Monotonia podmiejskiego życia

Przedstawienie "Na wsi" w reżyserii Adama Guzińskiego, to zwykła opowieść o zwyczajnych ludziach. Akcja nie jest skomplikowana: małżeństwo w średnim wieku przeniosło się na wieś, aby zapomnieć o brudach dotychczasowego życia, niebawem jednak okazuje się, że wieś nie jest wymarzoną arkadią, a od problemów nie można uciec. Richard, mąż - lekarz, przyjechał na wieś nie po to, by naprawiać małżeństwo, lecz za swoją młodziutką kochanką, którą pewnego dnia zabiera do swego domu...

Scenografia jest bardzo prosta, ale niestety nie do końca czytelna. Na środku sceny - stół, wokół którego ustawionych jest pięć ciężkich krzeseł - tu rozgrywa się niemal cała akcja. Po bokach - pomieszczenia skonstruowane z półprzezroczystej materii: z lewej strony pokój z łóżkiem, z prawej inne pomieszczenie domowe, niestety zupełnie nieczytelne jest, do czego ono służy. Całą scenę pokrywa intensywnie zielona, sztuczna trawa, sugerująca, że akcja rozgrywa się na świeżym powietrzu; z tyłu po lewej stronie są, niewiadomo dlaczego, pokryte trawą, schodki prowadzące, jak się okazuje z rozmów, do pokoju dzieci i pod prysznic. Z tyłu po prawej stronie, za półprzezroczystą ścianą, jest prawdopodobnie pomieszczenie kuchenne, a właściwie stolik z dzbankiem wody i szklankami. Przed tą ścianą na trawie stoi staroświecki telefon. Z tyłu sceny znajduje się ekran, na którym, w momentach przejść do kolejnych scen, wyświetlane są zdjęcia, przedstawiające ogromne zbliżenie księżyca lub monolity w różnych ujęciach. Fotografie ogromnych kamieni stają się symbolem skamieniałych serc bohaterów. Pod prostą fabułą i dialogami "o niczym" kryją się głębokie uczucia samotnych ludzi, a właściwie brak jakichkolwiek uczuć. Bohaterowie rozmawiają ze sobą, ale ich słowa są puste, beznamiętne i kłamliwe. Boją się wyrzec prawdę, żyją w sztucznym świecie, który z czasem staje się nie do zniesienia. W końcowej scenie, gdy małżeństwo rozmawia ze sobą, niby pogodzone po kłótni o kochankę Richarda, żona wypowiada słowa: "Boję się, co będzie, gdy do końca życia będę musiała udawać miłość". Teatr psychologiczny, rodem ze Stanisławskiego, na scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego, zabrzmiał bezbarwnie i nijak. Akcja toczyła się w żółwim tempie, a to, co miało być zawarte między słowami, zagubiło się w nudzie, wypowiadanych zbyt monotonnie słów. Zamiast napięcia, które zwykle towarzyszy widzom przy odkrywaniu tajemnicy, zwłaszcza tej skrywającej się pod warstwą przybieranych masek, otrzymaliśmy niezbyt ciekawą dawkę dialogów i wolno toczącą się, nieskomplikowaną akcję. Monotonia wiejskiego życia niestety przełożyła się na monotonię przedstawienia. Wrocławski Teatr Współczesny Martin Crimp "Na wsi" przekład: Małgorzata Semil reżyseria i opracowanie muzyczne: Adam Guziński scenografia: Jaga Janicka reżyseria świateł: Adam Sikora Obsada: Maria Czykwin, Ewelina Paszke - Lowitzsch, Krzysztof Kuliński Premiera: 15 grudnia 2007r.

Zuzanna Mikołajczyk
Dziennik Teatralny Wrocław
8 stycznia 2008