Mistrzostwo!

Jednym ze sposobów promowania rodzimej twórczości przez organizatorów zakończonego w niedzielę Festiwalu Muzyki Polskiej jest interesowanie nią zagranicznych wykonawców

Najbardziej spektakularnym tego przejawem w tegorocznej edycji był piątkowy koncert światowej sławy zespołu Kronos Quartet.

W sali Filharmonii David Harrington, John Sherba, Hank Dutt i Jeffrey Zeigler, grali utwory polskich kompozytorów, kompozycje twórców amerykańskich mających nadwiślańskie korzenie, a także muzykę powstałą w kręgu jidysz. Tak skonstruowany program po pierwsze wykazał olbrzymią rozmaitość kameralnej muzyki pisanej współcześnie na instrumenty smyczkowe, po drugie pozwolił radować się mistrzostwem zespołu.

Po piątkowym koncercie chciałoby się rzec: wiedziałam, że to będzie doskonałe, nie przypuszczałam, że aż tak świetne. Artyści Kronos Quartet to jeden wspaniały instrument o nieograniczonych możliwościach technicznych i brzmieniowych. Każdemu z wykonywanych utworów nadali inną barwę i inną emocję, od gęstego, żywiołowego Aheym Bryce\'a Dessnera poprzez oniryczne delikatności Kwartetu "Ballada zimowa" Olgi Hans i przypominające ekstatyczny śpiew kantora wiolonczelowe solo, któremu towarzyszyły pozostałe instrumenty na podobieństwo chóru dającego harmoniczną podstawę w Sim Sholom Altera Yechiela Karniola w opracowaniu Judith Berkson, poprzez statyczne konstrukcje muzyczne Kwartetu smyczkowego nr 2 Marka Nowakowskiego, jakby przywołujące na pamięć obrazy z przeszłości, przez surową brutalność Genesis I: Elementi op. 19 Henryka Mikołaja Góreckiego i zakorzeniony w kulturze hinduskiej kwartet nada Brahma Kena Walickiego, po lamentującą, ale prowadzącą od żałoby do nadziei Kołysankę Hanny Kulenty. Że to nie koniec możliwości ekspresyjnych zespołu, dowiodły bisy zbliżające się do muzyki etnicznej.

Kronos Quartet nad każdym utworem, który wyda się artystom interesujący, pochyla się z taką pieczołowitością i otwartością zarazem, że z każdego jest w stanie stworzyć kreację. Ten piątkowy koncert był niewątpliwie kulminacją tegorocznego festiwalu.

Wielkim wydarzeniem była też czwartkowa prezentacja filmowej rejestracji spektaklu Pasażerki Mieczysława Weinberga, opery napisanej do libretta Aleksandra Miedwiediewa według powieści Zofii Posmysz. Czy możliwa jest opera o Auschwitz? Na pozór wydaje się, że obozowe piekło stoi w absolutnej sprzeczności z operową konwencją. Mieczysław Weinberg stworzył jednak język muzyczny, który w żadnym momencie nie spłycił, nie uteatralnił (w złym tego słowa znaczeniu) przedstawianego dramatu. Realizatorzy spektaklu, który został w ubiegłym roku przedstawiony na Bregenzer Festspiele, także sprostali trudnemu zadaniu. Spektakl powstał w koprodukcji m.in. z Operą Narodową Teatrem Wielkim w Warszawie, w międzynarodowej obsadzie są i polscy śpiewacy. Pasażerka była na warszawskiej scenie prezentowana, będzie prawdopodobnie wystawiana także w najbliższym sezonie artystycznym. Kto może, powinien ten spektakl zobaczyć!



Anna Woźniakowska
Dziennik Polski
26 lipca 2011