Memento o odpowiedzialności

- Dziś głównym przesłaniem tej książki jest temat odpowiedzialności za samego siebie. Z reżyserem INGMAREM VILLQISTEM o premierze "Lotu nad kukułczym gniazdem" w Bagateli rozmawia Jolanta Ciosek w Dzienniku Polskim.

"Lot nad kukułczym gniazdem", powieść Kena Keseya, uchodziła za kultową. O czym dziś opowiada Pańskim zdaniem?

- To jest dla mnie jedna z najważniejszych książek XX wieku. Sądzę, że nie tylko dla mnie. Zapewne dziś czytamy ją zupełnie inaczej niż przed kilkoma dekadami, bo też determinanty polityczne nabrały innego znaczenia.

No właśnie. Dawniej sama po-wieść"Lot nad kukułczym gniazdem", jak i przedstawienie Zygmunta Huebnera w warszawskim Teatrze Powszechnym, czytała się w latach PRL-u politycznie i zarazem metaforycznie: Polska była domem wariatów, a zniewoleni Polacy jego pacjentami. 0 czym dziś robi Pan spektakl, kiedy kontekst polityczny przestał być aktualny?

- Dziś głównym przesłaniem tej książki jest temat odpowiedzialności za samego siebie.

Czyli?

- Główny bohater i jego przyjaciele zamknięci w szpitalu dla psychicznie chorych nie są ludźmi zniewolonymi przez system. Oni muszą odpowiedzieć sobie na wiele pytań dotyczących natury i ceny wolności, odpowiedzialności, przymusu, szaleństwa. Siła oddziaływania "Lotu" sprawiła, że stała się ikoniczną historią o buncie przeciw wszelkim totalitaryzmom i zniewoleniu. "Lot" jest takim memento, mówiącym, że w świecie, który zawsze będzie stanowił Wielką Tajemnicę, najważniejszym i największym wyzwaniem jest odpowiedzialność za samego siebie.

Ale to także opowieść o chorobie.

- W ciągu dekad zmienił się sposób postrzegania osób z dolegliwościami psychicznymi, zmieniła się psychiatria, farmakologia, metody leczenia. Ludzie psychicznie chorzy przestali być tematem tabu, jak jeszcze dwadzieścia lat temu. Dziś psychologia jest obecna w świadomości ludzi, a osoby z problemami psychicznymi nie są już naznaczone, jak przed laty. Ten tekst i zarazem nasz spektakl ukazują problem terapii jednostki, ale i społeczeństw totalnych. I wreszcie rola psychologa w dzisiejszych społeczeństwach nabrała wielkiego znaczenia. Psycholog jest jak kapłan, do którego zmierzają politycy, biznesmeni, bez którego niektórzy wręcz nie potrafią żyć. I to są najważniejsze tematy, które poruszamy w naszym przedstawieniu.

Ale ta książka ma też inne oblicze. Jeden z ważniejszych jej cytatów brzmi: "Człowiek traci grunt pod nogami, kiedy traci ochotą do śmiechu" - czy ten temat także Pan rozważa?

- Oczywiście. Ta powieść obok dramatu ma w sobie wiele zabawnych momentów, które w spektaklu podkreślamy. Bo w gruncie rzeczy w tej książce zawarte są różne gatunki: ona jest mroczną opowieścią, jest horrorem, ale też chwilami komedią. Śmiech w życiu człowieka jest bardzo istotny. On ma nas leczyć z przykrości i dolegliwości życia.

Wiełoobsadowy spektakl umieszcza Pan w kameralnej przestrzeni Sceny na Sarego -jaki jest tego cel?

-To jest moja ulubiona scena, z pięknymi stiukami z początku XX wieku. Jej architektura pozwala na stworzenie wspólnej przestrzeni dla aktorów i widzów. Jej urodę, naturalność chcę wykorzystać stwarzając tam rodzaj sanatorium, uzdrowiska, czy też szpital psychiatryczny, w którym my wszyscy, a więc także widzowie, znajdujemy się. Oby tylko na czas spektaklu.

Premiera "Lotu nad kukułczym gniazdem" odbędzie się 29 stycznia o godz. 19.15 na Scenie na Sarego Teatru Bagatela.



Jolanta Ciosek
Dziennik Polski
30 stycznia 2015
Portrety
Ingmar Villqist