Metamorfoza zaplanowana

Wielokrotnie nagradzany muzyczny monodram "Smycz" w wykonaniu Bartosza Porczyka, etatowego aktora Teatru Polskiego we Wrocławiu wreszcie zagościł w Katowicach w ramach 4. Katowickiego Karnawału Komedii

Spektakl powstał z inicjatywy samego aktora, laureata 27. edycji Przeglądu Piosenki Aktorskiej w 2006 roku. Trudno o definicję tego dzieła. Znajduje się gdzieś na styku recitalu, spektaklu i koncertu. Z pewnością odnosi się do bogatej w Polsce tradycji piosenki aktorskiej, która nacisk kładzie zarówno na jakość wykonania oraz oryginalność interpretacji.  

Podczas tego osobliwego spektaklu aktor wciela się w szereg ról, które niejako w sposób karykaturalny i wyolbrzymiony (co sugeruje krzywe zwierciadło usytuowane na scenie) ilustrują złożoność naszego życia: jest włamywaczem, zakupoholikiem, księdzem, kucharzem, wreszcie – mężczyzną zakochanym w tajemniczej kobiecie. Tęsknota za nią staje się pewnego rodzaju klamrą kompozycyjną spektaklu – opowieści o dziewczynie, tęskne spojrzenia w jej wyeksponowane zdjęcie potęgują naszą ciekawość – kim ona jest? Wreszcie okazuje się, że to prostytutka Margaret, w którą aktor, koncertowo, wciela się na koniec spektaklu.

Każdej zmianie postaci towarzyszy jedna lub kilka piosenek wyrażająca pewien stan ducha danego bohatera, choć nie jest to jedyne narzędzie komunikacji z publiką. Równie ważną rolę co utwory muzyczne odgrywają też monologi. W „Smyczy” znalazły się wyimki m.in. z twórczości Samuela Becketta, Sary Kane czy Arystotelesa. Aż dziw bierze, że teksty wykorzystane w spektaklu pochodzą z tak różnych źródeł, gdyż, mimo że dotyczą różnych sfer życia, to są jednorodne, nawet do siebie podobne pod względem konstrukcyjnym. Ta koherentność scenariusza złożonego z wielu fragmentów różnych autorów zapewne zasługa reżyserki, Natalii Korczakowskiej oraz sposobu podania ich widzowi przez Bartosza Porczyka.

Cóż więcej można o „Smyczy” napisać? Świetnie skonstruowany, działający jak dobrze zaprogramowana maszyna, wyśmienity aktorsko, oryginalny pod względem muzycznym, bogaty w interesujące aranżacje starych utworów – takie sformułowania cisną się na myśl po obejrzeniu spektaklu. Zadziwia sprawność wokalna młodego aktora, zwłaszcza kiedy interpretuje tzw. hity – robi to w tak ciekawy sposób, że nie sposób czasem odgadnąć czyja to u licha jest to piosenka (aranżacje utworów Lady Pank i Maryli Rodowicz wzbudziły mój szczery zachwyt).

Z jednej strony należy się poważanie dla twórców spektaklu za umiejętność połączenia tylu tematów, wątków, postaci i piosenek w jedną całość. Z drugiej – spektakl jest, w pewien sposób, „ustawiony” pod widza i jego zachowanie: chłodno skalkulowane gesty aktora wywołują paletę reakcji takich jakie zaplanowano: chichot jest tam, gdzie pojawia się trafna analiza umysłu współczesnego Polaka (Włamywacz), zaskoczenie – gdy aktor naśladuje głos Polaka papieża (Ksiądz), wesołość przyprószoną smutkiem – kiedy wciela się w postać prostytutki (Margaret).

Jest w tym spektaklu również mała, ale nieznośna dawka moralizatorstwa. Podam przykład: kiedy Porczyk śpiewa o klientach supermarketu chichot wypełnia salę, ale jednocześnie każdy w ciemności Sali chowa rumieniec i myśli sobie „kurcze, to trochę o mnie”. Ale czy pomyśli, że to także piosenkach o tym aktorze, o tych muzykach co mu w piosence przygrywają i o reżyserce co spektakl wyreżyserowała? Bo nie wierzę, że żaden z nich nie korzysta z wyprzedaży i jeśli nie poluje na niskie ceny, to z pewnością od czasu do czasu korzysta z okazji, jeśli się nadarzy… Na szczęście moralizowanie wypierane jest przez inne, szalenie interesujące teksty zachęcające do sięgnięcia po nie po wyjściu z teatru. Z ogromna przyjemnością poczytam sobie "przypowieść" o mięsie czy rozprawę o poceniu się twarzy!   

Podsumowując – spektakl muzyczny w wykonaniu Bartosza Porczyka to solidna pozycja repertuarowa Teatru Polskiego we Wrocławiu, atrakcyjna ze względu na formę, ciekawa biorąc pod uwagę scenariusz, rewelacyjna z uwagi na wykonawstwo. Z pewnością każdy młody aktor chciałby swoją sceniczną karierę rozpoczynać tak drapieżnym, niekonwencjonalnym, dobrym przedstawieniem.



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
27 stycznia 2011
Spektakle
Smycz