Moralitet z monetą w tle
Dębicki zespół Teatru Kurtyna nie próżnuje. 2 marca odbyły się dwa spektakle prapremierowe najnowszej sztuki "Lichwiarz", opartej na opowiadaniu Fiodora Dostojewskiego "Łagodna". 3 marca miała miejsce oficjalna premiera.Po „Moralności Pani Dulskiej” – sztuce rodem z kanonu szkolnego i drugiej, powstałej na podstawie polskiego filmu pt. „Papa się żeni”, Teatr Kurtyna sięgnął po mało popularne dzieło Dostojewskiego. Reżyserią zajęła się Ewa Korczyńska, we współpracy z Janem Michalakiem, który odpowiedzialny był również za opracowanie plastyczne i muzyczne. W sztuce zagrali głównie dębiccy artyści, niektórzy z nich znani z ról w operach, przygotowanych przez Dębickie Towarzystwie Muzyczno-Śpiewacze.
Na zasłoniętej kurtynie odbija się, niczym miraż, krajobraz miejski w nocy i w dzień – dwie jasne kule po kolei przetaczają się po wyimaginowanym niebie. Nagle w słońcu zaczyna się wyłaniać się pewien obraz, który wiruje wraz z gwiazdą. Gdy zamiera, okazuje się wzorem na monecie. Tej wizualizacji towarzyszy piękna rosyjska muzyka symfoniczna (walc Szostakowicza?) – kurtyna odsunęła scenę.
Przedstawia ona zamożnie urządzony pokój: na ścianach ikony prawosławne, inne obrazy: podobizna carycy, scenki rodzajowe. Łóżko znajduje się z prawej strony, oddzielone parawanem i otulone półmrokiem. Po lewej: barek z imbrykiem i stolik, przy którym Lichwiarz (Robert Kuźniar) przygląda się rzeczom przyniesionym przez młodą dziewczynę (Klaudia Surdel), która wychodzi oburzona. Przez jego mieszkanie przewija się również sprytny i pracowity dozorca (Jan Maślanka), a także uboga rodzina Siemionów (Irena Lewicka – w zastępstwie za Zofię Pieniążek, Józef Wilczyński, Marta Płoszczyca, Michał Smoła), usiłująca wynegocjować jak największą cenę za przyniesione fanty. Lichwiarz pozostaje niewzruszony wobec upośledzenia córki i syna Siemionów, oferuje im najniższą stawkę. Bardziej hojny jest względem owej dziewczyny, która spienięża u niego przedziwne przedmioty. W ten sposób pozyskuje środki na ogłoszenia w sprawie pracy. Mężczyzna odkrywa i odwzajemnia jej zainteresowanie. Po jakimś czasie oświadcza się i wręcz wykupuje dziewczynę z domu ciotek. Wprowadza ją w świat ciągłego oszczędzania, skrzywdzonych penitentów, emocjonalnego chłodu i przyczynia się do fizycznej choroby młodej żony., Osłabiona, nie odczuwa wsparcia ze strony męża – widzi zatem jego systematyczne oddalanie się. Wreszcie dochodzą ją plotki, dotyczące niechlubnej przeszłości wojskowej i prawdopodobnej zdrady kochanego. Gdy spotyka w mieszkaniu zgwałconą przezeń młodą Siemionównę, coś w niej pęka – strzela sobie w skroń z pistoletu męża. Lichwiarz dopiero wtedy pojmuje krzywdę, jaką jej wyrządził: czuwa przy jej łóżku i w ciemności, w oparach mgły, rozważa swoje winy. Spektakl kończy podniosła scena: biedacy ze świecami, otoczywszy swoisty katafalk półkolem, „śpiewają” żałobne pieśni.
Narracja w „Łagodnej” prowadzona jest przez Lichwiarza. Adaptacja Ewy Korczyńskiej zachowuje ton wprowadzony przez Dostojewskiego. Rysy głównego bohatera zostały jednak wyostrzone: w spektaklu przedstawiony jest jako lubieżny mężczyzna, zimne łoże żony ogrzewający kobietami, które tylko ciałem są w stanie wyłudzić godziwą sumę pieniędzy. Dodatkowo to nieczuły typ: gdy biedacy (Michał Smoła, Józef Wilczyński i Jerzy Kosiba) przychodzą do niego ze święconką wielkanocną, wygania ich z mieszkania. Wprowadzenie do akcji rodziny Siemionów pozwala na psychologiczną rozbudowę postaci Lichwiarza, a także wzbogaca fabułę w interesujące wątki, dobrze zagrane przez aktorów. Warto podkreślić charakterystyczne role Roberta Kuźniara-Lichwiarza, Jana Maślanki, czyli prostolinijnego dozorcy, a także Michała Smoły jako autystycznego Wasylka i Marty Płoszczycy-jego zgwałconej siostry. Tytułowa „Łagodna”, grana przez Klaudię Surdel, jest chwiejna, reaguje histerycznie; to bardzo dynamiczna postać.
Oprawę muzyczną spektaklu stanowią starannie dobrane kompozycje Rachmaninowa, Prokofjewa, Chaczariana, Szostakowicza i Czajkowskiego. Choć zapewne miały dopełniać efektu, jaki wywołuje gra aktorska, momentami muzyka zaczyna dominować. W poszczególnych fragmentach, kiedy zmienia się wraz ze scenami, brak płynnego przejścia – zatraca się linearność sztuki, odczułam raczej pewną segmentowość. Tę drobną rysę wynagradza reżyseria świateł, które świetnie współgrają z wydarzeniami i klimatem mieszkania Lichwiarza: jasność delikatnie sączy się z „sufitu” obejmując główną część pokoju, czyli stolik, a nie dociera do kątów – wstydliwie patrzących na bohaterów.
Spektakl miał ukazać wewnętrzną przemianę człowieka; ukazał jego postawę wobec świata i najbliższej osoby. Jednak sam proces został przedstawiony bardzo pasywnie: klęczący przy śmiertelnym łożu ukochanej mężczyzna jest tylko cieniem pośrodku mgły. Monolog wewnętrzny, w którym zawrzeć powinna się cała konwersja, brzmi z off-u, co odbiera mu moc katarktycznego oddziaływania. Trudno powiedzieć, na ile owa zmiana jest powierzchowna, a na ile dogłębna. To, że proces ma miejsce, musimy przyjąć na wiarę.
Ewa Korczyńska podjęła wyzwanie Fiodora Dostojewskiego: aby stworzyć wiarygodną postać Lichwiarza, ogarniętego tylko jedną miłością: pieniędzmi. Wokół niego są jacyś ludzie, którzy ciągle czegoś chcą, a poślubiona kobieta oddala się, aż poza granice życia. O to, na ile reżyserka zadaniu sprostała, należałoby spytać widzów. Osobiście odczuwam pewien niedosyt, jaki, mam nadzieję, zniknie wraz z następną premierą Teatru Kurtyna, na którą czekam z niecierpliwością.
„Lichwiarz”, Adaptacja tekstu, scenariusz, reżyseria: Ewa Korczyńska, Teatr Kurtyna, Dom Kultury Śnieżka w Dębicy
Maria Anna Piękoś
Dziennik Teatralny
16 marca 2012