Na obrzeżach

Wprawdzie "Mapa i terytorium", najlepsze bodaj dzieło Houellebecqa, to nie 1000-stronicowe "Księgi Jakubowe" Olgi Tokarczuk, poprzednia premiera Marciniak, jednak wątków i tematów poruszanych przez Francuza wystarczyłoby na kilka spektakli.

Głównym bohaterem jest malarz i fotografik Jed Martin, twórca nieudanego obrazu "Damien Hirst i Jeff Koons dzielą między siebie rynek sztuki" i udanych zdjęć map Francji Michelina. Jego życie i twórczość prowokują pytania o status artysty i twórczości, o sztukę i rynek sztuki, ale też o stan zachodniej cywilizacji, nieuchronność jej zmierzchu, o melancholię, samotność i śmierć. A wszystko to w charakterystycznym dla Houellebecqa tonie lekkiej i bolesnej (auto)ironii.

Marciniak i dramaturg Jan Czapliński w przeszło trzygodzinnym spektaklu dotykają wszystkich tych tematów, nie zapominają także o sobie - też artystach zmagających się z pytaniami zadawanymi przez pisarza (w prologu nagi Michał Jaros, który później zagra Houellebecqa, żartuje na temat etykietki Marciniak jako specjalistki od nagości i skandali w teatrze), ale wszystko tu jest ślizganiem się po powierzchni. Melancholia z książki zmienia się w chłód i bezbarwność kolejnych scen - instalacji. Tytułowa opozycja mapy i terytorium odbija się głównie w scenografii, widz kolejne części spektaklu ogląda na przemian z widowni i ze sceny. A główna rola przypada piątce wygadanych, ale na dłuższą metę męczących dzieci - alter ego bohaterów, oraz pięknym piosenkom Justyny Święs i Wojciecha Urbańskiego.



Aneta Kyzioł
Polityka
28 października 2016
Spektakle
Mapa i terytorium