"Miasto kobiet" zbudowane ze stereotypów

W jednej ze scen bohaterka obśmiewa postaci opisane przez Małgorzatę Musierowicz w "Jeżycjadzie" jako stereotypowe, zupełnie niepasujące do prawdziwych mieszkańców Jeżyc.

Szkoda, że autorzy "Miasta kobiet" nie zastosowali tej samej miary względem siebie. Kobiety, które mówią w ich przedstawieniu, są jednym wielkim zlepkiem stereotypów na temat kobiet, które łączy wspólny mianownik: jesteśmy po to, żeby rodzić dzieci."Miasto kobiet" jest nudne i banalne. Stopień banalizacji problemów kobiecych jest przerażający. Mieszkanki Jeżyc, niezależnie, czy są feministkami, kociarami, lekarkami są infantylne, naiwne, pretensjonalne Nie rozumiem, czy współautorka "Wielkopolskiego alfabetu pisarek" została obśmiana i okpionina, czy po prostu taka jest. Nie mogę sobie wyobrazić, jak lekarka położnik -ginekolog znalazła się na kongresie kobiet i bredziła o cudzie natury (chodzi o przyjście na świat dziecka), zamiast mówić na przykład o problemach współczesnych kobiet, które mają kłopot z zajściem w ciążę, utrzymaniem ciąży

Nawet gdybym uwierzył, że jeżyckie kobiety takie są, to w teatrze oczekuję czegoś więcej niż paplaniny, bo ani ona autentyczna, ani przekonująca. Trzeba było czekać półtorej godziny, aby powiało prawdziwym teatrem.

Monolog Diany napisał Maciej Rembarz, pisarz, poeta, współpracownik Lecha Raczaka w teatrze. Może materiały zebrane przez aktorki, opracowane przez scenarzystów, należało oddać w jego ręce a on nadałby im walor literacki. Jakość literacka monologu Diany sprawiła, że Irena Dudzińska stworzyła minikreację godną wielkiej tragiczki. Niestety, jeszcze bardziej podkreśliła banał paplania pani ginekolog, krytyczki i feministki, matki pięciu synów czy trzech kociar...



Stefan Drajewski
Polska Głos Wielkopolski
9 lipca 2013