Literatura w teatrze

Twórczość literacka w teatrze ma się bardzo dobrze. Pamiętam Międzynarodowy Festiwal Teatralny KONTAKT w Toruniu, podczas którego zaprezentowano kilka znakomitych spektakli. Wprawdzie odbył się dziesięć lat temu, lecz wrażenia pozostały we mnie do dzisiaj. A także ze względu na to, jak wielu artystów zostało nagrodzonych właśnie ze spektakli wywodzących się z literatury.

Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Krakowa zaprezentował spektakl „Werter" na podstawie Johanna Wolfganga Goethego „Cierpienia młodego Wertera", a Krzysztof Zarzecki za rolę Wertera otrzymał nagrodę dla najlepszego młodego twórcy. Z kolei Teatr Nowy z Rygi na Łotwie za spektakl „Marta z Błękitnego Wzgórza" w reżyserii Alvisa Hermanisa, zrealizowany według książki „Zilakalna Marta" Janisa Arvidsa Plaudisa zdobył ex aequo z przedstawieniem „Dziadek", również z tego teatru i też w reżyserii Alvisa Hermanisa - I nagrodę. Natomiast sam Alvis Hermanis uznany został za najlepszego reżysera festiwalu. Powieść Paludisa przedstawia życie kobiety z łotewskiej wsi, posiadającej umiejętności wizjonerskie i uzdrowicielskie. I jak dowiedziałam się podczas rozmowy z Zane Daudziną, z Katedry Kina i Teatru, Łotewskiej Akademii Kultury, dopiero po odzyskaniu wolności w roku 1995, można było otwarcie mówić i pisać o osobliwych zjawiskach pomiędzy niebem a ziemią i o ludziach posiadających nadprzyrodzone właściwości. Książka została przełożona na kilka języków.

Była też prawdziwa rewelacja! A był nią spektakl przywieziony z Seulu w Korei Południowej. Sztuka według „Dobrego człowieka z Seczuanu" Bertolda Brechta, nosząca tytuł – „Pansori Brecht – Sacheon- Ga" w wykonaniu grupy aktorskiej „Pansori Projekt „ZA" zademonstrowała Europejczykom pansori, czyli koreańską pieśń epicką.

Warto wiedzieć, że tradycyjna pansori ( 판소리) od wieków wykonywana jest przez jednego aktora, któremu towarzyszy bębniarz nadający śpiewowi charakterystyczny rytm. Pieśniarka – sorrikun – wyśpiewuje słowa narracji, posługując się wachlarzem i dramatycznymi gestami. I nie inaczej postępuje Jaram Lee, która tak dalece zachwyciła jurorów sztuką dalekowschodniej estetyki, że otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki festiwalu.

Początkowo pansori śpiewano na królewskich dworach, publicznych, a potem i na placach publicznych. Narracja tych epickich pieśni często opowiada historie miłosne lub satyry, które przedstawia bardzo szczegółowo, więc śpiewana opowieść przeciąga się nawet i do sześciu godzin. Np. "Pieśń Chunhyang", trwa osiem godzin bez przerwy. A ponieważ z dwunastu pansori zachowało się do naszych czasów tylko pięć, koreańskie „śpiewane opowiadanie" zostało wpisane na Listę dziedzictwa niematerialnego i kulturowego UNESCO. Zespół „Pansori Projekt „ZA" pracuje nad formułą współczesnej „pieśni narracyjnej", by znalazła swoje miejsce w sztuce XXI wieku i w związku z tym obok bębniarza wprowadza instrumenty perkusyjne oraz gitarę, co jest ciekawym artystycznie zabiegiem. Sama zaś zgłoska „za" w języku koreańskim jest okrzykiem zachęcającym do pracy nad czymś nowym. Mogę powiedzieć, że, patrząc na ten wyjątkowy spektakl, doszłam do wniosku, że nie tylko inspiruje, ale i dodaje energii, wyzwala dużo optymizmu. I niezależnie od kontynentu przekonuje, że słowa nabierają życiowej energii, kiedy się je wyśpiewuje czy wypowiada.

A po spektaklach i dyskusjach trwających do późnej nocy, nie sposób było nie zatrzymać się przy fontannie „Cosmogonia", by poczuć jedność z tym wszystkim, co przeżyło się w teatrze. I to za sprawą literatury.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
6 kwietnia 2020