Liczę na wysoką temperaturę

W piątek w Łaźni Nowej startuje festiwal Genius Loci - w tym roku będzie to przegląd najlepszych przedstawień warszawskiego offu. O festiwalu rozmawiamy z szefem Łaźni i pomysłodawcą festiwalu Bartoszem Szydłowskim.

Bartosz Szydłowski: - Nie. Za każdym razem priorytetem jest dla nas prezentowanie miejsc na kulturalnej mapie Polski, które podejmują polemiczną walkę z zastaną konstelacją na repertuarowym rynku. Zwracamy na nie uwagę nie tylko dlatego, że prezentują wysoki poziom artystyczny, ale również dlatego, że dynamicznie poszukują formuły dotarcia do widza. Jedni poprzez wyraźną i konsekwentną linię repertuarową, inni poprzez tworzenie niezależnego miejsca - laboratorium. Tego rodzaju idea bliska jest również działaniom Łaźni Nowej. Owszem, ale mówimy z reguły o teatralnej prowincji, przynajmniej taka pojawiała się dotychczas na Genius Loci. Tymczasem teraz prezentujecie dokonania Warszawy... - Warszawa wybuchła z dużą siłą dopiero niedawno i trudno tego nie zauważyć. Na mapie kulturalnej miasta, ustanowionej przecież wiele lat temu, pojawiły się nowe, bardzo prężne ośrodki jak Laboratorium Dramatu, Wytwórnia czy autorski teatr Polonia Krystyny Jandy, nie mówiąc o wcześniejszych, a wciąż znakomitych jak choćby Teatr Montownia. Osobiście bardzo tym inicjatywom kibicuję i mam wielką przyjemność w prezentowaniu ich krakowskiej publiczności. Właśnie, festiwal jest krakowski, repertuar warszawski. Nie żal Ci, że w Krakowie podobnych działań pozostających na uboczu mainstreamu, jest wciąż jak na lekarstwo? - Rzeczywiście, to dosyć dziwne. Mamy w Krakowie szkołę teatralną, mamy niesamowity potencjał, a tutejszym działaniom nadal brakuje ognia i rozmachu. Być może w takim molochu jak Warszawa łatwiej jest znaleźć lokum dla artystycznych działań, być może łatwiej je wypromować - w końcu to stolica. A może w Krakowie widzowie nie oczekują takiej różnorodności? W stolicy to się pojawiło dosyć spontanicznie i niemal w jednym sezonie. Cały ten boom niesie zdrowego ducha rywalizacji, który motywuje i prowokuje do poszukiwań. To stała konfrontacja. Liczę na to, że po wizycie warszawskich teatrów w Krakowie pojawią się pomysły współpracy, wymiany programowej, a może i więcej odwagi w tworzeniu własnych miejsc. Które z punktów programu polecasz najbardziej? - Nie potrafię polecić szczególnie któregoś z nich. To po prostu bardzo dobre spektakle. Zobaczymy jak przyjmie je publiczność Łaźni Nowej. Po prezentacjach odbywać się będą dyskusje widzów i warszawskich krytyków, którzy będą starali się przekonać Kraków, że 'stolyca da się lubić'. Będzie okazja się przysłuchać. Liczę na wysoką temperaturę.

Rafał Romanowski
Gazeta Wyborcza Łódź
23 listopada 2006