Między winą a odkupieniem
Dlaczego dziedziczenie traumy wpływa na nasze życie i decyzje, które podejmujemy?Bohater (Janusz Gajos) wygłasza na początku monolog, który wydaje się być jedynie o fasoli, którą przyszedł kupić Pan w Kapeluszu (Jerzy Radziwiłowicz). Z pozornie powierzchownej rozmowy na temat sposobu łuskania widz staje się świadkiem filozoficznej dyskusji o śmierci, Bogu i traumie, która łączy tę dwójkę postaci.
Pan w Kapeluszu jest synem ojca, który podczas II wojny światowej był odpowiedzialny za pacyfikację okolicznych wsi. Próbuje skonfrontować się z grzechami swojego ojca i po raz drugi spotyka tego, który przeżył, bo przypominał mu samego siebie z młodości. Dowiadujemy się o wydarzeniu, które na zawsze zmieniło ich życie.
W trakcie spektaklu pada teza, że nic nie jest przypadkiem, a trauma musi istnieć, inaczej nie bylibyśmy w stanie odróżnić prawdy.
Dylemat polega na tym, czy wina może zostać odkupiona przez tego, kto nie zawinił, a jednak jest jej częścią. Jesteśmy świadkami metaforycznej rozmowy o ciężkich doświadczeniach wojny, której bohaterami mogą być wszyscy, którzy w jej czasie byli katami lub ofiarami.
Nawet największa chęć dobroci nie jest w stanie zrekompensować winy zadanej przez naszych najbliższych. Ich czyny stają się częścią naszej osobowości, bez uprzedniego zapytania, czy chcemy je przyjąć. Kolejne pokolenia będą żyć z przeszłością tych, których nie miały okazji poznać. Ofiary zaś będą ciągle przypominać o swoich krzywdach, by nie zostały zapomniane.
Pomimo wcześniejszej iskry człowieczeństwa, jaką okazał ojciec Pana w Kapeluszu wobec Bohatera, ten przytacza mu niedopowiedzianą część historii. Mówi, że tak naprawdę czym różnimy się od świni, która została zabita serią strzałów przez jego ojca, gdy tylko opuścił to miejsce, gdzie widział w nim syna?
Nie był w stanie okazać współczucia zwierzęciu, które różniło się od człowieka tylko tym, że nie widział w nim bliskich. W innej sytuacji Bohater zostałby potraktowany tak samo jak inne ofiary – zastrzelony jak świnia.
Bohater proponuje również, aby wcielili się w role z przeszłości, ponieważ Pan w Kapeluszu patrzy na niego przez pryzmat własnej moralności tak, jak ojciec, widząc w nim członka rodziny i jego historię. W przeciwnym razie nie interesowałoby go, kim ten człowiek jest i dlaczego przeżył wojnę.
Z mojej perspektywy spektakl daje wniosek, że trauma kształtuje nas na podobieństwo tych, których się wstydzimy, których grzechy chcemy naprawić, lecz nie potrafimy, ponieważ stajemy się do nich podobni.
Muzyka (Piotr Dziubek) staje się dla nas uspokojeniem między dogłębnie mroczną historią dwojga obcych- jednocześnie związanych ze sobą na zawsze osób.
Scenografia (Marcin Stajewski) płynnie przechodzi między starym pokojem małego domu na pewien moment w wystawną i miejską kawiarnię.
Skłania nas również do refleksji na temat wojny i konsekwencji dla tych, którzy są jej ofiarami.
Tomasz Jerzy Grycko
Dziennik Teatralny Małopolska
23 lipca 2025