Między słowem a milczeniem

"Niewypowiedziane" Teatru Kana, to współczesna przypowieść o Wieży Babel. Zawężona do mikroświata dwóch par, nabiera cech uniwersalnych. Posługujący się tymi samymi słowami, bohaterowie sprawiają wrażenie mówiących do siebie innym językiem. Brak porozumienia, niedopowiedzenia, a wreszcie milczenie zamiast łączyć - dzielą. Jednocześnie każda z postaci ma potrzebę zyskania akceptacji . Czy jednak bohaterowie potrafią tę akceptację odwzajemnić? Każde wymówione słowo jest nieprawdziwe. Każde napisane słowo jest nieprawdziwe

Każde słowo jest nieprawdziwe. Lecz cóż istnieje bez słów. Te słowa Eliasa Canetti ciążą nad spektaklem jak deszczowe chmury zwiastujące burzę.  Słowami wyrażamy siebie, swoje lęki, odczucia, ale też oszukujemy siebie nawzajem. Owoc został zerwany, grzech zagościł w mowie i czynie – taki jest początek spektaklu: w rogu sceny, na tle „rajskiej tapety” siedzi kobieta z jabłkiem w ręku. iWemy, że mężczyzna ugryzie owoc. Nałoży koszulę i buty, by stać się człowiekiem, ze wszystkimi jego niedoskonałościami.

Jednak na plan pierwszy wysuwa się historia dwóch małżeństw borykających się z kryzysem, który doprowadza do obopólnej zdrady. Początkowo, trudno jest złożyć w całość panujący na scenie chaos. W centrum pomieszczenia znajduje się materac –  na nim w tym samym  czasie spotykają się obie pary. Mężczyźni i kobiety wymawiają równolegle niemal identyczne kwestie. Taki zabieg świetnie oddaje klimat „pomieszania języków” i potoku słów rozbijających się z hukiem o ściany, można by rzec -  pozbawionych informacji zwrotnej. Z szumu komunikacyjnego widz powoli zaczyna wyłapywać sensy i zależności. Obie pary zawiodły się na swoich połówkach. Nie mogąc doczekać się zainteresowania, szukają wrażeń w barze, a  tu bardzo łatwo o romans. . W ten sposób Sonia (Karolina Sabat) spotyka Pete’a (Hubert Romanowski) – męża Jane, a Jane (Bibianna Chimiak)  - Leona (Piotr Starzyński) – męża Sonii. Małżeństwa są w pewien sposób swoim odbiciem. Silna, wymagająca, a wręcz apodyktyczna Sonia jest tak samo bezkompromisowa jak Pete. Rolę ofiar w związkach reprezentują zapewne Leon i Jane. Zdominowani przez partnerów, nie potrafią wyrazić  swoich potrzeb. Ci pierwsi wcale nie prezentują się lepiej. Obcej osobie łatwiej niż bliskim opowiedzieć o własnych uczuciach.

Przypadkowe spotkanie kobiet i mężczyzn wzbogaca dramatyzm sytuacji i dodaje mu cech gorzkiej ironii. Zranione panie znów szukają pocieszenia w barze, tam też nawiązuje się pomiędzy nimi rozmowa. Typowo babska pogadanka na temat życia i rozczarowania obnaża charaktery obu bohaterek. Choć są od siebie zupełnie różne, cierpią podobnie. Napięcie i wściekłość rozładowują, z pasją rzucając odzieżą (Jane) czy skacząc do upadłego przez skakankę (Sonia) w rytmie „Oh happy day”. Zabawna jest także wymiana zdań między mężczyznami, jakże typowa w swym tonie i jakże różna od tej pomiędzy kobietami. Dogadują się bez problemu, kwestia płci?

Powrót do domów nie przynosi nic dobrego, są tylko wyrzuty i walka o to, kto ma rację. Na tym etapie najbardziej do głosu dochodzi to, co „niewypowiedziane”. Zranione uczucia, wstyd, zagubienie. Bo przecież bohaterowie twierdzą, że się kochają. Słowa mają ranić, ale czy rzeczywiście przekazują to, co kryje się głęboko w sercu? Czy może stają się tarczą odbijającą ciosy? Prawda tkwi międzysłowiami, w tym co niewypowiedziane, co trzeba zauważyć. Należy jeszcze tylko nauczyć się patrzeć i słuchać.

Spektakl wzbogaca oprawa wizualna. Scenografia jest minimalistyczna, w zasadzie należy do niej materac i krzesło barowe. Obraz został stworzony za pomocą gry świateł, wyznaczających przestrzeń dla bohaterów, a także za sprawą kostiumów, przede wszystkim kobiecych. Główne barwy to biel i czerwień – niewinność i temperament, czystość i bunt. Całości dopełnia muzyka, która albo dopowiada sensy, albo stanowi ostry kontrast do zdarzeń (jak w sytuacji opisywanej wyżej) wprowadzając dodatkowe sensy.

„Niewypowiedziane” to spektakl, który stara się uchwycić prawdę o  relacjach międzyludzkich. Znajduje przyczynę, ale nie daje prostej odpowiedzi i recepty na to, jak ze sobą rozmawiać.



Patrycja Klimczak
Dziennik Teatralny Szczecin
18 lutego 2012
Spektakle
Niewypowiedziane