosłego już mężczyznę z drzewem.

Kobiety współczesnej portret własny

Za sprawą „Pobudki" Natalii Sakowicz mogliśmy zastanowić się nad kontrowersyjnym i podlegającym w ostatnich czasach dość ostrej medialnej dyskusji tematem feminizmu. Aktorka i tancerka w swoim autorskim spektaklu lalkowym wzięła na warsztat obraz współczesnej kobiety. Sakowicz skupiła się na jak najlepszym zobrazowaniu obecnej pozycji „słabej płci" na świecie. Jaką rolę pełni kobieta w społeczeństwie XXI wieku? Czy oczekuje się od niej zachowania w stylu słodkiej księżniczki, a może ludzie chcą w niej widzieć tylko bezwzględną karierowiczkę? Czy wpisują ją w ramy wyłącznie kochającej matki a może poszukują w niej tylko namiętnej kochanki? A może współczesna kobieta powinna być połączeniem wszystkich tych wcieleń? „Pobudka" konfrontuje na scenie psychologiczny profil Śpiącej Królewny, Czerwonego Kapturka i Baby Jagi z aktualnym portretem kobiecości i trafnie puentuje niuanse zachodzące pomiędzy nimi.

Ogień na zakończenie festiwalu

Na zakończenie festiwalu LALKA-NIE-LALKA organizatorzy dla swojej publiczności przygotowali produkcje, która pod względem realizatorskim okazała się prawdziwym majstersztykiem. A mowa tu o finałowym spektaklu "Popioły" francusko-norweskiego zespołu Plexus Polaire. Ten trzymający do ostatniej chwili sceniczny thriller powstał na podstawie powieści norweskiego pisarza G. Heivolla. Trójka aktorów zmierzyła się z historią pewnego skandynawskiego podpalacza, który w swoim obłędzie pali wszystkie przedmioty napotkane na swojej drodze. Obsesyjne zainteresowanie ogniem, jakiemu oddaje się mężczyzna, skłania do refleksji nad tkwiącą w każdym z nas iskrą szaleństwa. Nie można też nie wspomnieć o genialnym warsztacie animacji, dzięki któremu aktorzy płynnie wprawili w ruch lalki ludzkich rozmiarów.

Święto Białostockiego Teatru Lalek

Podsumowując zakończony festiwal LALKA-NIE-LALKA można śmiało stwierdzić, że obfitował on w wiele nadzwyczajnych i zaskakujących wydarzeń z pogranicza sztuki teatralnej i performansu. Teraz pozostaje czekać na kolejną jubileuszową już edycję Międzynarodowego Festiwalu Szkół Lalkarskich.

A tymczasem Białostocki Teatr Lalek świętuje swoje 65-lecie.



Iwona Burzyńska
Dziennik Teatralny
30 czerwca 2018