Miłość fanatyczna
Kobieta zakochana bez pamięci jest tak zdeterminowana, żeby zdobyć ukochanego, że zaczyna działać jak mężczyzna. Zwycięża, ale czy to dobrze, że jej energia zmusza ją do intryg? Czy trzeba porzucić swoja kobiecość, żeby coś osiągnąć, czy dzisiaj mamy nowe definicje kobiecości i bohaterka szekspirowska była tylko ich prekursorką?Kolejny dzień festiwalu przebiegł pod znakiem Szekspira. Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu zaprezentował komedię „Wszystko dobre, co się dobrze kończy" w reż. Szymona Kaczmarka. To pełna intryg czarna komedia – szalona baśń dla dorosłych, w której Kopciuszek zamiast tracić czas na balu, wyrusza na wyprawę, by uzdrowić smoka i zdobyć rękę wymarzonego księcia.
Pięć aktów opowiada historię Heleny, nisko urodzonej piękności, która otrzymała rękę hrabiego Bertrama, w zamian za wyleczenie króla. Bertram nie jest jednak skory do małżeństwa z niżej urodzoną osobą. Stwierdza, że woli udać się na wojnę, niż być przymuszonym do małżeństwa. Helena będzie musiała uciec się do podstępu, aby doprowadzić go przed ołtarz.
Nie ma żadnych dowodów na to, że sztuka ta była popularna jeszcze za życia Szekspira. Zawiła i dość nierealistyczna fabuła sprawiają, że nie jest łatwa w odbiorze.
- Wydawało mi się, że atutem tego tekstu było to, że jest mało rozpoznawalny, że jest rzadko grany, a fabuła jest na tyle skomplikowana, że trzeba poświęcić trochę czasu, żeby w to wniknąć – mówi Szymon Kaczmarek, reżyser. – Zaufaliśmy temu, że po to jest teatr, żeby tę historie zrozumieć.
To jedna z trudniejszych komedii Szekspira z jego późniejszego okresu twórczości, ale jak każdy tekst klasyczny musi mieć sens współczesny, musi o czymś mówić współczesnemu widzowi.
- Bardzo mi się w tej historii podobało to, że Szekspir w centrum wydarzeń ulokował kobietę i to ona buduje całą intrygę – mówi reżyser. – Szekspir w swoich utworach uwielbiał przebieranki, ale w tym przypadku nie dał swojej bohaterce męskiego kostiumu, tylko pozwala jej przeprowadzić akcję jako kobiecie. To kobieta dzierży fabułę w swoich rękach. Bardzo tez mi się podobało, że ta postać jest dwuznaczna. Z jednej strony działa, ale z drugiej strony nie robi niczego, co by było szlachetne.
Wchodząc w rzeczywistość i chcąc od niej coś uzyskać wchodzi w rolę męską pozostając kobietą. Bierze na siebie odpowiedzialność za działanie, czego nie można powiedzieć o jej ukochanym Bertramie. To mnie przekonało. To jest historia kobiety. Współczesnej kobiety, która poszukuje narzędzi do przeprowadzenia swojej prywatnej ewolucji. Helena jest w swojej miłości fanatyczna. Dla mnie to jest tekst o poszukiwaniu miłości w swoim życiu.
Współcześni autorowi jednak krytykowali postać Heleny, jako zbyt asertywnie nastawioną do hrabiego. Sam Bertram, w scenie finałowej zmienia swoją postawę, od nienawiści do miłości, w zaledwie pojedynczej kwestii, co jest wyzwaniem dla aktorów.
W rolę Heleny wciela się Malwina Brych.
- Uważam, że super jest zagrać główną rolę w dramacie Szekspira – mówi aktorka. – Dla mnie to jest opowieść o tym, jak łatwo miłość może zamienić się w nienawiść. Jak te dwie emocje są silne i jak pchają człowieka do przodu. I z jaką łatwością nienawiść pomaga przepychać swoje plany. Wydaje mi się, że to jest odkrycie, które jest bardzo smutne, bo masz masę energii, która sprawia, że ten plan się spina i już wiesz, że nie możesz się z tego wycofać.
W spektaklu w ciekawy sposób połączono dwa plany – realny i prezentowany za pomocą kamery na żywo, dzięki czemu możemy zaglądać do wnętrz, które w rzeczywistości nie byłyby dla nas dostępne. Możemy zabawić się trochę w podglądaczy, którzy śledzą losy bohaterów, nie jako obojętni widzowie, ale jak współuczestnicy całej intrygi.
Małgorzata Klimczak
Dziennik Teatralny Zachodniopomorskie
27 czerwca 2025