Na przełaj

No, i mamy swój "Golgota Picnic". Oczywiście z zachowaniem proporcji. Ale choć spektakl "Wielogłos" obejrzałam w podolsztyńskich Węgajtach, a nie na wielkim poznańskim festiwalu i choć w naszym widowisku nie ma religijnych odniesień, atmosfera jest podobna. A jest to atmosfera zaniepokojenia światem

 

 

Bo gdzieś całkiem niedaleko toczy się wojna, która może zagarnąć i nas. A tymczasem tamta, która zakończyła się prawie 70 lat temu, nadal rzuca swój cień. Człowiek jest okrutny, nie tylko wobec drugiego człowieka, ale także, choć może wybiórczo, wobec zwierząt. Ale dlaczego kura ma mieć mniej praw niż pies czy kot? O tym wszystkim opowiadali na wiejskiej niecodziennej scenie aktorzy Teatru Węgajty. Sztukę, która powstawała podczas różnych artystycznych podróży po Polsce, zainscenizował Wacław Sobaszek, twórca Węgajt. I nie było tylko śmiertelnie poważnie, było też zabawnie, bo nasz świat nie jest do końca smutny. Do Węgajt pielgrzymują od lat warszawscy krytycy i zagraniczni teatromani. A wszystko to dzieje się już prawie 30 lat, naprawdę daleko od szosy. Podziwiam artystyczny żar Wacka i Mute Sobaszków. I jestem im wdzięczna za trwanie i myślenie.



Ewa Mazgal
Gazeta Olsztyńska
29 lipca 2014