Małym KRoczkiem
Od 9 do 17 marca w Krakowie odbywał się Festiwal Tańca Współczesnego KRoki. Na scenie można było obserwować artystów zagranicznych. Impreza była pierwszą tego rodzaju inicjatywą w Krakowie. Spektakle rozgrywały się w otworzonym niedawno Miejskim Ogrodzie Sztuki. Kuratorkami Festiwalu były Jadwiga Majewska i Katarzyna Bester.W pierwszy wieczór zostały zaprezentowane dwa półgodzinne przedstawienia – pozornie różne, jednak spójne pod względem podejścia do pracy i teatru tańca jako sposobu ekspresji. Pierwsza etiuda – „Spacer" w wykonaniu Iwony Olszowskiej, stanowiła tytułową przechadzkę: od radosnych, wręcz nieświadomych podskoków po donośne stąpanie. Tancerka większość spektaklu wykonuje w całkowitej ciszy, więc gdy jej kroki, po założeniu butów na obcasach, stały się słyszalne, sprawiały wrażenie poetyckiej refleksji nad rytmem spaceru-życia. Druga etiuda, „Zona Segura" w wykonaniu Małgorzaty Haduch, zrealizowana w ramach Solo Projekt programu Stary Browar Nowy Taniec w Art Stations Foundation w Poznaniu, nieco inaczej podchodziła do kwestii cielesności. Była ona potraktowana dosłownie; nie tyle zmysłowa, co bardzo intymna. Osobliwość tego doznania potęgował fakt, że część spektaklu rozegrana była w całkowitej ciemności, a tylko odgłos stóp świadczył o kontynuacji ruchu i zatraceniu w tańcu niczym azylu.
Półmetek Festiwalu Tańca Współczesnego KRoki to m.in. występ zespołu Bałtyckiego Teatru Tańca. Spektakl w choreografii Izadory Weiss pt. „Cool Fire" został przygotowany do muzyki Nigela Kennedy'ego i Jima Hendrixa.
Opowiadał o ścieraniu się dwóch środowisk: ugrzecznionych, dobrze wychowanych „cool" i zbuntowanych „fire". Ustawieni po dwóch stronach sceny patrzyli na siebie z wyższością. Ich gesty przejawiały przyjętą filozofię życia. Stojący z lewej „cool" rozpoczęli konfrontację: łagodnie, harmonijnie, do pięknego brzmienia skrzypiec. Odpowiedź stojących po drugiej stronie „fire" była zdecydowana i gwałtowna. Początkowo zaskoczeni przeciwnicy bronili swojej przestrzeni. Taniec zmieniał się w próbę sił, obronę przed zbyt śmiałym zachowaniem przeciwnika. Zakończenie było zaskakujące – ujednoliceni białym strojem, chowanym pod kostiumem, rywale odnajleźli wspólny rytm.
Kolejnego dnia Festiwalu zostały zaprezentowane dwa spektakle Pracowni Fizycznej Jacka Owczarka: „A3" i „Powyżej nieba".
„A3" rozgrywało się a planie sześcianu. Istniejące w jego przestrzeni osoby poruszały się z geometryczną poprawnością. Fabuła w tradycyjnej formie w tym wypadku nie wystąpiła. Polegała na krótkotrwałych relacjach, zawieranych w ruchu. Tancerze spotykali się ze sobą niczym ulotne związki chemiczne. Spektakl konfrontował fizykę jako naukę z fizycznością ludzkiego ciała, niczym szkolne doświadczenie.
Przedstawienie „Powyżej nieba" wniósł na widownię powiew świeżości – kilku mężczyzn w krótkich spodniach rozbawiło siedzące na widowni panie. Stojący z lewej strony sceny mężczyzna w ciemnej koszuli i spodniach zaczął opowiadać o historii tańca. Wykład człowieka trzymającego z uporem ręce w kieszeniach był ilustrowany przez choreografię owej grupy mężczyzn, która – nie dajmy się zwieść – okazała się pastiszem chudych, zwiewnych primabalerin. Parada „primabaleronów" była jednak strzałem w dziesiątkę. Dzieje tańca, streszczone jak się tylko dało, zostają w pamięci o wiele bardziej dłużej niż tomy przeczytane o jego historii.
Spektakl "Minus2" izraelskiego choreografa Ohada Naharina zachwycił przede wszystkim energią i zróżnicowaniem – zarówno na poziomie muzyki, jak i tańca. W ciągu 70 minut mieliśmy do czynienia zarówno z kreacją cielesności zbiorowej, jak również z popisami solowymi lub w duetach. Mimo to spektakl utrzymany był w ryzach dzięki spójnej koncepcyjnie klamrze, która nie pozwala widzowi – w trakcie jego trwania – powstrzymać wygrywającej takt nogi.
Magdalena Jasińska , Magdalena Urbańska
Dziennik Teatralny Kraków
23 marca 2013