"Międzynarodówka" przypomniana

Opera Bałtycka zdecydowała się na ryzykowne zaśpiewanie ideowych haseł komunistów walczących o lepszy świat.

Bohaterowie "Olgi" Jorge'a Antunesa to: Luis Carlos Prestes brazylijski bojownik pragnący obalić w ojczyźnie autorytarną władzę zapatrzoną w reżim hitlerowski, a tytułowa Olga Benario była niemiecką komunistką o żydowskich korzeniach. Międzynarodówka, działająca w Moskwie, przydzieliła ją do pomocy Prestesowi, gdy udał się do Brazylii, by wywołać rewolucję.

Jest też w ich losach wątek prawdziwie operowy. Zmierzając do Brazylii, zakochali się w sobie. Mamy więc częsty w operach konflikt uczuć i idei wymagających poświęcenia, miłość, która musi się zakończyć tragicznie. Oboje zostali aresztowani, Olgę deportowano do Niemiec, gdzie zginęła w obozie koncentracyjnym. Urodzoną w więzieniu córkę udało się uratować.

Tragiczne losy bohaterów zostały nakreślone jednak bardzo pobieżnie. Potrafią wzruszyć tylko w przedśmiertnym monologu Olgi - kobiety, a nie fanatycznej komunistki. Wcześniej na scenie mamy tłum plakatowo nakreślonych postaci toczących ideowe dyskusje. Nawet dobrzy wykonawcy nie są w stanie ich ożywić.

Widz pamiętający czasy PRL przeżyje wycieczkę w przeszłość, gdy karmiony był frazesami o wyzysku klasy robotniczej i bezwzględności obszarników. Młodszy zobaczy świat, w który trudno mu będzie uwierzyć.

"Oldze" nie pomógł reżyser Romuald Wicza-Pokojski. Opera ma strukturę niemal filmową, składa się z wielu scen. Próba ich realistycznego ukazania nie sprawdziła się, przydałoby się więcej umowności, symbolu, takiego choćby jak w najlepszym obrazie biurokratycznej machiny Międzynarodówki - na którego tle głoszone hasła brzmią tym bardziej groźnie.

Jorge Antunes, najwybitniejszy obecnie kompozytor brazylijski, muzykę złożył z rodzimego folkloru, odwołań do Richarda Wagnera, jest nawet w całości zaśpiewana "Międzynarodówka". Wszystko jednak włączył we własną bogatą narrację, w której znane cytaty łączą się na przykład ze stukotem maszyn do pisania.

Bohaterem tej premiery jest dyrygent Jose Mario Florencio, który z żelazną konsekwencją zrealizował całość, świetnie prowadząc orkiestrę, chór i śpiewaków. Liczne partie mówione wymagały przecież niezwykłej dyscypliny, by zmieścić się w każdym takcie. Decydując się na "Olgę", nastawmy się więc na słuchanie bez konieczności czytania wyświetlanych tłumaczeń tekstu.



Jacek Marczyński
Rzeczpospolita
8 listopada 2019
Spektakle
Olga