Młodość ma wdzięk

Francuz Clément Michel wykorzystał w "Kartonie" obserwacje z życia własnego i przyjaciół. Materiałem na teatralny przebój okazała się zwykła przeprowadzka

W "Kartonie" właściciel mieszkania oświadcza przez telefon Antoine\'owi (Tomasz Błasiak), że ma się bezwzględnie wyprowadzić dzień przed umówionym terminem. A tu pakowanie ledwo zaczęte. Od czego ma się jednak przyjaciół. Ściągnięci do pomocy, szybko się okażą natrętami i zawalidrogami, a nie ludźmi, na których można polegać. 

Producent telewizyjny Vincent (Michał Filipiak) wciąż rozpamiętuje burzliwą noc, jaką spędził z atrakcyjną blondynką dopiero co poznaną na basenowym party. Skutki braku snu wyraźnie malują się na jego twarzy, więc przed swoją dziewczyną Marine (Magdalena Karel) kryje się w pustym kartonie. Jej zaś tymczasem zebrało się na zwierzenia. Zastanawia się, czy nie popełniła błędu, wiążąc się ze zwariowanym Vincentem, a nie z Antoin\'em. Ten mężnie opiera się jej urokowi. Na szczęście wkrótce zjawia się jej brat David (Adam Krawczyk), adept aktorstwa, nieustannie odgrywający tekst nie do końca wyuczonej roli. Przyjdzie także niemówiąca po francusku, bo pochodząca gdzieś ze wschodu Europy, modelka Katia (Karolina Piechota). Inny z grona przyjaciół Lorenzo (Sebastian Cybulski) ma jej wykonać kilka fotek, a później przewieźć dobytek Antoine\'a. W apogeum zamieszania wtargnie też córka właściciela Emilie (Joanna Moro). 

Autor nie daje widzowi wytchnienia. Mnoży nieprzewidziane przeszkody, sploty przypadków, zbiegi okoliczności i zadziwiające qui pro quo, wśród których jak oszalały miota się wciąż niespakowany Antoine. Z podziwu godną determinacją maskuje gafy i niezręczności popełniane przez swoich przyjaciół i niczego nieświadomych gości. Wreszcie i on całkowicie utraci panowanie nad rozgardiaszem, do którego doprowadził, przy okazji mimowolnie skłócając wszystkich ze wszystkimi. 

Tekst tej nieomal bulwarowej komedyjki nie byłby może wart aż takiej uwagi, gdyby nie reżyserski zabieg obsadzenia go przez pełnych temperamentu młodych ludzi, którzy dopiero ukończyli (lub jeszcze kończą) szkoły teatralne i stawiają pierwsze kroki na profesjonalnej scenie. 

Młodzi aktorzy wnoszą tyle spontanicznej radości grania i nadają takiej prawdy powierzonym im postaciom, że szybko przechodzi się do porządku dziennego nad nieprawdopodobieństwami naciąganej fabuły i śledzi się nieodparty wdzięk postaci. Warto zapamiętać nazwiska wykonawców. Jestem pewny, że jeszcze nie raz usłyszymy o nich wiele dobrego.



Janusz R. Kowalczyk
Rzeczpospolita
29 czerwca 2007
Spektakle
Karton