Monodramy stały się spektaklami repertuarowymi

Cały czas szukam zastępcy, który zająłby moje miejsce. Należy pamiętać, że nie zajmujemy się tym festiwalem zawodowo, robimy to społecznie, z własnej woli i po prostu działamy. Owszem, daje się odczuć zmęczenie i znużenie wieloletnią pracą przy organizacji, ale gdy okazuje się, że prezentowane spektakle odnoszą sukces, podobają się i ogólnie cały finalny efekt jest zadowalający, wówczas jedynie odczuwa się satysfakcję z dobrze wykonanej pracy.

Z Wiesławem Gerasem, dyrektorem artystycznym i pomysłodawcą Festiwalu Spotkania Teatrów Jednego Aktora, rozmawia Paweł Kostrzewa ze Studenckiego Koła Teatrologicznego UMK w Toruniu.

Paweł Kostrzewa: Wiele lat temu, gdy organizował Pan Spotkania Teatrów Jednego Aktora był Pan zafascynowany tą formą teatralną. Czy jest coś w dzisiejszej formie monodramu, co się Panu nie podoba?

Wiesław Geras: Wszystko się zmienia. Wiele lat temu był okres, w którym to sami aktorzy z własnej inicjatywy, z potrzeby serca indywidualnie organizowali teatr monodramów. Bez patronatu, bez pieniędzy. Był to tak zwany teatr indywidualny. Powstał nawet cały ruch teatrów amatorskich. Obecnie monodramy są obecne w repertuarach wielu szanowanych teatrów, w związku, z czym ich koszta rosną. Kiedyś monodramy były bardziej intymne, realizowane niezależnie, dziś aktorzy za udział w festiwalu domagają się ogromnych sum. Mówimy tu o kwotach sięgających nawet siedemdziesięciu tysięcy złotych. Cała moja idea w tym momencie się posypała. W pierwotnym zamyśle na pierwszym miejscu miała być sztuka i zaangażowanie twórcze aktora, nie zaś pieniądze i kalkulacja kosztów. Kiedyś podpisywaliśmy umowę wyłącznie z aktorem tworzącym ten spektakl, dziś podpisujemy z teatrem, za którym stoi szereg pracowników i realizatorów spektaklu. Z jednej strony mnie to martwi, a z drugiej cieszy, bo widzę, że monodramy stały się spektaklami repertuarowymi, wystawianymi w profesjonalnych teatrach.

Czy pomimo wielu lat organizowania festiwalu wciąż jest Pan tak samo pochłonięty tym, co robi, czy jednak wolałby Pan już przekazać tę funkcję komuś innemu?

Cały czas szukam zastępcy, który zająłby moje miejsce. Należy pamiętać, że nie zajmujemy się tym festiwalem zawodowo, robimy to społecznie, z własnej woli i po prostu działamy. Owszem, daje się odczuć zmęczenie i znużenie wieloletnią pracą przy organizacji, ale gdy okazuje się, że prezentowane spektakle odnoszą sukces, podobają się i ogólnie cały finalny efekt jest zadowalający, wówczas jedynie odczuwa się satysfakcję z dobrze wykonanej pracy. Zniechęcenie odczuwamy wówczas, gdy artyści podają kwotę, jakiej żądają za wystawienie spektaklu.

W tym roku ukazał się kolejny tom Czarnej serii z Hamletem, tym razem autorstwa Szymona Spichalskiego, poświęcona życiu i twórczości Piotra Kondrata.

Osobiście zaproponowałem Panu Szymonowi napisanie tej książki. Piotra znam od dwudziestu lat, widziałem wszystkie jego spektakle, sporo z nim podróżowałem, więc znam również treść książki. Czarna seria z Hamletem to jedyna seria książek poświęcona sztuce monodramu, nie tylko w Polsce, ale w ogóle. Opowiadają zarówno o aktorach z Polski i zagranicy tworzących monodram oraz zawierają recenzje wielu spektakli prezentowanych na festiwalu na przestrzeni lat.

Czy wiadomo już, jaki artysta będzie tematem kolejnego tomu?

Niewiadomo w ogóle, czy kolejny tom powstanie. Nad tą seria wiszą czarne chmury. Jest ona bardzo tania, wydawana małymi, wręcz symbolicznymi kosztami. Zarówno jej autorzy, jak i artyści, którym te książeczki były poświęcone, są w kręgu znajomych i przyjaciół, którzy zgodzili się za niewielkie wynagrodzenie współtworzyć tę serię. Każdy z nich zdawał sobie sprawę z tego, że wynagrodzenie otrzymają niewielkie.



Paweł Kostrzewa
Forum Młodych Krytyków DT
25 listopada 2017
Portrety
Wiesław Geras