Muzyka?

Konecert Mikrokolektywu, Pan Am Scan oraz Przemysłwa Etamskiego odbył się małej, ciemnej sali szczecińskiej Kany.

Jako pierwszy swój set rozpoczął Przemysław Etamski, młody producent muzyczny grający eksperymentalne electro pomieszane z samplingiem, muzyką konkretną, free jazzem oraz lekką nutką hip- hopu, które przenoszą w świat totalnego chaosu. Przez dłuższy czas w muzyce tej nie można było doszukać się żadnej melodyjności, ani jakiegokolwiek spójnego dźwięku. Dopiero po kilkunastu minutach usłyszeć można delikatny bit nawiązujący do hip-hopu.  

Kolejnym artystycznym miszmaszem był występ Pan Am Scan. Zespół składający się z oryginalnych wykonawców : Patrick Farmer (Perkusja), Masayoshi Fujita (Wibrafon), Simon Harris (Elektronika), Derek Shirley (Kontrabas), Jan Thoben (Perkusja), Kassian Troyer (Gitara). Co ciekawe, usłyszałam zaledwie kilka dźwięków perkusji oraz gitary, na które tak czekałam. Na telebimie podczas występu pojawiły się czarno-białe wizualizacje m.in. przypominające kody kreskowe lub autostradę oraz ludzkie twarze o hipnotyzującym wzroku.

Na końcu wystapił Mikrokolektyw. Tu z kolei usłyszeć mogliśmy wyraźne dźwięki trąbki oraz perkusji. Występ ten, był z pewnością bardziej melodyjny i przyjemniejszy dla ucha, niemniej jednak po dwóch godzinach męczących dźwięków, trudno było mi zagłębić się w ich muzyce.

Trzy kolejne wykonania artystów stworzyły swego rodzaju performance. Myślę, że to słowo z pewnością bardziej pasuje do tej nowoczesnej „elektrosztuki”, od tradycyjnego określenia „koncert”.Co prawda muzyką można jeszcze nazwać twórczość Mikrokolektywu, jednak staram się skupić na całości owego przedsięwzięcia. Ta całość oparta była na różnych urwanych dźwiękach, przez co kilka godzin spędzonych w małej, ciemnej sali wywoływało we mnie efekt otaczającej mnie psychodelii, mroku, budziło poirytowanie i rozdrażnienie. Z pewnością jest to rodzaj „muzki" dla wąskiej grupy odbiorców, którzy nie doszukują się w niej spójności, a wręcz przeciwnie, szukają czegoś nowego, niestandardowego. Szukają... no właśnie czego? Tego nie potrafię zdefiniować. Dla mnie i dla wielu gości było to pierwsze zetknięcie z tak obcym, jakże nieszablonowym nurtem muzycznym.

Według mnie muzykę tworzy przede wszystkim MELODIA i SPÓJNOŚĆ DZWIEKÓW, dlatego ów koncert był moją pierwszą i zarazem ostatnią przygodą z eksperymentalnym electro. Jednak na temat gustów się nie dyskutuje, bo każda nowa forma wyrazu znajduje zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Niemniej jednak im coś bardziej jest niezrozumiałe, tym bardziej intryguje i pociąga za sobą kolejne, nowe odłamy kultury.



Aleksandra Jakubowska
Dziennik Teatralny Szczecin
26 marca 2010