Melodramatyczne pukanie do drzwi

"Jak liście na wietrze" to spektakl dobrze skrojony, z ciekawym początkiem, dynamicznym rozwinięciem i nudnym zakończeniem. Zabrakło reżyserskiej werwy.

Spektakl to debiut teatralny Jarosława Banaszka, reżysera seriali "Brzydula" i "Majka". W wielu scenach widać niestety, że reżyser ma po raz pierwszy do czynienia z teatralną materią. Rytm spektaklu przypomina sinusoidę - raz jest wartki, intensywny, to znów zastyga w wielominutowych pauzach, w których po prostu nic się nie dzieje. Może to efekt przyzwyczajenia reżysera do kamery, która zwykle wymaga od aktorów minimum ekspresji. Edda (dobra rola Lidii Bogaczówny) to starzejąca się dama, która mieszka ze służącą Foccą (Mirosława Żak) i umierającym ojcem w elegancko urządzonym domu. Relacja między Eddą i Foccą to wybuchy nienawiści przeplatane momentami siostrzanej niemal czułości. Edda, niegdyś poważana i podziwiana milionerka, żyje wspomnieniami o dawnych balach, kochankach, podróżach i wytwornych kreacjach, którymi zachwycała towarzystwo. Focca co noc wysłuchuje tych samych, często zmyślonych opowieści. Edda, choć nie ma już przyjaciół i nikt jej nie odwiedza, jest nadal kobietą dumną, cyniczną, z błyskotliwym poczuciem humoru. Pewnego deszczowego dnia kolejną zatrważającą opowieść Eddy, tym razem o kochanku pożartym przez lwa, przerywa pukanie do drzwi. Tajemniczy nieznajomy (Michał Rolnicki) to młody mężczyzna, którego Edda natychmiast każe rozebrać z przemoczonych ubrań. Przybycie gościa dla obu pań oznacza niezwykły i tragiczny zarazem zwrot w życiu...

Lekki i dowcipny tekst Aldo Nikolaia pozostaje taki do połowy spektaklu, potem przeradza się w trudny do zniesienia melodramat. Spektakl Banaszka przez pierwszą godzinę dobrze się ogląda, resztę należałoby przede wszystkim skrócić i popracować nad drugą częścią, która jest przecież kluczowa dla całego spektaklu. Role Mirosławy Żak i Michała Rolnickiego w końcowych scenach wydają się czasem niewidoczne, jakby aktorzy po prostu tracili energię.



Iga Dzieciuchowicz
Gazeta Wyborcza Kraków
30 stycznia 2010