Lew wciąż grasuje

Mija trzy i pół roku od premiery wystawionego w łódzkim Jaraczu spektaklu Mariusza Grzegorzka na podstawie tekstu kanadyjskiej dramatopisarki Judith Thompson, której teksty są w Polsce coraz bardziej popularne. Okazuje się jednak, że tytułowy lew wciąż grasuje na ulicy. Świat przepełnia przemoc, gwałt i emocjonalna próżnia. Przesłanie "Lwa na ulicy" poraża swoją aktualnością trafiając w sedno z diagnozą otaczającego nas świata. Przerażające, ale dotkliwie prawdziwe.

Fabuła opowiadanej historii osnuta jest wokół pojawienia się ducha dziewięcioletniej Isobel (świetna, wielokrotnie nagradzana za tę rolę Marieta Żukowska) - postać jest spoiwem kolejnych epizodów, a jej pojawienie się powoduje, że ujawnia się mroczna strona osobowości bohaterów. Okazuje się, że ksiądz zbyt lubieżnie spoglądał na ministranta, czego ten nie potrafi zapomnieć, a ojczym gwałcił małoletniego wychowanka, o czym otoczenie wolało nie wiedzieć. Jednak to nie koniec długiej listy grzechów kolejnych stających przed nami bohaterów. Patrząc na nich uświadamiamy sobie, że każdy z nas ma coś na sumieniu, że najprawdopodobniej każdy z nas zrobił kiedyś coś, co może rzutować na całe życie drugiego człowieka. 

Aktorzy nie mają jednej przypisanej roli, na naszych oczach przebierają się wchodząc w skórę kolejnych postaci. Ten, kto jest ofiarą, chwilę później staje się katem. Sześcioro aktorów odgrywa kilkadziesiąt ról - dokładnie jak w życiu - budując sceny o olbrzymim ładunku emocjonalnym, lecz energia emanującą ze sceny bywa w odbiorze dotkliwie bolesna. W świecie, w którym niemalże każde spotkanie z drugim człowiekiem kończy się rozczarowaniem, trudno zdobyć się na wybaczenie. Nawet, jeśli któremuś z bohaterów się to udaje, okazuje się, że oprawcy mało na nim zależało. Ksiądz, który popełnił grzech zaniechania i pozwolił topić się małemu chłopcu wyznaje swoje winy, by chwilę potem, jakby nigdy nic, zasnąć snem sprawiedliwego. 

Niezwykłą, niezapomnianą i przerażająco mroczną atmosferę buduje - prócz doskonałego aktorstwa i świetnie sprawdzającego się na scenie tekstu - scenografia. Naszym oczom ukazuje się kwadrat, niczym przestrzeń planszowej gry, pokryty kołami (nieustający powrót do początku, do dzieciństwa, ale też nieprzerwany zaklęty krąg krzyw i lęków), natomiast naprzeciw widowni znajduje się olbrzymi ekran, będący jednocześnie tylną ścianą zamykającą przestrzeń. Dzięki jego rozmiarom wideoscenografia oddziałuje na nas z pełną mocą. Symbolika prezentowanych obrazów oraz niezwykłe nasycenie barw sprawiają, że wideo staje się świetnym komentarzem do tekstu, do prezentowanych wydarzeń. Kolejność klatek oraz sposób przejścia jednych w drugie stanowią coś w rodzaju projekcji umysłów bohaterów, w których powoli się zanurzamy. 

Niezwykłości temu wizualnie wysmakowanemu spektaklowi dodają także stroje, które są nietypowe - każdy z nich ze względu na krój jest dokładnie takim samym jednoczęściowym, zamykanym za suwak kombinezonem wykonanym z lekkiego materiału, jednak na tkaninę naniesione zostały różne wzory. W ten sposób niektórzy bohaterowie noszą namalowany na materiale garnitur, inni ubrani są w sukienki lub bardziej nonszalanckie stroje. Ta umowność (choć niezwykle sugestywna) znajduje odniesienie w umownym podziale ról, jakie przychodzi nam w życiu pełnić. Ten, kto jest dobrym sąsiadem i mężem, może być jednocześnie koszmarnym ojcem, ceniony kapłan może wyrządzać krzywdę dzieciom, a najlepsza koleżanka dawać przyzwolenie na nieczyste gierki kolegi. Nie ma jednej prawdy, jednej drogi, którą można podążać. Nie ma też zasad, którymi powinniśmy się kierować, aby uniknąć najgorszego. W tym świcie każdy dobry uczynek spotka zasłużona kara.

O niezwykłym powodzeniu przedstawienia z pewnością decyduje idealne zsynchronizowanie kilku elementów - przede wszystkim dobry tekst oraz niezwykle uzdolniona ekipa realizatorów. Na sukces złożyło się też z pewnością umiejętne wykorzystanie przez reżysera kilku filmowych zabiegów (budowa spektaklu, ale także udana wideoscenografia) oraz zasada złotego środka stosowana konsekwentnie w każdej płaszczyźnie przedstawienia.



Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
29 września 2009
Spektakle
Lew na ulicy