Miłość rozpoczyna się w teatrze

Podobno Gaetano Donizetti potrzebował zaledwie dwóch tygodni, aby skomponować jedno z najpiękniejszych dzieł ówczesnego włoskiego bel canto "Napoju miłosnego". Opera powstała na zamówienie Lanariego, aby szybko wypełnić lukę powstałą w repertuarze, rywalizującego z mediolańską La Scalą, Teatro della Canobbiana. Teatry operowe szybko przyjmowały do swojego repertuary nowe dzieło, które w zawrotnym tempie osiągnęło światowy sukces...

To już druga wrocławska premiera „Napoju miłosnego”. Dwa lata temu mogliśmy podziwiać znakomitą, pełną rozmachu inscenizację opery na Pergoli. Michał Znaniecki zaprezentował wtenczas swoje umiejętności zagospodarowania rozległego terenu parku. Czy przeniesienie opery do wnętrza gmachu przy ulicy Świdnickiej nie zaszkodziło jednak jej urokowi wizualnemu?

Reżyser postawił na przedstawienie dwóch światów i konfliktów jakie je dotykają. Nie wiedzieć czemu, akcja opery została usytuowana w latach 40. ubiegłego wieku. Na widowni i scenie pojawili się żołnierze w białych kaskach, później w scenie finałowej – gazik. Społeczeństwo wieśniaków, a także wykonawcy głównych ról odziani byli w stroje, które bardzo dobrze odwoływały się do konwencji teatru w teatrze. Nie byłoby w tym nic złego gdyby scenografia nie przytłaczała lekkiej kanwy dzieła Donizettiego.

Mieliśmy do czynienia z teatrem na prowincji, ściśle otoczonym ceglanymi ścianami. Mogliśmy zajrzeć wraz z zakochanym Nemorino, a później z Gianettą do podziemi owego gmachu. Znanieckiemu udało się zagospodarować drugi plan, który staje się przemyślanym tłem do toczących się wydarzeń (żołnierze zastygający w bezruchu, badania lekarskie poborowych, czy też urocze wdzięki wieśniaczek).

Doskonałym zabiegiem było wykorzystanie głębokości sceny i możliwości technicznych, jakie umożliwia gmach Opery po remoncie. Brawa należą się także reżyserowi świateł (Bogusław Palewicz), który pokazał swoje umiejętności już we wcześniejszych spektaklach Opery.

Należy wspomnieć także o doskonałych kreacjach wokalnych. Aleksandra Kubas to śpiewaczka z perspektywą na światową karierę. Jej największym atutem są bezbłędnie zaśpiewane wysokie rejestry w niełatwej dla śpiewaka partyturze Donizettiego. Piękny, liryczny sopran artystki wielokrotnie urzekał. Kubas prowadziła frazę z należyta starannością i poprawnością. Radziła sobie w sposób mistrzowski z licznymi ozdobnikami partytury Donizettiego. Niestety, uroku śpiewaczce odejmuje niedopracowana jeszcze gra aktorska – tak ważna w kreowaniu postaci.

Kolejnym atutem piątkowej premiery okazał się Rafał Bartmiński, wcielający się w rolę zakochanego bez pamięci Nemorina. To potężny brzmieniowo tenor i świetny aktor. Choć momentami zdawało się widzieć nad- interpretację reżyserskiej wizji dla tej postaci, to uwzględniając całość Bartmiński okazał się świetny.

Przepięknie brzmiał romans „Una furtiva lagrima”. Dużym rozczarowaniem okazał się natomiast Dulcamara (w jego rolę wcielił się Bogusław Szynalski), który nie urzekł wokalnie, lecz zaprezentował publiczności świetną grę, dokonując doskonałej karykatury swej postaci. Jacek Jaskuła (śpiewający partie sierżanta Belcore) wypadł również znakomicie. To bardzo dobry artysta z wciąż rosnącym potencjałem głosowym. Orkiestra pod batutą Ewy Michnik to majstersztyk brzmieniowy i promienista barwa dźwięku.

Opera Wrocławska
„Napój miłosny”
Gaetano Donizetti
Kierownictwo muzyczne: Ewa Miechnik
Inscenizacja, reżyseria i dekoracje: Michał Znaniecki
Kostiumy: Ilona Binarsch
Reżyseria świateł: Bogumił Palewicz
Czas trwania: 180 min.
Data premiery: 23 stycznia 2009 r



Maciej Michałkowski
Dziennik Teatralny Wrocław
26 stycznia 2009
Spektakle
Napój miłosny