Mamy kiepskie drogi, ale teatr ulicy świetny

"Teatr uliczny jest najbardziej powszechną i demokratyczną formą teatru. Dociera wszędzie - nie trzeba kupować biletu, bo wstęp jest bezpłatny, i ładnie się ubierać. Nie oznacza to jednak, że ta sztuka nie jest ambitna. Stereotypowo myślimy, że twórczość ulicy jest niskich lotów a to przecież nieprawda" - mówi Jerzy Zoń, dyrektor rozpoczynającego się właśnie Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych w Krakowie

Festiwal Ulica 24 Street Art przebiegać będzie pod hasłem "Wiatr od wschodu". To kolejny w ostatnim czasie przejaw zafascynowania tym rejonem. Skąd ta moda? Mamy już dość Zachodu?

Ta moda na Wschód istnieje od momentu, kiedy go odkryto. Teatry wschodnie są zupełnie inne, warto więc, żeby polska publiczność poznała je lepiej.

Podczas tegorocznej edycji festiwalu będzie można zobaczyć teatry z Rosji, Ukrainy, Izraela, Chorwacji, Polski. Oprócz tego jest też silna zachodnia reprezentacja z Hiszpanii, Holandii oraz Francji.

Co więcej, będzie też można pracować z twórcami w ramach festiwalowych warsztatów. Namacalnie sprawdzimy, jak pięknie, bądź brzydko, się różnimy.

W czym widać te różnice najbardziej?

Przykładowo teatr hiszpański wręcz kipi ogniem. Wszystko jest tam nabuzowane energią, życiem. A u nas? Więcej spokoju - bo poezja, romantyzm, patetyczność. Od następnego roku chcemy coraz mocniej akcentować różnice, budując takie metaforyczne "mosty". Pierwszy będzie most polsko-hiszpański. Program festiwalu zostanie podzielony w zasadzie pomiędzy te dwa kraje. Co nie oznacza, że nie będzie można zobaczyć innych artystów.

Wschód chyba nie do końca jest taki liryczny i patetyczny... W ramach festiwalu będzie można przecież zobaczyć klaunów.

Publiczność przekona się dopiero, co to za klauni... Tego typu przedstawienia są śmieszne, to prawda - ale przede wszystkim mądre. Wzbudzają śmiech, a nie rechot, którego pełno w kulturze masowej. Męczy mnie to ciągłe wyrównywanie poziomu do dołu. To ogłupia społeczeństwo jeszcze bardziej. W tej pogoni za blichtrem wszyscy łapią rzeczy najłatwiejsze - a żeby społeczeństwo mogło się rozwijać, potrzebujemy elit, a nie pazernych prostaków. A w edukacji i wychowaniu rola teatru ulicznego jest wręcz nieoceniona.

Ulicznego? A co z klasycznym teatrem?


Teatr uliczny jest najbardziej powszechną i demokratyczną formą teatru. Dociera wszędzie - nie trzeba kupować biletu, bo wstęp jest bezpłatny, i ładnie się ubierać. Nie oznacza to jednak, że ta sztuka nie jest ambitna. Stereotypowo myślimy, że twórczość ulicy jest niskich lotów. Sądzimy, że ktoś, kto stoi przebrany pod bazyliką Mariacką, albo puszcza bańki mydlane, to artysta ulicy, a to przecież nieprawda! Jako dyrektor festiwalu dbam o to, żeby poziom przedstawień był wysoki, by można się było w wakacje pięknie i szlachetnie bawić. Chociaż od lat mamy najmniejszą dotację ze wszystkich imprez kulturalnych w Krakowie...

Polacy robią dobry teatr uliczny?

Powiedziałbym, że nawet bardzo dobry. Mamy fatalne drogi, nie umiemy się zachować - ale teatr mamy świetny.

Na jakie przedstawienie Pan najbardziej czeka?

Ja każde z tych przedstawień już kiedyś widziałem, mogę więc je polecić z całego serca. Próbę wytłumaczenia przyczyn kryzysu finansowego podejmuje Leo Bassi - cesarz klaunów . Interesujący jest groteskowy teatr maski w wykonaniu Wędrujących Lalek Pana Pejo z Rosji. A obok tego oczywiście "Ślepcy" Jose Saramago w adaptacji teatru KTO.



Paulina Korbut
Polska Gazeta Krakowska
8 lipca 2011
Portrety
Jerzy Zoń