Mocny początek nowego festiwalu

"Sztuka bez tytułu" Agnieszki Glińskiej z Teatru Współczesnego w Warszawie oraz "Planeta Lem" Pawła Szkotaka z Teatru Biuro Podróży w Poznaniu ustanowiły w sobotę (21 maja) nowy, ważny punkt na polskiej mapie teatralnej - jest nim odbywający się właśnie w Toruniu Festiwal Debiutantów "Pierwszy Kontakt"

Festiwal (organizowany przez toruński Teatr im. Wilama Horzycy) odbywać się będzie co dwa lata, naprzemiennie z organizowanym dotąd corocznie Międzynarodowym Festiwalem Teatralnym "Kontakt". „Pierwszy Kontakt” ma charakter ogólnopolski i konkursowy (młodych twórców w tym roku oceniać będą Krzysztof Globisz, Anna R. Burzyńska i Piotr Kruszczyński), w tym roku zaprezentowane zostaną na nim najciekawsze debiuty reżyserskie i aktorskie ostatnich dwóch lat. Od 21 do 27 maja widzowie będą mieli okazję zobaczyć trzynaście spektakli, z czego dwa pokazane będą poza konkursem. 

Inaugurujący „Pierwszy Kontakt” spektakl Glińskiej uznany został przez organizatorów za jedno z najważniejszych wydarzeń festiwalu. Debiutujący w nim Grzegorz Daukszewicz (w roli Sergiusza) ma obok siebie znakomitą obsadę ze świetnym, grającym główną rolę Borysem Szycem na czele (aktor otrzymał za swoją rolę Feliksa Warszawskiego, miesięcznik „Teatr” uznał jego Płatonowa za najlepszą męską kreację w sezonie 2009/2010), samo zaś dzieło Glińskiej jest realizacją spójną i konsekwentną.

„Sztuka bez tytułu” to historia wiejskiego nauczyciele i „lokalnego” Casanovy Michała Płatonowa. Inteligentny, drwiący ze wszystkiego i wszystkich mężczyzna, ojciec małego Koli i mąż „niewiele na szczęście rozumiejącej” Saszy (Dominika Kuźniak) romansuje namiętnie z kobietami ze swego otoczenia: owdowiałą generałową Anną Wojnicew (świetna rola Moniki Krzykowskiej) i świeżo upieczoną mężatką Sonią (Katarzyna Dąbrowska). Zresztą Płatonow „interesuje się” w zasadzie wszystkimi otaczającymi go kobietami, flirtuje z każdą pojawiająca się na horyzoncie panną, „podszczypuje” służące. Jego niewierność – czy też, jak sam określa swoje działania, „otwarcie” na inne kobiety – w finale opowieści kończy się tragicznie, upokorzona małżonka Płatonowa próbuje popełnić samobójstwo, zaś sam bohater ginie w czasie szarpaniny z jedną z kochanek. Zanim jednak dochodzi do tego tragicznego finału, Agnieszka Glińska poddaje Płatonowa wnikliwej obserwacji, pod jej reżyserska lupę dostają się też pozostali bohaterowie. Cóż z tych obserwacji wynika? Przede wszystkim iluzoryczność świata, w którym Płatonow egzystuje, zakłamanie, nieszczerość i wyrachowanie.

Spektakl Glińskiej podzielony jest na trzy części, każda z nich poprowadzona jest w odmiennej tonacji. Część pierwsza, w której poznajemy dokładnie mikroświat egzystencji Płatonowa, skrzy się humorem, od którego wręcz napęczniałe są ironiczno-uszczypliwe rozmowy bohaterów. Jednak spod fasady dowcipu wyłania się obraz społeczeństwa prowadzącego nieustanną, międzyludzką grę; obraz ludzi którzy błyskotliwością maskują zawiść, nieszczerość i niechęć. Na tym tle Płatonow jawi się jako „niepoprawny” ironista, który podejmuje wprawdzie narzucaną przez otoczenie grę, ma jednakże pełną świadomość istoty świata, który zamieszkuje i relacji, w które jest uwikłany. Druga część odsłania kolejne płaszczyzny świata, który zamieszkują bohaterowie Czechowa: w tej części Glińska zdziera z bohaterów maski dam i elegantów i pokazuje ich zapijaczone, wyrachowane i zdeprawowane „gęby”. Przez scenę co rusz przebiega pijacki korowód chwiejących się i wrzeszczących kobiet i mężczyzn, co chwilę któryś z bohaterów wypada z tego taneczno-obłąkańczego okręgu i odchodzi na bok, aby knuć przeciwko innym. W finale tego etapu dzieła Glińskiej ma miejsce rozmowa Płatonowa z „głupiutką” żoną, której ignorancję bohater traktuje jako rodzaj obronnej tarczy: jej „niezrozumienie” jest w rzeczywistości jedyną obroną w zdeprawowanym świecie, jej naiwność w swoisty sposób pozwala na ocalenie duchowej niewinności. W części tej do głosu dochodzi znużenie bohatera, zmęczenie nieustannym graniem, ogrywaniem, przegrywaniem… Zmęczenie to pogłębia się i w ostatniej części spektaklu chory Płatonow zrzuca maskę szydercy i odsłania swe oblicze: człowieka skrajnie wycieńczonego, zrezygnowanego, spętanego siecią intryg i kłamstw, które to on i inni nieustannie preparują, człowieka, dla którego największym bólem jest „bycie Płatonowem”.

Spektakl Agnieszki Glińskiej okazał się mocnym akcentem inicjującym „Pierwszy kontakt”: świetnie zagrany, pomimo pewnych dłużyzn – bardzo dobrze pomyślany i równo, konsekwentnie zrealizowany spodobał się festiwalowej publiczności i nagrodzony został długą i entuzjastyczną owacją na stojąco.

Po dusznej atmosferze dworu Antoniego Czechowa Teatr Biuro Podróży z Poznania przeniósł festiwalową publiczność na inną planetę: „Planetę Lem”. Paweł Szkotak wyreżyserował dzieło, które określić można mianem niezwykle efektownej i zapadającej głęboko w pamięć impresji na temat twórczości Stanisława Lema. Dzieło Szkotaka, pozbawione właściwie dialogów, pokazuje planetę zamieszkałą przez humanoidalne istoty, na którą przybywa Obcy (zapewne Ijon Tichy z „Dzienników gwiazdowych”). Oczom Obcego ukazuje się społeczeństwo stworzeń całkowicie zniewolonych i nieustannie kontrolowanych przez wszechobecne Oko. Odurzone, zuniformizowane istoty egzystują według narzuconego im, niezmiennego schematu, w ramach którego nie ma miejsca na odrębność czy inność. Obcy kosmonauta postanawia wyrwać zniewolonych spad jarzma „Wielkiego Brata” i staje na czele rewolucji: obala rządzące planetą roboty i przynosi jej mieszkańcom wolność, która – jak się okazuje – staje się dla nich przekleństwem. Istoty nie potrafią żyć „w wolności”, jest to dla nich stan nienaturalny, niepokojący, przede wszystkim – rozczarowujący.

Spektakl Szkotaka olśniewa pod względem formalnym: ogromne wrażenie robi scenografia, dopracowane w każdym szczególe, imponujące kostiumy (aktorzy grający roboty poruszają się na szczudłach), nastrojowa, przejmująca, a zarazem niepokojąca muzyka, efektowne wizualizacje i doskonale wyreżyserowana gra świateł. Na tym niezwykłym tle reżyser pokazuje historię, w której nie ma miejsca na nadzieję. Spętane, zniewolone społeczeństwo zapomniało jak wyglądało życie sprzed „ery dobrobytu”. Dla nich „ucieczka nie jest możliwością, a możliwość nie jest ucieczką”.



Anna Jazgarska
Dziennik Teatralny
23 maja 2011