Między jabłkiem a cebulą

Taką metaforę dla ludzkiej tożsamości przyjął w spektaklu Onions madrycki zespół Losdedae. Chevi Muraday skomponował opowieść o zdejmowaniu skór, pozbywaniu się powłok, samopoznawczym wychodzeniu z siebie. Hiszpańska grupa podjęła próbę spenetrowania psychiki oraz ciała człowieka w zmiennych momentach ich obnażania i zakrywania.

Refleksja ta została wtłoczona w sfabularyzowaną i linearną narrację. Wypełniona po brzegi oczywistymi symbolami, sięgająca do archetypicznych obrazów , konstruuje łatwo identyfikowalne znaki. Tytułowe “cebule”, a wraz z nimi pojawiające się na scenie jabłka, są symbolem człowieka. Oznaczają jego wnętrze, które wraz ze zdjęciem kulturowego i społecznego pokrycia może pozostać nagie, jednocześnie zachowując potencjał odnowienia i wzrastania. Podbiciem tych symboli jest wszechobecna w spektaklu czerwień. Jako podstawowy kolor charakteryzuje też wielowarstwowe stroje jednakowe dla kobiet i mężczyzn (udrapowane wielkie spódnice), oświetlenie, ale także ekspresję przedstawienia. Wśród tych plastycznych, często przeestetyzowanych obrazów opowiada się równolegle o człowieku uniwersalnym oraz o ludziach ze swoimi indywidualnymi historiami. Tematem przewodnim jest miłość funkcjonująca głównie jako gra między płciami. Jak kostium tancerzy składający się z różnych odcieni czerwieni, tak ona przybiera wiele postaci- jawi się jako niewinna, spełniona albo chora, agresywna, naznaczona rywalizacją czy determinowana ciałem. Widać to choćby w scenie zabawy zakochanych z zawieszonym między nimi na sznurku jabłkiem, którego nie mogą chwycić w zęby. Gdy udaje im się wgryźć w owoc, on eksploduje i łamie na kawałki. Nagłe zbliżenie przypominające łapczywe pożeranie jabłka kończy się rozłąką. Oczywiste symbole, wzmocnione w tej scenie kontekstem biblijnym, eksploatowane są w całym spektaklu do granic możliwości. O ile można posługiwać się skodyfikowanym zestawem znaków, o tyle warto by układać z nich mniej banalne treści. Ale może nie jest to łatwe, kiedy za symbol pokusy i życia obiera się jabłko, o miłości i innych uniesieniach opowiada czerwienią, a całość wypełnia ładnym ruchem, który w swej rozległej wizualności oddziałuje na zmysły, jednak bez znaczącego uruchamiania emocji. Widowisko, które tworzy Losdedae , zbudowane zostało ze zbyt oswojonych widzowi obrazów. Takich, które publiczność identyfikuje niemal od razu. I właśnie w tej usilnej dosłowności tkwi problem spektaklu. Zbyt często nakłada się na siebie te same sensy, wzmacnia symbolami i metaforami o tym niemal identycznym znaczeniu. Przykładem jest finalna scena, kiedy młoda naga kobieta siada przy łupinach rozebranej wcześniej przez kogoś cebuli. Przygląda się rozwarstwionemu warzywu, z czułością wyrażoną delikatnym ruchem i spojrzeniem dotyka jego kawałków. Obnażona dziewczyna zaczyna zdejmować z siebie syntetyczną skórę. Odkleja ją jak plaster z obolałych miejsc. Łupiny mieszają się ze skórą. Do odseparowanej kobiety dołączają inne postaci, które zdejmują ubrania. Okazuje się, że prawdziwe obnażenie możliwe jest wtedy, kiedy staje się normą. Kiedy nie jest ewenementem. Kiedy dzieje się w relacji z innymi. To wszystko prawda. Jednak wyrażana zbyt dosłownie i z naddatkiem, ulega zbanalizowaniu. I dlatego, aby wyłuskiwać sens, teatr Losdedae powinien zdejmować, a nie nakładać kolejne skóry, które tworzą coraz grubszą warstwę. IV Festiwal Teatrów Tańca Europy Środkowej "Zawirowania".

Dorota Kowalkowska
Zawirowania
27 czerwca 2008